Muzyka :)
wtorek, 10 grudnia 2013
Between a rock and a hard place. / The key.
- A teraz.. zapraszamy panienkę Kim Yumiko , żeby wygłosiła swoje przemówienie - uśmiechnęła się dyrektorka Yuu, wskazując na mnie.
Wstałam niechętnie i powoli ruszyłam na środek auli. Po drodze Taeil złapał mnie za rękę. Spojrzałam na niego, a on uśmiechnął się i podał mi jakąś kartkę.
- Zostawiłaś wczoraj swoje przemówienie - szepnął, wciskając mi kartkę w dłoń i popychając delikatnie na środek .
Przygryzłam wargę i rozłożyłam kartkę. Odetchnęłam głęboko. Zerkając jeszcze raz na kartkę, spojrzałam na wszystkich zebranych.
- Jestem Kim Yumiko i chciałabym zostać przewodniczącą szkoły, ponieważ... - zaczęłam swoje przemówienie. Nie było ani długie, ani krótkie. Takie w sam raz. Co jakiś czas zerkałam na kartkę, by sobie pomóc - Myślę, że moje argumenty były wystarczająco dobre i zagłosujecie na mnie - dodałam na koniec i ukłoniłam się, a po pomieszczeniu rozległy się gwizdy i brawa.
Zdziwiło mnie to najbardziej, ponieważ kiedy dyrektorka próbowała uspokoić uczniów oni w ogóle nie reagowali.
- Spokój! Już spokój! - krzyknęła pani Yuu - Dziękujemy pannie Kim za wspaniałe i już ostatnie przemówienie. Więc moi drodzy uczniowie od teraz wszystko w waszych rękach! Głosujcie rozważnie! Możecie się rozejść - dodała na koniec i klasnęła w dłonie , na co wszyscy w mgnieniu oka opuścili aule.
- Nie wiem jak mam ci dziękować! - uśmiechnęłam się , mocno przytulając Taeila - Jesteś niesamowity! Ahh.. skąd w ogóle wiedziałeś, że nie mam przygotowanego przemówienia?
- Domyśliłem się. To nie było trudne, a poza tym lubię ci pomagać - zaśmiał się cicho chłopak.
- Dziękuję, sunbae.
- Sunbae? A nie miało być oppa?
- Nie mogę się przyzwyczaić . Wybacz...
- Rozumiem. Muszę dać sobie jakoś z tym radę! - uśmiechnął się szeroko - Idę z B-Bombem napić się czegoś ciepłego.. Chcesz iść z nami?
- J-ja? Ale czy to na pewno aby dobry pomysł?
- Pewnie. B-Bomb nie będzie miał nic przeciwko! - chłopak uśmiechnął się jeszcze szerzej i złapał mnie za rękę, po czym poczułam szarpnięcie. Ale nie było to szarpnięcie ze strony Taeila tylko z tej drugiej strony.
Razem z chłopakiem odwróciliśmy się w drugą stronę. Kątem oka widziałam, że Taeil nie jest zadowolony. Zamurowało mnie , kiedy ujrzałam kto mnie trzyma za drugą rękę. Chciałam zniknąć. A jeszcze bardziej chciałam zniknąć, kiedy naokoło nas zebrał się tłum gapiów.
- Nie jestem człowiekiem , który lubi czekać -westchnął U-Kwon - A na ciebie czekam już bardzo długo.
Wszyscy wpatrywali się w naszą trójkę bez słowa, a do przodu przedzierali się Minhyuk i Jaehyo.
- Kto by pomyślał, że to ona będzie kolejną ofiarą U-Kwona? - parsknął Jaehyo.
- Co masz na myśli? - spytał B-Bomb, krzyżując ręce na piersiach.
- Nie bądź głupi. Każdy wie jakie U-Kwon wybiera sobie laski na cel, a to... to chyba nas wszystkich zaskoczyło!
- Puść ją - warknął nagle Taeil.
- Hm? Ja? A może to ty ją puścisz? - uśmiechnął się złośliwie Yukwon - Dla twojej informacji to Yumi była na dziś umówiona ze mną.
- Co takiego?
- Coś taki zdziwiony?
- Yumiś, czy to prawda? - chłopak był zły i jednocześnie zdziwiony. Poruszyłam tylko bezgłośnie ustami , a po chwili je zamknęłam - Nieważne. Yumiko nie jest jedną z tych dziewczyn. Daj jej spokój - warknął , zwracając się do najpopularniejszego.
- A bo co? Kto powiedział, że znowu musi tak być jak zawsze? Co ty o mnie wiesz? A może się zmieniłem? Może chcę wszystko naprawić i spróbować wszystkiego od nowa? Może to będzie coś... poważnego? Tym razem będzie inaczej.. nie?
- Odczep się od niej - warknął groźniej Taeil. Był naprawdę wściekły. Pierwszy raz go widziałam w takim stanie. Był tak wściekły, że poczułam to na sobie.
- Uhh.. - jęknęłam cicho.
- Nie widzisz, że cierpi przez ciebie kobieta? - uśmiechnął się złośliwie U-Kwon i pod chwilową nieuwagę Taeila, pociągnął mnie na tyle mocno, że wpadłam w jego objęcia. Byłam zszokowana, a Taeil zrobił się aż czerwony z wściekłości. Chyba mu się nie podobała ta cała zaistniała sytuacja. - Damy powinno się dobrze traktować.
- I kto to mówi?! Jeżeli , twoim zdaniem, dobre traktowanie to znaczy wykorzystywanie dziewczyn do zaspokojenia swoich własnych potrzeb to serdecznie ci gratuluję!
- Oh, Taeil... jak ty mało wiesz.
- Co?
- Może kiedyś ci wyjaśnię, ale na pewno nie teraz. Jestem zajęty , więc.. spadaj kurduplu - najpopularniejszy uśmiechnął się najzłośliwiej jak mógł i odwrócił na pięcie.
Wtedy wszystko w Taeilu wybuchło. Pierwsza zasada jeżeli znasz Taeila: nigdy, ale to NIGDY nie nazywaj go kurduplem. Co prawda jest naprawdę niski, ale kiedy ktoś go wyzywa od kurdupli czy karzełków ten mały człowiek wybucha i potrafi wyrządzić jeszcze większą krzywdę niż P.O, nawet większym ludziom od siebie.
- Co to ma wszystko do cholery znaczyć?! - Taeil był już na tyle wściekły, że rzucił się z pięściami na U-Kwona. Jednak w ostatniej chwili został zatrzymany przez B-Bomba i Jaehyo.
- Uspokój się - warknął Ahn - Chcesz wylecieć z zawodów? W życiu na to nie pozwolę! Chcę zobaczyć jak się kompromitujesz i przegrywasz, więc daj spokój. Przez jakąś tam dziewczynę chyba nie chcesz wylecieć z tego wszystkiego?!
- Jaehyo ma rację... Uspokój się i nie psuj tego. Za długo na to pracowałeś, Taeil - westchnął cicho Minhyuk.
- To nie jest jakaś tam dziewczyna - Taeil ustąpił i wyrywając się z uścisku, odszedł.
Chwilę potem zbiorowisko gapiów powoli rozpadało się. Stałam tak jeszcze przez chwilę przyklejona do Yukwona, kiedy zaraz potem zrozumiałam co robię. Gwałtownie się od niego odsunęłam, a on tylko uśmiechnął się pod nosem.
- Co to miało być? - szepnęłam, próbując się jakoś opanować. Serce mi podchodziło do gardła i było to dziwne uczucie..
- To ja powinienem o to zapytać.
- C-co?
- Czekałem na ciebie w wyznaczonym miejscu. Dlaczego nie przyszłaś?
Przyjrzałam mu się uważnie i uszczypnęłam w ramię, tak by nie zauważył. To jednak nie był sen. Yukwon naprawdę tu stał i mówił do mnie swoim anielskim głosem.
- A więc? - chłopak delikatnie dźgnął mnie w ramię.
- J-ja... - tylko tyle byłam w stanie wydukać.
Chłopak złapał mnie za rękę, ale mimo to nie poruszyłam się. U-Kwon odwrócił się w moją stronę i obdarzył mnie swoim zniewalającym uśmiechem tak, że ugięły się pode mną nogi.
- Będziemy tak tu stać i czekać na kolejnych gapiów czy może pójdziemy? - westchnął , ale nie czekał na odpowiedź tylko pociągnął mnie i zaprowadził w pewne miejsce.
- Ogrody? - mruknęłam, kiedy znaleźliśmy się przed bramą prowadzącą na szkolne grody - Nikt tu nie ma wstępu.
- Ja nie jestem nikim - uśmiechnął się, pokazując mi wielki klucz, po czym włożył go do zamka i przekręcił - No co tak stoisz? Wchodź! - mruknął, wpychając mnie na grody i zamykając za sobą bramę.
- Mogę wiedzieć po jaką cholerę mnie tu przyprowadziłeś? - zapytałam.
- Po jaką cholerę ja cię tu przyprowadziłem? - powtórzył po mnie.
- No właśnie nie wiem!
- Ja też nie.
Przyjrzałam mu się zdziwiona i westchnęłam cicho, siadając na ławce. Milczeliśmy tak przez dłuższy czas aż w końcu U-Kwon przysiadł się do mnie.
- Często się kręcisz wokół ogrodów? - zapytał po pewnej chwili.
- Lubiłam tu przychodzić, ale kiedy zamknęli to miejsce to tylko czasem zerkam zza bramy.. - uśmiechnęłam się delikatnie.
- Hmph - chłopak skrzyżował ręce na piersiach i uśmiechnął się pod nosem - Na Zawody Popularsów idziesz zapewne z Taeilem?
- Uhm..
- To było do przewidzenia..
- Słucham?
- Nic, może innym razem. Eh, będę się już zbierać. Pogadamy jeszcze kiedyś?
- Jeżeli Łaskawy Pan znajdzie czas to czemu nie?
- Hmph - U-Kwon po raz kolejny się do siebie uśmiechnął i wstał z miejsca - Do następnego - dodał i odszedł.
Zanim zdążyłam cokolwiek powiedzieć, kątem oka dostrzegłam na ławce jakiś błyszczący przedmiot. Wzięłam go do ręki i uśmiechnęłam do siebie.
Wielki złoto-czarny klucz.
Wstałam i schowałam zdobycz do kieszeni , po czym sama ruszyłam w stronę wyjścia. Dzień się powoli kończył, ale ja czułam , że jeszcze dzisiaj wrócę w to miejsce.
sobota, 7 grudnia 2013
Strange Day, part II
- Oooo.. a to? - zabłysnęły mi oczy, widząc idealne zdjęcie Yukwona.
- Tak, ale od razu mówię, że to zdjęcie Yukwon-sunbae na pewno bierzemy.
- Na pewno? Nie widziałaś jeszcze wszystkich jego zdjęć...
- To i koniec.
- No dobrze – Taeil umieścił postać U-Kwona w szablonie do plakatu.
- Przesuń go trochę w lewo... Nie, zaczekaj. Tak, teraz. Idealnie, prawda?
- Jest dobrze.
- Będziemy się nad tym dłuugo zastanawiać – parsknęłam.
- Dlaczego?
- Misiek? - parsknęłam – Nic takiego. Bolą mnie oczy i na razie wolę mieć je zamknięte.
- Zamknięte powiadasz?- zaśmiał się cicho chłopak i złożył na moich ustach delikatny pocałunek.
- Mogę ci coś powiedzieć? - zapytał nagle.
- N-no pewnie..
- Skoro tak mówisz to tak też zrobię – westchnął cicho i ułożył się na brzuchu.
- Odprowadzę cię! - krzyknął Taeil z pokoju.
- Nie trzeba. Poradzę sobie sama! - odkrzyknęłam, zakładając drugiego buta.
- Nalegam – uśmiechnął się, stając obok mnie.
- Nie, naprawdę. I tak jeszcze muszę zajść po ummę do firmy.. Do następnego! - uśmiechnęłam się i cmoknęłam go w policzek, po czym wyszłam z jego dormu i skierowałam się do siebie.
- Nie spotykaj się jutro z U-Kwonem – rzekł odwrócony tyłem.
- Słucham?
- To co słyszałaś. Nie spotykaj się z nim jutro.
- Co ty...
- Ostrzegam. Możesz potem tego żałować.
- O co ci chodzi?
- Mi? O nic. Jestem tu na prośbę Kyunga.
- Kyunga?
- Nie będzie go w mieście do jutra, ale w szkole dzisiaj był i widział ciebie oraz U-Kwona.
- I co z tego?
- Dużo. Może tego nie widać, ale Kyung i Taeil dobrze się znają. Widać jak Taeilowi na tobie zależy.. z resztą, każdy głupi by to zauważył. Kyung nie chce , żeby Taeil znów czuł się tak jak kiedyś.. żeby przechodził przez to co wcześniej.. Dlatego też nie chcemy, żebyś spotykała się z U-Kwonem.
- A co on ma do tego? Moja sprawa z kim się spotykam.. Poza tym o co chodzi z tym , żeby Taeil-sunbae nie przechodził przez to co kiedyś?
- Ehh... chodzi o to, że Taeil już kiedyś był raz zakochany.. ale laska go wykorzystała i dała mu kosza. Naprawdę ją kochał, a ona się nim zabawiła i pozostawiła go jak zwykłą zabawkę, która jej się znudziła. Z tego co mi Kyung mówił jesteś drugą dziewczyną, w której Taeil zakochał się na poważnie.
- C-co.. co takiego? Zakochał?!
- Tak to wszystko wygląda.. tyle, że teraz jest ostrożniejszy niż kiedyś.
- A-ale..
- Hmph.. ale ty chyba tego nie rozumiesz.
- Co?
- Chyba nie myślisz, że jestem na tyle głupi, żeby nie wiedzieć.
- O czym?
- O tym, że podoba ci się U-Kwon.
- Co?!
- Jest najpopularniejszy i najprzystojniejszy w całej szkole. To chyba oczywiste, że tak.. przeciętna dziewczyna jak ty się w nim zakochała.
- Chyba żartujesz.
- Jesteś naprawdę ważną osobą w życiu Taeila. Pamiętaj o tym. Bo kiedy U-Kwon cię odrzuci będziesz miała nauczkę, a głupi Taeil będzie stał za tobą murem i znów cię wpuści do swojego serca. Miłość to nie tylko seks. To że puścisz się z U-Kwonem to nie będzie oznaczało, że jesteście razem szczęśliwą parą. Sama dobrze o tym wiesz, że on się lubi zabawić, a jeżeli ciebie sobie podpatrzył jako swoją kolejną ofiarę to nie odpuści ci tak łatwo, dopóki się z nim nie prześpisz. Ale zrobisz jak uważasz, ja cię tylko ostrzegam – chłopak wzruszył ramionami i podszedł do bramy, chwilę zatrzymując się przy niej – Oh i jeszcze jedno.
- Hm?
- Jeżeli naprawdę podoba ci się U-Kwon to nie wnikam i życzę powodzenia, ale... nie rób Taeilowi złudnej nadzieji. To może doprowadzić do nieszczęścia a tego nie chciałby nikt z nas – dodał na koniec i zamknął za sobą bramę, po czym odszedł bez słowa.
- C-co? - zdziwiłam się – A pan to kim jest?
- Wybacz za moje maniery! - zaśmiał się, wycierając ręce o fartuszek i podchodząc do mnie bliżej – Jestem Oh Jeongnim. Przyjaciel Enmy.
- Przyjaciel czy kochanek? - zapytałam, krzyżując ręce na piersiach, a on tylko skrzywił się.
- Skarbie, nie bądź niemiła! - powiedziała umma schodząc z górnego piętra.
- Nie jestem niemiła, po prostu chcę wiedzieć – mruknęłam pod nosem.
- Jeongnim powiedział ci kim dla mnie jest, więc o co chodzi? - zapytała , poprawiając szlafrok.
- Ne? - otworzyłam szeroko oczy i rozluźniłam ręce. Wszystko co chciałam wygarnąć Jiho nagle zniknęło.
- Nie widzisz? Zejdź nam z dro..
- Yumiko! - jęknął Jiho, uwieszając mi się na szyi.
-Poszliśmy się zabawić. Każdy ma do tego prawo.. zabronisz nam? - warknęła Jinnie.
- Zabawić się każdy może. Niczego wam nie zabraniam, ale spójrzcie tylko! - krzyknęłam, obejmując przyjaciela mocniej – Bawcie się sami! Nie mieszajcie w to Jiho! To jest....
- Jeszcze tego pożałujesz! - wydarła się za mną dziewczyna.
- Nie ma twoich rodziców? - spytałam, patrząc na okna jego dormu – Czy może śpią?
- Nie ma..
- Gdzie masz klucze?
- Yumiko.. - szepnął z zamkniętymi oczami chłopak.
- Hm?
- Mówiłem ci, żebyś dała mi spokój. Żebyś się do mnie nie zbliżała, więc dlaczego nadal wtrącasz się w nieswoje sprawy?
- Martwię się o ciebie, oppa. Nie jesteś już tym samym chłopakiem co kiedyś.... Zmieniłeś się...
- A ty? Ty się nie zmieniłaś? Nie? Nie czepiaj się mnie! Nie chcę, żeby stała ci się krzywda, dlatego się od ciebie odciąłem! A ty nadal się obok mnie kręcisz.. psujesz wszystko! Zrozum, że gdybym mógł coś zrobić to zrobiłbym, ale... jestem bezsilny. Mamy swoje zasady i musimy ich przestrzegać, Yumiko. Zrozum mnie... - wybełkotał, wtulając się w poduszkę.
- Aa... - ucięłam i spojrzałam na niego smutno. Nie wiedziałam co mam mu powiedzieć. Chciałam tylko, żeby znów było jak dawniej, ale nie wiedzieć czemu nie byłam w stanie go o to poprosić – Pójdę już... - poprawiłam się, wstając.
- Yumiko – usłyszałam jeszcze jego głos.
- Ne? - odwróciłam się w jego stronę, a ten siedział już na łóżku ze spuszczoną ręką i wyciągniętą ręką do mnie.
- Chodź.
- C-co?
- Chodź tu.
- O-oppa... - jęknęłam – Rozumiem.. - westchnęłam cicho – Pójdę.. śpij dobrze, oppa – dodałam i uwalniając się z jego uścisku, wybiegłam z jego dormu.
sobota, 23 listopada 2013
Strange Day, part I
- Co "więc"? - spytałam, upijając łyk wody.
- No chyba ślepa nie jestem. Ty u Taeil-sunbae mizialiście się wczoraj pod moimi oknami.
- Tylko go przeprosiłam.
- Rozumiem, rozumiem - zaśmiała się dziewczyna - Tak w ogóle wiesz może o co chodzi?
- Ale z czym?
- Z tym wszystkim. Nie zauważyłaś, że od kilku dni wszyscy są jacyś... zabiegani? Niecierpliwi?
- Zachowują się n-normalnie...
- Yumi? Ty coś wiesz.
- Nie wiem nic!
- Jeszcze to z ciebie wyciągnę, zobaczysz - parsknęła dziewczyna i powlokła się w stronę auli.
- Yumiś? - usłyszałam za sobą głos Taeila.
- Hm?
- Wpadniesz dzisiaj do mnie?
- Wpaść? Do ciebie? P-po co?
- Jesteś moją towarzyszką, prawda? Chciałbym, żebyś mi pomogła trochę.. w tym wszystkim.
- To znaczy?
- Musimy się zareklamować i tak dalej..
- Oh, no tak. Jasne, nie ma problemu.
- To już za tydzień..
- Stresujesz się?
- Tylko troszkę. Cieszę się, że tam będziesz.
- To.. to nic takiego.
- Dla mnie bardzo dużo.
- Oppa ~! - jęknęła jedna z dziewczyn w stronę Taeila - Chodźmy już!
- Proszę, tu masz mój adres. Znajdziesz mnie. Do zobaczenia - uśmiechnął się i odszedł.
Ruszyłam w stronę Jaerin, ale stanęłam w półkroku. Bardzo mnie zdziwiło, kiedy zobaczyłam ją rozmawiającą z Jiho. Albo może raczej to on do niej mówił, a ona stała bez wyrazu z rękoma założonymi na piersiach. Wyglądała na w ogóle nie zainteresowaną rozmową z chłopakiem. Stałam tak przez chwilę aż w końcu ujrzałam jak Zico odchodzi od niej i rusza w moją stronę. Podchodząc do przyjaciółki, minęłam go bez słowa.
- Ty i Jiho oppa? - spytałam , gdy znalazłam się obok niej - Czy ja o czymś nie wiem?
- Ty mi powiedz - oburzyła się Jaerin. Chyba była zła..
- Co mam ci powiedzieć?
- Wiedziałaś o tych całych Zawodach Popularsów, prawda?
- N-no..
- I nic mi nie powiedziałaś!
- Ale to nie tłumaczy po co oppa tu był!
- Powiedział, że ty już zostałaś zaproszona na zawody, więc zapytał czy ja także nie chciałabym pójść.
- Zgodziłaś się?
- Powiedział, że robi to dla ciebie. Abyś nie czuła się tam odosobniona i samotna.
- Dla mnie? I co zrobiłaś?
- Jak to co? Zgodziłam się. DLA CIEBIE.
- To miłe, dziękuję. Jednak wiedz, że nie musiałaś...
- Nie dość, że robię to dla ciebie, bo mam gdzieś te zawody i najchętniej bym na nie nie szła, to jeszcze słyszę "nie musiałaś" . Wypchaj się - warknęła dziewczyna i weszła do auli, na której siedzieli uczniowie z całej szkoły.
- Eh.. - westchnęłam i ruszyłam powoli za nią.
Zastanawiało mnie, dlaczego Jaerin tak się zachowywała? Przecież nic takiego jej nie zrobiłam. Jednak bardziej zastanawiało mnie to, jak zachowywała się w stosunku do Jiho. Był Popularsem, a unni nienawidziła Popularsów. Coś mi tu nie pasowało...
- Proszę, usiądźcie - rzekła pani Yuu - Jak wiecie przewodnicząca szkoły, Park Hyosoo, odeszła od nas, ponieważ miała poważny wypadek i....
Faktycznie, przewodnicząca naszej szkoły uległa wypadkowi w katastrofie lotniczej. Przeżyła jako jedna z niewielu, ale jest w ciężkim stanie. Hyosoo była sympatyczną dziewczyną. Lubiłam ją. Chyba każdy ją lubił..
- .... tak więc musimy wybrać nowego przewodniczącego - kontynuowała dyrektorka - Ktoś chętny, aby startować w wyborach?
Ręce podniosło raptem kilka osób. Osunęłam się na krześle i czekałam. Chciałam, żeby to wreszcie się skończyło.
- Ktoś jeszcze? - pytała pani Yuu, podchodząc do osób, które podniosły wcześniej ręce i ustawiając je na środku auli.
- Zgłaszam kandydaturę Kim Yumiko - powiedziała pewnie Jaerin, wstając z miejsca, na co wzrok wszystkich skierował się najpierw na nią, a po chwili na mnie.
- Ja także zgłaszam jej kandydaturę - uśmiechnął się do mnie Taeil i wstał z miejsca.
- Masz moje poparcie, Yumi! - krzyknął Kyung, również powstając ze swojego miejsca.
Rozglądnęłam się po sali i napotkałam wzrok Jiho. Ten właśnie też wstawał z krzesła.
- Panienko Kim? - zaczęła dyrektorka - Zapraszam na środek.
Niechętnie powlokłam się za panią Yuu, a ona zaczęła tłumaczyć co powinniśmy zrobić, do kiedy i gdzie można wrzucać głosy.
Westchnęłam ciężko, kiedy wreszcie zabrzmiał dzwonek.
- Oh i pamiętajcie, że na jutro przemówienia! - krzyknęła za nami pani Yuu.
- Dlaczego to zrobiłaś?! - zapytałam, łapiąc Jaerin za rękaw bluzy.
- Sama kiedyś mówiłaś, że fajnie by było być przewodniczącym.
- Klasy, a nie szkoły!
- Jedno i to samo.
- Zrobiłaś to specjalnie!
- Chciałam pomóc!
- Pomóc? Nie prosiłam cię o pomoc!
Jaerin zmierzyła mnie wściekłym spojrzeniem i odeszła. Westchnęłam cicho i poszłam do pracowni chemicznej. Dzisiaj mieliśmy zajęcia w parach. Jaerin się obraziła , więc zapewne będzie w parze z kimś innym...
Stanęłam w drzwiach i rozglądnęłam się po klasie. Wszyscy zaczęli dobierać się w pary. Tak jak się spodziewałam, Jaerin była w parze z kimś innym. Zaczęłam szukać kogoś kto był sam. Mój wzrok napotkał osobę , z którą wolałam się nie wiązać. Nawet jeśli chodziło tylko o projekt z chemii.
- Dobrani w pary? - zapytał pan Kwang , wchodząc do klasy dostojnym i eleganckim krokiem - Panienko Kim z kim pani jest w parze?
- Ja.. um..
- Eh.. dosiąść się do pana Pyo.
Skrzywiłam się delikatnie i powoli ruszyłam w stronę stanowiska, przy którym stał P.O . Nie chciałam być z nim w parze. Nie lubił mnie, a ja nie chciałam mu podpaść.
- A więc.. każdy z was ma już parę. Świetnie. Możemy zaczynać - powiedział pan Kwang swoim niebywałym akcentem - Za chwilę rozdam wam zadania, które wykonacie w parach, na ocenę, oczywiście - nauczyciel zadarł wysoko głowę i ruszył po klasie, kładąc na każdej ławce kartkę z zadaniami - Czas do.. końca lekcji. Jak nie zdążycie to skończycie na następnrj. Więc.. do roboty! - dodał na koniec klaszcząc w dłonie i usiadł przy biurku.
Mruknęłam pod nosem i przyjrzałam się P.O, który, ubrany już w fartuch, rękawiczki i gogle, przygotowywał sprzęt do doświadczenia.
- Pytaj - powiedział, albo raczej rozkazał, bez wyrazu.
- Co? - zdziwiłam się, motając się jednocześnie z założeniem gogli.
- No chyba widzę, że coś cię dręczy, a nie jest to.. "normalny" problem. Pytaj. Nie gryzę.
- Nie? Czasem odczuwam, że chcesz to zrobić...
- To śmieszne. Czemu tak sądzisz?
- Jesteś .. wredny? Podstawiasz mi nogę, śmiejesz się za plecami.. i tak dalej.
- To żarty - parsknął , robiąc mieszaninę do doświadczenia.
- Taa...
- Ehh, nie ważne. Powiesz mi w końcu o co chodzi czy nie?
- Nie twój interes - mruknęłam i zaczęłam mu pomagać.
Po kilkunastu minutach nędznej ciszy między nami, Pyo wyciągnął telefon, a po chwili uśmiechnął się do mnie tak jak jeszcze nikt nigdy się nie uśmiechał.
- C-co jest? - jęknęłam.
- To ty mi lepiej powiedz.
- J-ja?
- Cała szkoła zaraz będzie gadać o tobie i Taeilu. Oj, dziewczynki będą zazdrosne, że ten już kogoś ma.
- Nie jestem z nim!
- Nie? A to? - chłopak zaśmiał się i pokazał mi zdjęcie, które ktoś mu przed chwilą wysłał.
Było to zdjęcie z kawiarni. Dosłownie moment idealny na uchwycenie mnie i Taeila. Całujących się. Czułam jak rumieniec wkrada mi się na policzki.
- S-skąd to masz?! - wysyczałam, sięgając po jego telefon, ale on szybko podniósł rękę do góry.
- Ty mi powiedz. Macie coś ku sobie, nie? - zaśmiał się cicho.
- To był.. przypadek! Z resztą nie muszę ci się tłumaczyć.
- Nie musisz, nie musisz.
- Oddaj!
- To mój telefon.
- Usuń to zdjęcie!
- Po co? Bardzo ładne. Wywołam i powieszę w ramce nad łóżkiem.
- Jihoon-sshi!
- Spokojnie nikomu nie pokażę.
- Więc po co ci to?
- Na pamiątkę.
- Chyba szantaż..
- Nie będę cię szantażować. Nie mam powodu. Ale podoba mi się to zdjęcie - uśmiechnął się i dokończył doświadczenie.
Mruknęłam do siebie i pomogłam mu, po czym zawołaliśmy nauczyciela aby nas ocenił.
Dostaliśmy 4+ .
Posprzątaliśmy nasze stanowisko i wróciłam na swoje miejsce. Kiedy zabrzmiał dzwonek na przerwę, wyrwałam z klasy jak głupia. Chciałam odnaleźć Taeila, żeby mu powiedzieć co P.O ma na telefonie. Znalazłam go na dziedzińcu. Siedział w grupce swoich przyjaciół.
- Um.. Taeil-sshi? - szepnęłam, podchodząc do niego.
- Yumiś? Coś się stało? - spytał, wstając z murka i podchodząc bliżej mnie.
- Możemy porozmawiać?
- Jasne - chłopak złapał mnie w talii i odeszliśmy na bok - O co chodzi?
Westchnęłam cicho i opowiedziałam mu o tym co P.O mi pokazał.
- Aż tak się tym przejmujesz? - parsknął chłopak.
- Jest to dla mnie niekomfortowe.. - mruknęłam.
- Oh, rozumiem. Porozmawiam z nim.
- A-ale Taeil-sshi...
- Spokojnie. O nic się nie martw - uśmiechnął się i pogładził mnie po policzku - I.. mogę cię o coś prosić?
- Tak?
- Mów do mnie oppa, dobrze?
- O-oppa..?
- Mhm - uśmiechnął się ciepło - I pamiętaj, dzisiaj u mnie.
- Dobrze. Do zobaczenia.
- Na razie.
Odeszłam i pomachałam mu na pożegnanie. Ruszając w stronę klasy, zamyśliłam się, tym samym wpadając na Yukwona.
- O-oh.. przepraszam.. - wybełkotałam i ukłoniłam się, chcąc szybko odejść, ale on złapał mnie za ramię i zatrzymał.
- Masz dzisiaj czas? - spytał bez wyrazu, nadal trzymając mnie za ramię.
- Dzisiaj..? N-nie bardzo..
- A jutro?
- Ch-chyba tak..
- Więc jutro. Będę tu na ciebie czekał. O 14:15.
- P-po co?
- Jutro się dowiesz - dokończył i odszedł.
Oglądnęłam się za nim, ale chłopak tylko opuścił teren szkoły i ruszył w stronę parkingu, po czym wsiadł do samochodu i odjechał z piskiem opon.
Wzruszyłam ramionami i pobiegłam na drugą chemię. Wolałam się nie spóźnić na lekcję z panem Kwongiem.
niedziela, 3 listopada 2013
First kiss
- Przesadzasz - parsknęłam i wyszłam zamykając za sobą drzwi. Nie stroiłam się już tak jak ostatnio. Ubrałam zwykłe czarne legginsy, dłuższą białą bluzkę, buty za kostkę i kurtkę. Wyglądałam jak przeciętna nastolatka.
- Stwierdzam fakty - dodał po chwili.
- Gdzie mnie zabierasz? - spytałam, przyglądając mu się uważnie.
- Szczerze? Nie miałem nic konkretnego w planach. Po prostu chciałem się spotkać.. ty i ja.. razem.. sami.. wiesz o co mi chodzi?
- Wiem. To bardzo miłe z twojej strony. Dziękuję ci za wszystko.
- Nie, Yumiś. To ja dziękuję. Za to, że.. że po prostu chcesz się ze mną spotykać.. i.. i..
- Jesteś uroczy - uśmiechnęłam się, kiedy chłopak zaczął się jąkać i rumienić.
Taeil zamilkł i przez chwilę się nie odzywał. Nie wiem o czym on wtedy myślał, ale ja rozmyślałam tylko o jednym. Koperty.
- ... i właśnie wtedy to się stało! Uwierzysz? - zaśmiał się chłopak - Halo, Yumiś. Słuchasz ty mnie?
- C-co? Ah, przepraszam. Zamyśliłam się...
- O czym tak myślisz?
- O.. o niczym ważnym..
- Yumiś?
- Nie powinnam. To nie moja sprawa i nie chcę się wtrącać, więc zachowam to wszystko dla siebie.
- Chodzi o te.. o te koperty?
- S-skąd wiesz? - zapytałam zdziwiona, zatrzymując się.
- Strzelałem - parsknął - Naprawdę, aż tak cię to męczy?
- N-nie!
- Mogę ci powiedzieć jeśli to zaspokoi twoją ciekawość - zaśmiał się.
- Nie bawi mnie to wszystko. Czuję się wścibska.
- Ale nie jesteś. Wiedz, że zawsze możesz się mnie o wszystko zapytać.
- Skoro tak mówisz...
- Jeżeli chodzi o te koperty to... - chłopak zamilkł na chwilę i spojrzał na mnie - Była tam data i godzina.
- Data i godzina? - spytałam z niedowierzaniem. Tyle nerwów i paniki o głupią datę i godzinę.. nie do wiary!
- Zbliża się ten dzień, więc to było normalne.
- Ten dzień? Wszyscy jesteście bardzo tajemniczy.
- Chodzi o dzień, w którym cała nasza siódemka spotyka się w jednym miejscu i ze sobą rywalizujemy. Przeważnie chodzi o bitwę na głosy. Każdy z nas może.. albo raczej musi zabrać ze sobą jedną osobę, a potem zapraszamy losowe osoby i one głosują kto wypadł najlepiej. Co roku najpopularniejsze siedem osób idzie na takie zawody. W tym roku wypadło na naszą siódemkę.
- Zrozumiałam wszystko.. no prawie.
- Czego jeszcze nie rozumiesz?
- Od czego zależy kto przygotowuje całe te.. zawody?
- Hm... każdy z nas jest odpowiedzialny za co innego. Tu trzeba urządzić salę, tu powydzwaniać do pewnych osób , tu bilety, plakaty, reklamy...
- A ty za co jesteś odpowiedzialny?
- Bilety, plakaty, ulotki.. ogólnie reklama.
- Oh..
- Będzie dużo osób, więc muszę się do tego porządnie zabrać.
- Dużo? To znaczy ile?
- Na każdego z "Siódemki" przypada 50 biletów. Jeszcze do tego osoba towarzysząca, taka, która będzie bierać głosy, ochrona, DJ...
- To przecież około 400 osób..
- Dokładnie.
- I pewnie to dużo kosztuje..
- Robimy składki. Wyznaczamy kwotę i dajemy kasę.
- I co potem?
- Najpierw rozwieszamy plakaty, rozdajemy ulotki, reklamujemy się, a potem sprzedajemy bilety. Znaczy nie my tylko skarbnicy.
- Skarbnicy?
- Każdy Populars ma swojego skarbnika.
- To wszystko jest takie pokręcone!
- To normalne - zaśmiał się Taeil - Po prostu ty tego nie rozumiesz.
- Może to nawet lepiej..
- Pomogłem ci?
- Hm?
- Zaspokoiłem twoją ciekawość czy chcesz wiedzieć coś jeszcze?
- N-nie. Znaczy.. dziękuję. Za to, że mi to wszystko powiedziałeś.
- Nie ma problemu. Zawsze możesz pytać - uśmiechnął się i odgarnął mi grzywkę z czoła - Yumiś?
- T-tak?
- Chciałabyś zostać moją osobą towarzyszącą?
- J-ja?
- Mhm.
- A-ale, ja n-nie wiem... to nie jest d-dobry pomysł, ani....
- Yumiś.. nawet na kolanach będę cię błagać. O, spójrz - chłopak w jednej chwili klęczał przede mną, a przechodzący obok nas ludzie wyglądali na rozbawionych - Proszę, pójdziesz ze mną na zawody Popularsów?
- Taeil-sshi, wstań. Proszę cię... - szepnęłam łapiąc go za ręce i podciągając do góry - Proszę, nie rób tak więcej..
- Pójdziesz ze mną? - spytał ponownie tym razem już stojąc.
- Pójdę..
- Naprawdę?
- Tak.. Ale tylko dlatego, żebyś więcej przede mną nie klękał.
- Rozumiem - uśmiechnął się delikatnie - Masz może ochotę na gorącą czekoladę?
- Wiedz, że na czekoladę to ja zawsze mam ochotę. Nie ważne w jakiej postaci - zaśmiałam się , a on położył rękę na mojej talii i poszliśmy do kawiarenki na rogu ulicy.
Kiedy weszliśmy do lokalu Taeil poprosił, żebym zajęła miejsce. Usiadła na końcu przy oknie. Spojrzałam na chłopaka, który poszedł po nasze zamówienie i uśmiechnęłam się pod nosem.
Lubiłam go. Naprawdę go polubiłam. Był sympatyczny, ciągle się uśmiechał, często żartował i był pozytywnie do wszystkiego nastawiony. Mimo tego, że był Popularsem, wcale się tak nie zachowywał. A może to tylko pozory? Może później okaże się jaki jest naprawdę?
- Znowu się zamyśliłaś - uśmiechnął się chłopak, podając mi kubek gorącej czekolady - Coś jeszcze cię dręczy?
- Nie, nic takiego - odpowiedziałam mu z uśmiechem.
- Na pewno?
- Tak. Możesz być spokojny.
Taeil nic więcej nie powiedział, tylko upił kilka łyków napoju. W porównaniu do ostatniego naszego spotkania teraz było naprawdę miło.
- Yumiś?
- Tak? - uśmiechnęłam się, podnosząc wzrok na chłopaka.
Wtedy Taeil zrobił coś nietypowego. Wstał i nachylił się nad stolikiem, po czym przybliżył się i złapał mnie za podbródek. Trwał tak bez ruchu kilka sekund, ale już po chwili nasze usta były złączone w pełnym czułości pocałunku.
Zamarłam w bezruchu, a w mojej głowie pojawiło się tysiące różnych myśli.
Gdy chłopak wreszcie usiadł, nic nie powiedział. Oparł brodę na dłoni i przypatrywał mi się uważnie. Nie byłam pewna tego co powinnam zrobić, więc wstałam i nie oglądając się za siebie wyszłam z kawiarni, i pobiegłam do dormu Jaerin. Chciałam jej o wszystkim powiedzieć. Teraz tylko ona mogła mi dodać choć trochę otuchy i poradzić co powinnam zrobić w tej sytuacji.
- Yumiko? O tej godzinie? Tutaj? - zdziwiła się Jaerin, gdy ujrzała mnie przed swoim dormem.
- Możemy porozmawiać? - spytałam zdyszanym głosem.
- P-pewnie, chodź - przyjaciółka wpuściła mnie do środka - O co chodzi?
- O Taeila - powiedziałam bez wyrazu i opowiedziałam jej co się stało. Oczywiście pominęłam kilka faktów takich jak koperty czy te chore zawody.
- Oh, Yumi... - zamyśliła się przez chwilę dziewczyna, po czym z całej siły uderzyła mnie w głowę - Po pierwsze nie powinnaś była stamtąd uciekać jak jakiś pieprzony tchórz!
- T-to zabolało.. - jęknęłam, masując obolałe miejsce.
- Miało boleć. Jesteś głupia, wiesz?
- Przyszłam, żebyś mi pomogła, a nie mnie dobijała!
- Pomóc? Nie ma problemu. Bierzesz telefon, wybierasz numer do Taeila, dzwonisz i go przepraszasz. To jest pierwsza sprawa, a druga to masz się z nim spotkać i mu wszystko wyjaśnić PRZEPRASZAJĄC GO PRZY TYM RAZ JESZCZE.
- A-ale..
- Już. Wypad. Widzimy się jutro i wszystko mi powiesz - uśmiechnęła się dziewczyna.
- Nie odpuścisz mi?
- Nie. Ten chłopak stara się o ciebie ze wszystkich sił, a ty po prostu uciekasz i go nie doceniasz.
- N-no niby tak, a-ale..!
- Yumi, zrozum, on się w tobie zakochał!
- Chyba żartujesz!
- Oj, no dzwoń już i załatw to wszystko!
- Idę, idę... - mruknęłam i wyszłam z dormu przyjaciółki, po czym wyciągnęłam telefon, ale zanim zdążyłam wybrać numer Taeila, zauważyłam, że on sam stoi przed bramą do dormu Jaerin - Taeil-sshi... - jęknęłam podchodząc do niego.
- Dlaczego uciekłaś? - zapytał cicho.
- J-ja.. przepraszam. P-po prostu..
- Mogłaś mi powiedzieć, coś zrobić.. ale ty nawet nie stawiałaś oporu, więc pocałowałem cię. Nie żałuję. Gdybym mógł to zrobiłbym to jeszcze raz.
- T-Taeil-sshi...
- Jeżeli to cię uraziło to przepraszam. Nie chciałem, ale mam nadzieję, że to nie zniszczy relacji między nami.
- N-nie, nie zniszczy. O to nie musisz się martwić.
- Jeszcze raz przepraszam...
- Nie przepraszaj. Nie masz za co. To ja przepraszam... - uśmiechnęłam się delikatnie i przytuliłam go.
- T-to znaczy, że co? - spytał z nadzieją.
- Nie wyobrażaj sobie za dużo - zaśmiałam się, a on tylko posłał mi swój ciepły uśmiech.
- Odprowadzę cię.
Kiwnęłam głową i ruszyliśmy w stronę mojego dormu. Po drodze dużo się śmialiśmy i dyskutowaliśmy jednocześnie o wszystkim i o niczym.
- To był.. miły wieczór - powiedziałam, kiedy znaleźliśmy się na miejscu.
- Nawet bardzo miły - uśmiechnął się Taeil, trzymając mnie za ręce.
- Dziękuję.
- I ja dziękuję.
- To.. do jutra?
- Do jutra - chłopak nachylił się i musnął delikatnie mój policzek, po czym odszedł.
Weszłam do dormu, gdzie zastałam moją ummę śpiącą na kanapie i tonącą w papierach. Podeszłam do niej i poskładałam dokumenty na stolik, po czym przykryłam ją kocem i sama udałam się do mojego pokoju, żeby zrobić kilka ważnych rzeczy.
Wolałam mieć wszystko zapisane czarno na białym, niż potem robić wszystko na ostatnią chwilę....
sobota, 2 listopada 2013
Improbable event
- T-ty.. s-skąd masz mój numer? - spytałam przez zęby zaciskając dłonie w piąstki.
- To nie było trudne - parsknął chłopak - Możemy się spotkać?
- Spotkać?
- Czy ja niewyraźnie mówię?
- Gdzie? Kiedy? I po co?
- Spokojnie. Po kolei. Jeszcze zadzwonię - dodał po chwili i się rozłączył.
Rzuciłam telefon na łóżko i oparłam się o biurko. To było bezczelne. Nawet się nie dowiedziałam skąd on miał mój numer. Wzięłam telefon do ręki i mocno go trzymając zeszłam na dół do kuchni. Rozluźniłam ucisk dopiero wtedy, kiedy zaczęła mnie boleć ręka.
- Myśli, że może wszystko.. jest w błędzie - syknęłam do siebie i podeszłam do okna.
Było zimno, wiał wiatr i padał deszcz. Wtem komórka znów zaczęła dzwonić. Odebrałam ją prawie że natychmiast.
- Yumi ~ - usłyszałam szept chłopaka. Milczałam przez dłuższą chwilę, aż w końcu ponownie usłyszałam jego głos - Yumiko? Czemu się nie odzywasz?
- A po co? Wystarczy, że ty ciągle gadasz! - warknęłam.
- Grzeczniej albo będzie z tobą źle..
- Grozisz mi?
- Tylko ostrzegam - zaśmiał się i znów rozłączył.
Zaklęłam pod nosem i odłożyłam telefon na blat. Odczekałam chwilę i policzyłam w myślach do dziesięciu. Otworzyłam oczy i usłyszałam ciche pukanie. W pierwszej chwili myślałam, że mi się wydawało, ale pukanie znów się powtórzyło. Podeszłam i otworzyłam drzwi frontowe. No, tak. Chłopak, który wcześniej do mnie dzwonił, teraz stał przede mną.
- Ty.. - zaczęłam.
- Mi też jest cię miło widzieć, Yumiko. Będziemy rozmawiać tutaj czy może wejdziemy do środka? - parsknął Jaehyo.
Westchnęłam ciężko i wpuściłam go niechętnie do środka. Chłopak wszedł i idąc holem rozglądał się po dormu.
- Ładnie tu masz. Co prawda to nie jest to samo co u mnie, ale jest naprawdę przytulnie - powiedział siadając w fotelu.
- To, że jesteś popularny to nie znaczy, że wszystko możesz - mruknęłam stając naprzeciwko niego.
- Oh, a chcesz się założyć?
- Mm... - wybełkotałam i odwróciłam wzrok. Szczerze powiedziawszy, wolałam mu się nie narażać - Czego chcesz?
- Mam dla ciebie pewną propozycję.. a raczej zadanie.
- Pewnie nie do odrzucenia?
- Zgadza się - uśmiechnął się chytrze i zamilkł na kilkadziesiąt sekund - Dam ci sześć kopert. Rozdasz je każdemu z Popularsów.
- Co? Dlaczego ja? Masz swoich przydu.. swoich przyjaciół.
- Ty i Taeil jesteście ze sobą blisko.
- Nic nas nie łączy.
- Po za łóżkiem nic, a nic?
- C-co ty gadasz?!
- Ah, no wybacz - zaśmiał się po raz kolejny i wyciągnął z kurtki sześć identycznych kopert, po czym położył je na stoliku - Zrobisz to dla mnie, prawda?
- Ty nie możesz?
- Nie.
- Skąd mam wiedzieć, że mnie nie podpuszczasz?
- Dlaczego miałbym cię podpuszczać?
- A dlaczego nie? Jesteś jednym z Siódemki. Nie ufam wam.
- A Zico?
- Co on ma do tego?
- Jest jednym z nas.. no, ale nieważne. Co chcesz w zamian za wyświadczenie mi tej niewielkiej przysługi? - spytał poprawiając włosy - Pieniądze? Ile? A może poszpanować i być przez jakiś czas moją dziewczyną?
- Daj sobie spokój.
- Więc co chcesz?
- Wystarczy mi, że odpowiesz na kilka pytań, ale szczerze.
- I tyle?
- Tak.
- Skoro to ci wystarczy.. pytaj.
- Po pierwsze skąd masz mój numer?
- Dostałem.
- Od kogo?
- Mam swoich ludzi od takich.. błahostek.
- Jak mnie znalazłeś?
- Ten telefon to cudo. Ma wszystko czego potrzebuję, więc to nie było trudne - wytłumaczył wymachując swoim sprzętem prosto przed moją twarzą.
- Dlaczego ja?
- Hm.. to jest bardzo dobre pytanie. Dlaczego ty? Niech no się zastanowię...
- Nie drocz się ze mną.
- Przyjaźnisz się z Taeilem.. masz dobry kontakt z Zico, Kyung uważa, że jesteś sympatyczna.
- Kyung-sshi? Przecież mnie nie zna..
- Wpadliście.. znaczy wpadłaś na niego. Usłyszałem jak rozmawiał z B-Bombem o tobie. Powiedział, że dobrze ci z oczu patrzy i zostawi cię w spokoju. To coś nowego z jego strony.
- Ale co to ma do rzeczy? Jest wiele osób, które znają ich lepiej niż ja i...
- Ale ja proszę ciebie. Chyba nie masz z tym jakiegoś problemu?
- A jeżeli mam?
- To lepiej, żebyś nie miała.
- Znowu mi grozisz.
- Ostrzegam.
- Jesteś bezczelny.
- Hm.. takie życie. A więc? Zrobisz to dla mnie?
- Po co się pytasz? Sam wiesz jaka jest odpowiedź..
- Wiem, że nie chcesz, ale i tak to zrobisz. W sumie racja, niepotrzebnie się pytam - parsknął i wstał.
- Skąd wiem, która koperta należy do poszczególnego Popularsa?
- Szczerze? Nie ma to wielkiego znaczenia. Ważne jest to, żeby jutro przed 12:00 je dostali.. - zamyślił się i stanął przed drzwiami, po czym odwrócił się do mnie i uśmiechnął. Był to szczery uśmiech, a przynajmniej tak mi się wydawało - Dziękuję, że to zrobisz. To naprawdę bardzo ważne.
- Nie rozumiem.. i tak ich nie lubisz.
- Dużo rzeczy nie rozumiesz, Yumiko. Poza tym co z tego, że ich nie lubię, kiedy zbliża się ten dzień?
- Ten dzień?
- Może kiedyś się dowiesz.. - szepnął i wyszedł.
Wróciłam do salonu i wzięłam do ręki jedną z kopert. Obejrzałam ją dokładnie i zmrużyłam oczy. Strasznie chciałam wiedzieć o co chodzi. Westchnęłam cicho i wzięłam do rąk pozostałe koperty i poszłam schować je do torby, a następnie wróciłam na dół i zabrałam się za sprzątanie. Rozmyślałam nad tym wszystkim co mnie ostatnio spotkało.
Najpierw Taeil zaczyna się za mną uganiać, potem Jiho oświadcza mi, że nie możemy się dłużej przyjaźnić, reakcja Jaerin była przedziwna, a teraz jeszcze Jaehyo.. właśnie Jaerin. Co w nią wstąpiło? Dlaczego tak się zachowała? Była trochę.. nie, chwila. Była bardzo zdziwiona? Spanikowana? Wyglądała jakby się mocno przejęła rozpadem mojej i Jiho przyjaźni. I jeszcze te jej słowa... Ciekawiło mnie, dlaczego ona tak bardzo się tym wszystkim przejęła. Przecież sama niedawno twierdziła, żeby dać sobie spokój, bo to w końcu Popularsi.
- Ehh... to takie męczące - mruknęłam do siebie i wstałam z klęczka.
Robiło się coraz później, a ja nie miałam nic zrobionego. Westchnęłam cicho i udałam się na górę do mojego pokoju, by móc odrobić zadanie domowe. Wyciągnęłam potrzebne przybory i usiadłam przy biurku. Związałam włosy w kucyk i nawet nie zauważyłam, kiedy wszystko skończyłam.
Spojrzałam w stronę okna. Było już dosyć ciemno. Położyłam się na łóżku i gapiłam się w sufit. Po kilku, może kilkunastu, minutach ciszy i bezsensownego patrzenia w górę, w końcu zasnęłam.
Obudziłam się dopiero rano, gdy usłyszałam trzask drzwi. Otworzyłam oczy i przekręciłam głowę tak, żeby móc spojrzeć na zegarek. 11:28.
- Jestem spóźniona! - wystraszyłam się i pobiegłam do łazienki.
Poprawiłam kucyka i przebrałam się w mundurek, po czym szybko ogarnęłam zaspaną twarz. Wbiegłam do pokoju, chwyciłam torbę i wybiegłam z dormu. Chciałam jak najszybciej znaleźć się w szkole. Dochodziła 12:00, a Popularsi nie dostali jeszcze kopert. Nie chciałam narażać się Jaehyo. Wolałam tego nie robić.
Kiedy znalazłam się na dziedzińcu, zadzwonił dzwonek oznaczający koniec lekcji. 11:50.
Na podwórku zaczęło pojawiać się coraz więcej osób. Zaczęłam rozglądać się po wszystkich osobach. Pierwszymi, którzy wpadli mi w oko, byli Kyung i B-Bomb. Podeszłam do nich szybkim krokiem, a gdy byłam już blisko, usłyszałam parsknięcie Minhyuka.
- Yumiko, tak? - uśmiechnął się Kyung - Czeeść! Jak się masz?
- Em.. - kiwnęłam tylko głową i wyciągnęłam z torby dwie koperty, po czym podałam po jednej Minhyukowi i Kyungowi.
- Co to? - zapytał B-Bomb bawiąc się kawałkiem papieru.
- Od Jaehyo - wytłumaczyłam krótko.
- Aaa.. to wszystko jasne. Dzięki - uśmiechnął się drugi chłopak i razem odeszli.
Odwróciłam się i znów przeszukałam wzrokiem dziedziniec.
P.O .
Westchnęłam ciężko wyciągając kolejną kopertę. Chodziłam z nim na zajęcia i nie wiedzieć czemu nie przepadał za mną. A przynajmniej tak mi się wydawało.
- Od Jaehyo - powiedziałam podchodząc do niego, a on spojrzał na kopertę i po chwili ją wziął.
Zanim po raz kolejny dobrze się rozejrzałam, ujrzałam Taeila. Siedział sam przygnębiony i smutny. Zakradłam się w jego stronę, ale nawet kiedy stanęłam naprzeciwko niego, nie spojrzał na mnie.
- T-Taeil-sshi? - zaczęłam cicho. Trochę trudno było mi z nim rozmawiać po ostatnim razie.
- Yumiko - uśmiechnął się delikatnie, tym razem patrząc na mnie. Pierwszy raz usłyszałam jak zwraca się do mnie po imieniu - Co u ciebie?
- Dobrze, dziękuję. A u ciebie?
- Jakoś będzie..
- To.. od Jaehyo - powiedziałam po chwili ciszy, podając mu kopertę.
- Oh, no tak.. dziękuję..
- T-to.. p-pójdę już. Muszę jeszcze rozdać resztę kopert..
- Yumiś..?
- Hm? O co chodzi?
- Czy.. czy my.. n-no.. spotkamy się dzisiaj? - zapytał szeptem. Był niepewny tego czy chce zadać to pytanie czy może jednak nie. Widać to było po nim. Był bardzo przygnębiony.
- P-pewnie - odpowiedziałam mu pochwili.
- N-naprawdę?
- Jasne, ale.. porozmawiamy później, dobrze?
- Oczywiście.
- Do zobaczenia - uśmiechnęłam się i podeszłam do Zico.
Zostały mi niecałe 4 minuty na dostarczenie dwóch kopert.
- O-oppa... - szepnęłam stając przed nim. Ci, którzy stali obok niego mieli niezbyt zadowolony wyraz twarzy, kiedy się zjawiłam - To od Jaehyo - dodałam pewniej i wcisnęłam mu kopertę do rąk, po czym odwróciłam się i szybko odeszłam.
Nie chciałam... nie mogłam na niego patrzeć.. Bolało mnie to wszystko...
Rozglądnęłam się po dziedzińcu, ale nigdzie nie mogłam znaleźć Najpopularniejszego. Po prostu nigdzie go nie było.
- Oh, gdzie jesteś? - mruknęłam do siebie i pobiegłam na ogrody.
Na ogrodach często siedziało dużo osób, ale były to stare dzieje. Od pewnego czasu umocowano tam bramę i był tam wstęp wzbroniony dla uczniów. Tylko od czasu do czasu nauczyciele dawali klucze tym uczniom, którym ufali, a tamci mieli zajmować się ogrodem zamiast mieć zajęcia w wyznaczonym dniu. Ale skoro brama do ogrodów była zamknięta to Yukwona nie mogło tam być. Chociaż...
- Hej, ty! - usłyszałam stary kobiecy głos - Tam nie wolno!
- T-tak, wiem! - krzyknęłam za nią i skręciłam w lewo, po chwili stojąc już przed bramą.
Brama była czarna i ogromna. Zanim bym się na nią wspięła i przeszła na drugą stronę to nie wyrobiłabym się w czasie.. z jakieś dobre 10-15 minut musiałabym się pomęczyć, żeby tam wejść a potem kolejne kilka minut, żeby z tamtąd zejść... stwierdziłam, że odpuszczę sobie wspinanie się po bramie.
- Co tu robić ? Co tu robić? Eh, że też musiałam zaspać! - skarciłam siebie i zaczęłam obchodzić bramę dookoła.
- Ty!
- Ja? - odwróciłam się.
- Kłopotów szukasz? - zapytała jedna z trzech dziewczyn.
- J-ja.. - jęknęłam - J-ja tylko..
- Co tylko? - parsknęła druga - Chyba chcesz, żebyśmy obiły ci tą śliczną buźkę skoro się tu kręcisz.
- Oh, dajcie na wstrzymanie. Jeszcze się Taeilowi poskarży! - mruknęła trzecia, po czym wszystkie wybuchnęły śmiechem.
- Nie macie co robić? - usłyszałam za sobą czyjś głos - Spadać mi stąd.
- Znalazł się, POPULARS - warknęła blondynka - Chodźmy dziewczyny, nie warto tu dłużej zostawać - dodała po chwili odchodząc ze swoimi przyjaciółkami.
- A ty? Czego tu chcesz? - zapytał Yukwon zwracając się do mnie.
- J-ja? T-tylko.. - zaczerwieniłam się i spuściłam głowę grzebiąc w mojej torbie. Słyszałam jak mocno serce mi przy nim wali - To od Jaehyo - dodałam podając mu ostatnią już kopertę.
U-Kwon wziął ode mnie kopertę i od razu ją otworzył. Po chwili uśmiechnął się do siebie i schował wszystko do kieszeni.
- Dziękuję. To ważne - uśmiechnął się pod nosem i odszedł.
Odetchnęłam z ulgą, bo właśnie w tym momencie zadzwonił dzwonek oznaczający koniec przerwy. Ruszyłam w stronę wyjścia z ogrodów. To wszystko było takie dziwne.
Przez resztę dnia unikałam spotkania ze wszystkimi. Włącznie z Jaerin. Nie chciałam jej o niczym mówić. Przynajmniej na razie.
Pod koniec dnia z ostatnich zajęć prawie że wyrwałam na przód jak oszalała. Musiałam się śpieszyć. Czekała mnie kolejna randka z Taeilem.
Ale to mnie nie martwiło. Bardziej zastanawiało mnie po co Jaehyo zadawał sobie ze mną tyle trudu? Dlaczego on sam nie mógł im przekazać tych kopert? Dlaczego właśnie ja? I co właściwie znajdowało się w tych kopertach, że to było aż tak ważne..?
sobota, 19 października 2013
Where are you?
Otworzyłam oczy i zakryłam się kołdrą po sam czubek nosa. Wzięłam zegarek do ręki i spojrzałam na niego. 6:30. Miałam jeszcze prawie dwie godziny do rozpoczęcia zajęć.
Wstałam z łóżka i pokręciłam się po pokoju, po czym znów się położyłam, ale nie zasnęłam. Około godziny 7:00 usłyszałam dzwonek do drzwi.
Umma otworzy.
Nic. Ktoś znowu zadzwonił, a potem jeszcze raz.
- No tak, umma w pracy. Jak zwykle.. - mruknęłam do siebie i zeszłam na dół, żeby otworzyć drzwi.
Prędzej bym się spodziewała Jaerin lub Taeila niż jego.
Jiho.
- O-oppa? - jęknęłam naciągając moją koszulkę niżej. Byłam w krótkiej koszuli nocnej i nie spodziewałam się nikogo o tej porze. A już na pewno nie jego.
- Mogę? - zapytał bez wyrazu, tonem, którego wcześniej nie słyszałam.
- Jasne... - odsunęłam się tak, żeby chłopak mógł wejść.
Chłopak bez słowa, powoli, ociągając się wszedł do dormu. Rozejrzał się po korytarzu i zatrzymał wzrok na mnie.
- J-Jiho? Co cię do mnie sprowadza?
- Wiesz, że musimy porozmawiać?
- W-wiem, ale żeby tak o 7 rano? T-tak bez zapowiedzi?
- Tylko teraz mam czas.
Oparłam się o ścianę i puściłam moją koszulkę, która była już do reszty naciągnięta.
- Słuchaj, nie chcę tego przedłużać, więc powiem wprost. Yumiko... nie możemy się dłużej przyjaźnić.
Zatkało mnie. Myślałam, że on żartuje.
- J-Jiho.. c-co ty mówisz? Skąd t-taka decyzja? - zapytałam ze łzami w oczach.
Miałam stracić najlepszego przyjaciela? Brata? Dlaczego? Co w niego wstąpiło?
- Nie rozklejaj mi się tu, proszę.. nie chcę patrzeć jak płaczesz.. - powiedział odwracając się do mnie tyłem.
- A-ale dlaczego? Oppa, jesteś moim najlepszym przyjacielem. Jesteś dla mnie jak brat. Jesteś....
- Yumiko, tak będzie lepiej. Nie chcę cię w to wszystko mieszać. Nie wybaczyłbym sobie gdyby coś ci się stało.. po prostu nie chcę, żebyś miała jakiekolwiek kłopoty przeze mnie. Dlatego proszę, zrozum - dodał i zanim zdążyłam cokolwiek powiedzieć, zapytać już go nie było.
Osunęłam się niezgrabnie i zaniosłam się płaczem. Strata kogoś tak bliskiego jak Jiho naprawdę bolała. Szczególnie, że nie powiedział mi o co konkretnie chodzi. Przecież jeżeli miał jakieś problemy to zawsze mógł na mnie liczyć. Zawsze.
Wstałam i przetarłam zapłakaną twarz. Nie mogłam uwierzyć w to co przed chwilą usłyszałam. Odgarnęłam grzywkę i poszłam się przyszykować. Zajęło mi to sporo czasu, ponieważ nie potrafiłam się do końca pozbierać po słowach Zico. Tym samym nie zdążyłam na pierwszą lekcję i mało brakowało a spóźniłabym się na drugą.
- Dzwoniłam! - warknęła Jaerin, kiedy tylko mnie zauważyła na dziedzińcu - Nie odbierasz. Już myślałam, że coś ci się stało!
- Co? Ah, tak. Mianhae - mruknęłam cicho.
- Co jest? Wyglądasz jakby wyzionęli z ciebie całe twoje życie!
- I tak też się czuję...
- Co masz na myśli?
- Może później ci powiem. Muszę coś załatwić - powiedziałam szybko i ruszyłam w stronę gromadki Taeila.
Sam chłopak był delikatnie zszokowany, kiedy mnie ujrzał. Chyba nie spodziewał się, że sama z siebie do niego podejdę.
- Yumiś - uśmiechnął się chłopak i odwrócił w moją stronę.
- Zapomniałam ci.. wczoraj.. oddać kurtkę.. i n-no ten... - powiedziałam i wcisnęłam mu kurtkę w ręce, po czym odwróciłam się tyłem i chciałam już pójść, ale chłopak złapał mnie za rękę.
- Yumiś? Dlaczego już uciekasz? - zapytał mocniej ściskając mój nadgarstek.
- Lekcje.. s-spóźnię się.. - wyjąkałam i spuściłam głowę. Już widziałam ten wredny wyraz twarzy, ten złośliwy wzrok u przyjaciół Taeila. Nie byli zadowoleni z tego, że ktoś jego pokroju zadaje się za mną.
- Zaczekaj! Znowu to robisz?
- N-nic nie robię. Puść mnie.
- Wytłumacz mi, dlaczego chcesz znowu uciec?
- To nie tak! - jęknęłam - M-możemy porozmawiać później?
- Yumiś..
- Proszę -poprosiłam i wyrwałam swoją rękę z jego uścisku, po czym ruszyłam w stronę mojej unni.
- Ej, wszystko w porządku? - zapytała, ale ja minęłam ją bez słowa i weszłam do klasy.
Ops.
Rozejrzałam się po sali i po chwili zdałam sobie sprawę co jest nie tak.
Nie ta klasa.
Zacisnęłam dłonie na pasku torby i zaczęłam się cofać. W pewnym momencie poczułam jak na kogoś wpadam. Odwróciłam się i napotkałam zdziwiony wyraz twarzy Kyunga i B-Bomba.
Lee Minhyuk czyli B-Bomb to szósty z Popularsów. Wszyscy go lubili. Musieli go lubić. B-Bomb potrafił sprowadzić wszystko. Dosłownie wszystko. Od bardzo małych do wielkich rzeczy, za co oczywiście brał swoją cenę. Nie dość, że był bogaty (tak jak i reszta Popularsów) to jeszcze sobie "dorabiał" na boku. Niektórzy uważali, że robi jakieś czarne interesy, ale on sam się z tego śmiał. Lubił chodzić w towarzystwie pięknych dziewczyn, ale zawsze powtarzał, że to tylko głupie żarty i najbardziej kocha swoją partnerkę.
Park Kyung, siódmy i ostatni z Popularsów. Największy żartowniś i głupek w całej szkole. Nigdy się niczym nie przejmował. Najpoważniejsze sprawy potrafił przekręcać w żarty. Uwielbia robić innym dowcipy. Po szkole chodzi plotka, że na swojej poprzedniej uczelni ją wysadził poprzez głupi żart na chemii. Został z niej wydalony i znalazł się tutaj.. ale jak?
- Cześć! Jestem Kyung! A ty? Chcesz gumę? - wyszczerzył się chłopak podając mi paczkę gum z jedną wysuniętą. Stara sztuczka.
- Kyung, daj spokój - powiedział Minhyuk i ominął mnie w wejściu ciągnąc za sobą swoją dziewczynę.
- P-pójdę już... - szepnęłam cicho i szybko wymknęłam się z klasy.
- Czyżbyś pomyliła sale? - parsknęła Jaerin, a ja tylko spojrzałam na nią spod grzywki.
- Daj mi spokój.. - mruknęłam i skierowałam się do właściwej pracowni.
Do końca dnia z nikim nie rozmawiałam. Byłam zmęczona tym wszystkim.. i ta sytuacja z Jiho nie dawała mi spokoju.
Westchnęłam cicho i powlokłam się do bramy szkoły.
- Wracamy razem? - zapytała Jaerin patrząc na mnie krzywo.
- T-tak - szepnęłam.
- Powiesz mi wreszcie co cię gryzie? - spytała po chwili ciszy - Od rana jesteś nieprzytomna, smutna.. co jest?
- Niech ci już będzie.. - zaczęłam i zamyśliłam się na chwilę - Jiho oppa był dzisiaj u mnie.
- Kiedy? Jak to?
- Rano..
- Co chciał?
Zamilkłam i przełknęłam głośno ślinę. Bolało mnie na samą myśl o tym co rano oświadczył mi chłopak..
- Yumi?
- Ah, wybacz. Był i powiedział, że.. n-no..
- Yumi? Na pewno możesz mówić dalej?
- Zakończył naszą przyjaźń.
- Co zrobił?
- To co słyszałaś. To koniec, unni. Miałaś rację.
- Ale jak to? Przecież on nie może! Znacie się od dziecka i..
- Unni...
- Wiedziałam... gdyby nie Popularsi to wszystko byłoby w porządku.
- Unni, już spokojnie. Było... nie ważne.
- Jak to nie ważne? Zwariowałaś?! Nie możesz od tak mu pozwolić odejść... nie możesz!
- A co ci tak zależy? Sama mówisz, że nie warto...
- A tobie nie zależy? Nie zależy ci na nim? Na waszej wieloletniej przyjaźni? Naprawdę?
- Zależy! A-ale to...
- Więc zrób coś! To nie może tak po prostu przepaść... nie tak jak moje przyjaźnie.. nie chcę, żebyś tak cierpiała.. t-tak jak ja...
- Oh, unni.. spokojnie. Będzie dobrze - powiedziałam szybko, łapiąc Jaerin za rękę - Zobaczysz, że będzie.
- Porozmawiaj z nim.
- N-no, ale przecież on nie chce więcej się ze mną widywać, więc..
- Nie obchodzi mnie to jak, ale masz z nim porozmawiać albo ja to zrobię za ciebie. Rozumiemy się?
- T-tak. Spróbuję - westchnęłam cicho, a Jaein uśmiechnęła się i poszła w stronę swojego dormu.
- Yumiś! - usłyszałam po chwili czyjś krzyk. Odwróciłam się i ujrzałam zdziwionego Taeila.
- Taeil-sshi..
- Możemy porozmawiać?
- Śpieszę się..
- Odprowadzę cię.. proszę.
- D-dobrze..
Przez chwilę szliśmy w cisze. W połowie drogi Taeil położył rękę na mojej talii przez co delikatnie się zarumieniłam.
- Powiesz mi o co wcześniej chodziło? - spytał w końcu.
- O nic.. - mruknęłam cicho.
- Byłaś bardzo spięta i... powiedz mi o co chodzi? Wiesz przecież, że możesz to zrobić.
- Taeil-sshi - zaczęłam - Nie chcę, żebyś się obok mnie kręcił - dodałam po chwili zatrzymując się i patrząc na niego.
Wydawał się być smutny i zszokowany. Jego piękne, ciemne oczy wydawały się być teraz puste, a sam chłopak wyglądał jakby naprawdę się martwił, że mówię poważnie.
- Dlaczego? - zapytał cicho.
Zamilkłam i spuściłam głowę. Po prostu nie mogłam się z nim dłużej spotykać.
- Dlaczego? - spytał ponownie.
- Nie zrozum mnie źle.. lubię cię, ale to po prostu.. nie ma ... sensu - wytłumaczyłam.
- Co masz na myśli?
- No, bo.. twoi przyjaciele.. nie są zbytnio zadowoleni, że spotykasz się ze mną.. w sensie, że kręcisz się obok mnie i..
- Nie ważne - przerwał mi i spojrzał na mnie uważnie - Nie obchodzi mnie ich zdanie. Moja sprawa z kim się zadaję.. Yumiś?
- A-ale.. przecież wszyscy mogą się odwrócić przeciwko tobie i nie będziesz popularny i...
- Yumiś, jeżeli ty się ode mnie odwrócisz to równie dobrze wszyscy mogą się odwrócić.. - szepnął i stanął do mnie tyłem - Zależy mi na tobie.. nawet bardzo. Nie chcę przestać się z tobą zadawać.. przemyśl to, dobrze? - dodał po chwili i odszedł.
Westchnęłam cicho i przekroczyłam bramę prowadzącą do mojego ogrodu. Przeszłam go w ciszy i weszłam do dormu. Ummy oczywiście nie było. Zdążyłam się do tego przyzwyczaić, więc zrobiłam to co zawsze. Odłożyłam torbę do mojego pokoju i wróciłam do kuchni. Otworzyłam lodówkę i wyjęłam z niej jogurt, po czym z szuflady wyciągnęłam łyżeczkę i urwałam wieczko z opakowania. Usiadłam na blacie i zanim zdążyłam zacząć jeść , usłyszałam dzwonek do drzwi. Zeszłam z blatu, odłożyłam jogurt i udałam się do holu. Otworzyłam drzwi i ujrzałam kuriera.
- Pani Kim Yumiko? - zapytał.
Był dość młody. No i oczywiście przystojny. Nie pasował za bardzo do tej pracy, ale skoro mu to odpowiadało czy coś to już nie moja sprawa.
- Tak, to ja - odpowiedziałam po chwili.
- Proszę tu podpisać - rzekł i podał mi pokwitowanie. Posłusznie je podpisałam i oddałam mu kartkę wraz z długopisem, a on podał mi paczkę i uśmiechnął się - Miłego dnia - powiedział i odszedł.
Zamknęłam za nim drzwi i usiadłam w salonie na kanapie otwierając moją paczkę. Już dawno zapomniałam co to było. Kiedy wreszcie uporałam się z przesyłką i zauważyłam co to było uśmiechnęłam się delikatnie do siebie. Rzeczy, które zamawiałam jakiś miesiąc temu, a mianowicie była to torba, dwa sweterki i kilka par podkolanówek. Odłożyłam wszystko na stolik i poszłam do swojego pokoju. Dzwoniący telefon, który był gdzieś pod stertami książek zaczynał mnie już porządnie irytować. Kiedy w końcu udało mi się go wyciągnąć, nawet nie spojrzałam na ekran lecz od razu odebrałam połączenie.
- Halo? - zaczęłam, ale gdy usłyszałam kto jest po drugiej stronie słuchawki nagle zamarłam. Nie chciałam z nim rozmawiać, ale mimo wszystko nie potrafiłam też się rozłączyć.
poniedziałek, 30 września 2013
Yes or no?
- Kochanie? - usłyszałam nad sobą ciepły głos.
- Umma - uśmiechnęłam się.
- Wszystko w porządku? - zapytała siadając obok mnie - Jesteś jakaś zamyślona... coś nie tak?
- Wszystko okej - skłamałam.
- Na pewno?
- Jasne. Wiesz umma.. musisz mi w czymś pomóc..
- Chodzi o zadanie z matematyki? Przykro mi, ale wiesz, że w tym ci akurat nie pomogę. Wiesz przecież, że jestem słaba z tego przedmiotu.
- Nie chodzi o to.
- Więc o co?
- Na dzisiejszy wieczór zostałam zaproszona na kolację przez.. pewnego chłopaka - powiedziałam, a umma uśmiechnęła się - Ty masz tyle fajnych rzeczy... pomogłabyś mi się przyszykować?
- A więc randka. Już myślałam, że nigdy na nią nie pójdziesz.
- Umma!
- Oh, no przepraszam. Zależy ci jakoś specjalnie na tym chłopaku? - zapytała starsza kobieta gładząc mnie po włosach.
- Nie bardzo.. z tego co się dowiedziałam to ja mu się niby podobam, ale to głupie gadanie..
- Czemu głupie gadanie? Może naprawdę mu się podobasz.. to źle?
- To Popular umma, Popular.
- Sława nic nie znaczy.
- Sława znaczy bardzo dużo. Wystarczy, że krzywo spojrzysz w stronę któregoś z Siódemki, a już możesz pożegnać się z życiem.
- Siódemki?
- Siedmiu najpopularniejszych.. Popularsi.. eh, mniejsza o to. Pomożesz mi czy nie?
- Oczywiście. Zejdź na dół jak odrobisz lekcje i coś pomyślimy - uśmiechnęła się umma i cmoknęła mnie w czoło po czym wyszła z mojego pokojum
Spojrzałam na książkę i wzięłam ołówek do ręki, po czym rozwiązałam zadanie. Nie było ono trudne, więc poszło mi szybko.
Poskładałam książki i zeszyty na miejsce, i zeszłam na dół gdzie czekała na mnie moja umma.
- To jak? - zapytała z uśmiechem - Rozumeim, że idziemy na zakupy?
- Umma.. - jęknęłam.
Zazwyczaj lubiłam chodzić z moją ummą na zakupy, ale w tym przypadku miałyśmy za mało czasu.
- Umma.. możesz mi pożyczyć coś ze swojej szafy? - spytałam z głupkowatym wyrazem twarzy.
- Nie chcesz na zakupy?
- Mamy za mało czasu... nie wyrobimy się. Szczególnie przy twoich ruchach, umma.
- Uh.. no dobrze. Chodź, zobaczymy co tam mam... - mruknęła kobieta i skierowała się do swojej garderoby, a ja zaraz za nią.
- I ty nie masz się w co ubrać - otworzyłam oczy ze zdumienia.
- Taka jest prawda, moja droga... w co by cię tu... zaczekaj. Zaraz coś wymyślę.
- Uhm - kiwnęłam głową i stanęłam przed wielkim lustrem - Wyszczuplające - mruknęłam do siebie.
- Czarna, czerwona, beżowa.. - uśmiechała się umma i wyrzucała z szafy coraz to kolejne rzeczy - O, ta będzie dobra.
Wzięłam do ręki czarną sukienkę i przyjrzałam jej się uważnie. Była naprawdę ładna.
- Idź się przebierz, później pomyślimy co z włosami.
- O-okej...
Poszłam do łazienki i szybko ubrałam na siebie sukienkę. Była obcisła i krótka. Zdecydowanie za krótka.
- Umma! Czy ta sukienka nie jest aby trochę przykrótka? - spytałam wychodząc z łazienki i naciągając ubranie coraz niżej.
- Masz rację. Zaraz poszukam czegoś innego.
Westchnęłam cicho i spojrzałam na zegarek.
- CO?! Już 18:50?! Spóźnię się! - spanikowałam i zbiegłam do holu. Szybko ubrałam czarne koturny i wrzuciłam telefon oraz klucze od dormu do torebki po czym wybiegłam na zewnątrz jak oszalała - Pa, umma!
O mały włos nie wywaliłabym się na schodach, ale w ostatniej chwili utrzymałam równowagę i znów szybkim krokiem ruszyłam w strę szkoły.
Robiło się coraz ciemniej i zimniej, a ja z pośpiechu zapomniałam kurtki.
Dotarłam pod szkołę akurat na czas. Było mi zimno, a gdzie nie-gdzie dało się zauważyć jak zapalają się latarnie. Po jakiś kilkunastu minutach zrobiło się już naprawdę ciemno, a Taeila nadal nigdzie nie było. Spojrzałam na ekran telefonu; 19:27.
- Ehh... ale ja jestem głupia - powiedziałam do siebie i ruszyłam z powrotem w stronę dormu - Mogłam się domyśleć, że on sobie jaja robi.
- Yumiś ~ gdzie uciekasz? - usłyszałam głos chłopaka przy swoim uchu.
Odwróciłam się i zauważyłam uśmiechniętego Taeila z różą w ręku. Był ubrany dość elegancko, ale nie w garnitur i wyglądał naprawdę dobrze.
- Taeil-sshi... spóźniłeś się.
- Mianhae... musiałem coś jeszcze załatwić.
Przewróciłam oczami i mimowolnie uśmiechnęłam się.
- Proszę - rzekł podając mi kwiat - Lubisz róże, prawda?
- Chyba każda dziewczyna lubi - parsknęłam biorąc od niego prezent.
- Dlaczego nie wzięłaś kurtki? Chłodno się robi i masz zimne ręce. Oh, Yumiś, Yumiś - chłopak pokręcił głową i zdjął z siebie kurtkę po czym zarzucił mi ją na ramiona - Chodźmy, bo się przeziębisz - dodał obejmując mnie ramieniem.
Kiwnęłam głową i ruszyłam za nim. Przez chwilę szliśmy w ciszy, aż w końcu Taeil odezwał się.
- Yumiś?
- Hm? - podniosłam na niego wzrok i delikatnie się zarumieniłam widząc jego rozbawiony wzrok - C-co jest? - jęknęłam spuszczając głowę.
- Nic. Tak sobie... czemu nic nie mówisz? - spytał mocniej zaciskając dłoń na moim ramieniu i zamilkł.
Stanęłam i przyjrzałam mu się uważnie. Miał niemiły wyraz twarzy i wyraźnie patrzył przed siebie w jeden punkt. Naprzeciw nas stał Jaehyo i uśmiechał się chytrze.
Ahn Jaehyo to piąty z Popularsów. Zawsze dobrze wyglądał i nie mógł odkleić się od dziewczyn. Był poważny, rzadko się uśmiechał i prawie nigdy nic nie mówił. On i Taeil nie lubili się, albo raczej wprost się nienawidzili.
- No, widzę, że nie tracisz czasu - parsknął Jaehyo opierając się o murek - Szybko sobie znalazłeś pocieszenie po swojej byłej.
- Pocieszenie? -zdziwiłam się - P-pocieszenie..?!
- Nie, to nie tak - bronił się Taeil - Co ty gadasz? Jaka była?
- Oj, no już nie udawaj takiego niewiniątka.
- A więc to tak... - szepnęłam - Tak to sobie wszystki ymyśliłeś?
- Nie, Yumiś. Nie wiesz mu. On gada głupoty!
- Czemu się tak bronisz? - zapytał Ahn - Zaraz i ona ci się znudzi, więc o co chodzi?
- Zamknij się i zejdź nam z drogi - warknął Taeil i ruszył przed siebie, szybko wymijając Jaehyo.
- Zapamiętaj sobie moje słowa! Wykorzysta cię i zostawi tak jak to zrobił innym dziewczynom! - krzyknął za nami chłopak i odszedł w przeciwną stronę.
Kiedy już kawałek odeszliśmy, wyrwałam się z uścisku Taeila i przyjrzałam mu się uważnie.
- Wytłumacz mi - powiedziałam - Wytłumacz mi co to wszystko miało znaczyć?
- Y-Yumiś... to wszystko co on mówił to nie prawda. Uwierz mi, proszę - uśmiechnął się delikatnie chłopak i złapał mnie za ręce - Yumiś, nie mam pojęcia o czym on mówił. Chociaż... - dodał i zamilkł na chwilę - Niedawno byłem na kilku randkach z pewną dziewczyną, ale to nie było nic poważnego. Źle się czułem w jej towarzystwie, więc powiedziałem, że nie będę się więcej z nią spotykać... trochę się zezłościła, ale to nic wielkiego.
- P-po co ty mi to...
- Chciałem, żebyś wiedziała. Nie myśl sobie, że jak jestem popularny i bogaty to zachowuję się jak ostatni cham. Szanuję dziewczyny i traktuję je poważnie.
- T-Taeil-sshi... - powiedziałam i poczułam jak chłopak mocno mnie do siebie przytula.
Nie wiedziałam co zrobić, więc tylko delikatnie odwzajemniłam uścisk.
- Odechciało mi się jeść, a tobie? Może się przejdziemy? Spacer dobrze nam zrobi - szepnął chłopak, a ja odsunęłam się od niego na bezpieczną odległość.
- Masz rację - powiedziałam szybko - Spacer dobrze nam zrobi.
Taeil uśmiechnął się i znów objął mnie ramieniem, po czym ruszyliśmy w stronę parku. Nic się nie odzywaliśmy. Słuchałam przyjemnego szumu wiatru hulającego między liśćmi na drzewach.
Nagle poczułam jak coś kapie mi na nos. Otworzyłam oczy i spojrzałam w górę. Nie wyglądało to za ciekawie, lecz zanim zdążyłam cokolwiek powiedzieć, byłam już do reszty przemoknięta. Najgorsze było to, że moja czarna sukienka nieco się skurczyła i stała się jeszcze krótsza i ciaśniejsza niż przedtem. Kiedy się obejrzałam staliśmy z Taeilem pod jakimś daszkiem.
- Odprowadzę cię - rzekł nie patrząc na mnie - Nie chcę, żebyś była chora czy coś...
- Nic mi nie będzie... - mruknęłam trzęsąc się z zimna.
- Nic? Trzęsiesz się jak galaretka - zaśmiał się i żwawym krokiem ruszyliśmy w stronę mojego dormu.
Przewróciłam oczami i prawie za nim biegłam. Jednak mogłam ubrać inne buty....
Przechodząc obok szkoły, minęliśmy się z Jaehyo. Chłopak uśmiechał się złośliwie.
- Widzisz? Tak szybko chce się ciebie pozbyć.. - parsknął - Dzisiaj taki cudowny i kochany, a jutro nie będzie się do ciebie przyznawał. Zobaczysz - dodał wzruszając ramionami.
Minęliśmy go bez słowa. Złowroga mina Taeila nie schodziła, dopóki nie dotarliśmy pod mój dorm.
- Wybacz mi za dzisiejszy wieczór... to nie tak miało wyglądać - chłopak odwrócił wzrok. Był wyraźnie zażenowany tym wszystkim.
- Nic takiego się nie stało - uśmiechnęłam się delikatnie, a on złapał mnie za ręce i spojrzał na mnie.
- Mianhae, Yumiś - powiedział i nachylił się nade mną, a ja cofnęłam głowę do tyłu - Do jutra - dodał obejmując mnie na pożegnanie i odszedł.
Weszłam do dormu i ściągnęłam buty oraz kurtkę, którą zapomniałam oddać Taeilowi. Westchnęłam ciężko i ruszyłan w stronę kuchni. Na blacie leżała kartka od mojej ummy.
" Nagła sprawa. Musiałam jechać do firmy.
Nie czekaj na mnie.
Umma"
- Praca.. no tak - mruknęłam i sięgnęłam do torebki po telefon, który właśnie dzwonił - Halo?
- Yumiś ~
- T-Taeil-sshi?! - zerwałam się na równe nogi, a po chwili o mało co nie wybuchnęłam ze złości.
- Spokojnie, jutro z nim sobie poromansujesz - zaśmiała się Jaerin - Jak było?
- Hmm... normalnie. Nic ciekawego się nie zdażyło, poza tym, że spotkaliśmy Jaehyo-sshi...
- Spotkaliście go?! No, no....
- Nie ważne. Jutro ci powiem. Teraz nie mam siły. Pójdę wziąć szybki prysznic i kładę się spać.
- Skoro tak chcesz.. to do jutra.
- Do jutra, unni - powiedziałam i rozłączyłam się rzucając telefon na blat.
Jeszcze chwile posiedziałam w kuchni, aż wreszcie wstałam i ociężale ruszyłam do łazienki. Wzięłam prysznic i jak długa rzuciłam się na łóżko tym samym zasypiając w głębokim śnie.
niedziela, 22 września 2013
Long time ago..
Razem z Jiho znaliśmy się od dziecka. Byliśmy najlepszymi przyjaciółmi. Byliśmy dla siebie jak brat i siostra, a może nawet coś więcej...
Zawsze i wszędzie chodziliśmy razem. Czy to gdzieś na miasto, czy do kina, klubu, czy nawet szkoły. Byliśmy bardzo ze sobą zżyci. Poszliśmy nawet do tego samego liceum. Tyle, że profile wybraliśmy inne.
On chciał zostać gwiazdą, znanym raperem i mieć swój własny zespół, natomiast ja wolałam zostać aktorką.
Od tamtego czasu wiele się zmieniło. Mimo, że nadal wszędzie byliśmy razem to i tak bolało mnie to, że coraz rzadziej niż kiedyś.
Poza tym, że Zico (Jiho otrzymał taki pseudonim) stał się jednym z najpopularniejszych ludzi w szkole to nadal był tym samym kochanym przyjacielem, na którego można liczyć.
Martwiło mnie jedynie to, że jego popularność z dnia na dzień rosła i bałam się, że stracę najlepszego przyjaciela.
W szkole oprócz Zico było jeszcze pięciu popularnych chłopaków, którzy walczyli o miano najpopularniejszego. Cała szóstka - włącznie z Zico - była zagrożeniem dla U-Kwona.
Kim Yukwon, pseudonim U-Kwon, był numerem jeden zawsze i we wszystkim. Miał urodę, kawał głosu i wielkie powodzenie nie tylko u dziewczyn, ale też i u niektórych chłopaków. Przeważnie nie przejmował się niczym ani nikim. Dziewczyny zmieniał jak rękawiczki, a każdy zawsze chciał być na jego miejscu. Najbardziej Jiho, który od zawsze marzył, że kiedyś stanie się numerem jeden. Jego celem w życiu było osiągnięcie władzy. Po prostu chciał być we wszystkim najlepszy, a od kiedy poznał Yukwona pragnął tego jeszcze bardziej.
- Znowu cię olał? - zapytała Jaerin stając obok mnie.
- Olał? To za dużo powiedziane. Może po prostu mnie nie zauważył - wzruszyłam ramionami.
Kim Jae Rin była moją najlepszą przyjaciółką, zaraz po Jiho. Chodziłyśmy razem na zajęcia i to ona jako pierwsza wyciągnęła do mnie rękę. Na początku trudno nam było się ze sobą porozumieć, ale z czasem znalazłyśmy wspólny język i się mocno zaprzyjaźniłyśmy.
- Nie zauważył? - parsknęła dziewczyna - Proszę cię, przecież wyraźnie patrzył się w naszą stronę. Po prostu jest zajęty swoimi nowymi przyjaciółmi.
- Daj spokój - rzekłam poprawiając włosy - Przesadzasz. Jiho oppa nie zapomniałby o mnie tak łatwo.
- Może i by nie zapomniał, ale ignorować to cię ignoruje.
Pokręciłam głową i założyłam torbę na ramię, po czym ruszyłam w stronę dziedzińca zostawiając tym samym moją unni w tyle.
Jaerin miała trochę racji. Od pewnego czasu Jiho mnie ignorował, unikał... nie dzwonił, nie pisał, nie odbierał, a gdy tylko mnie widział to od razu odwracał wzrok lub gdzieś odchodził.
Rozejrzałam się po dziedzińcu i napotkałam mojego przyjaciela. Zico sam stał pod drzewem i rozmawiał przez telefon. Postanowiłam, że wyjaśnię z nim sobie kilka spraw.
- Oppa?
- Zaczekaj chwilę - powiedział Jiho do słuchawki, po czym zakrył ją ręką i zwrócił się do mnie - Co jest? Rozmawiam.
- To nie może poczekać?
- Nie może. Wybacz mi Yumi, porozmawiamy innym razem - dodał szybko i odwrócił się do mnie tyłem.
Popatrzyłam na niego z wielkim żalem i odeszłam ze spuszczoną głową.
- Hej, Yumiś! - zawołał Taeil, ale zignorowałam go i szybko poszłam w jakieś miejsce z dala od innych.
Lee Taeil to kolejny z popularsów. Wszystko traktuje na luzie i do każdej sprawy podchodzi z poczuciem humoru. Jest obrzydliwie bogaty. Podobno jest też bardzo dobrym przyjacielem i wszędzie rozsiewa pozytywną energię.. Zazwyczaj go unikam, bo nie chcę mieć problemów z ludźmi z jego towarzystwa. Z tego co się dowiedziałam, Taeil mówił, że mu się podobam... ale to tylko głupie gadanie.
- Yumiś, zaczekaj - uśmiechnął się chłopak łapiąc mnie za rękę - Dlaczego zawsze ode mnie uciekasz?
- Nie uciekam - powiedziałam szybko, wyrywając delikatnie rękę z jego uścisku.
- Unikasz mnie.
- Nie prawda.
- Yumiś ~
- Mógłbyś przestać tak do mnie mówić? - zapytałam krzyżując ręce na piersiach.
- Kiedy to jest takie urocze - powiedział z głupim wyrazem twarzy, znów łapiąc mnie za dłonie.
- Tail-sshi... możesz mnie puścić?
- Posłuchaj mnie tylko, dobrze?
- Uhh...
- Proszę, Yumiś.
- Z-zgoda..
- Nie chcę, żebyś mnie unikała, wiesz? To, że jestem popularny to nic nie znaczy.
- Dla mnie znaczy bardzo wiele...
- Yumiś, spotkajmy się.
- C-co? Jak? Gdzie? Kiedy?
- Spokojnie. Chciałbym cię zaprosić na kolację. Dzisiaj.. może być?
- K-kolację? Dz-dzisiaj?
- Jeżeli coś ci się nie będzie podobać to po prostu wyjdziesz. Chcę tylko cię trochę lepiej poznać. Yumiś co ty na to?
- Nie wiem...
- Yumiś, proszę. Obiecuję, że więcej cię o nic nie poproszę... przynajmniej na razie.
- Taeil-sshi...
Naszą rozmowę przerwał dzwonek oznaczający koniec przerwy. Jednak jeszcze przez chwilę Taeil stał i wpatrywał się we mnie.
- Yumiś...
- Pomyślę - rzekłam i odwróciłam głowę - Pójdę już. Spóźnię się za zajęcia.
- Dziękuję. W razie czego wiesz gdzie mnie szukać - uśmiechnął się chłopak i odszedł do swojej paczki.
Ruszyłam w stronę mojej osłupiałej unni. Dziewczyna przypatrywała mi się, aż w końcu wydobyła z siebie jakiś dźwięk.
- A... - pisnęła, ale zaraz się poprawiła - Ty i Taeil-sshi? Serio? Myślałam, że podoba ci się....
- To nic takiego. Chcę być dla niego po prostu miła. Poza tym wydaje się całkiem sympatycznym chłopakiem.
- Jasne... mamy już ten wiek, Yumiko. Chyba oczywiste, że Taeil-sshi chce.. no wiesz czego.
- Przesadzasz.
- Zobaczysz jeszcze, że tak będzie - Jaerin wzruszyła ramionami i weszła do pracowni matematycznej.
Podreptałam za nią i napotkałam rozbawiony wzrok P.O.
P.O czyli Pyo Jihoon to kolejny, czyli czwarty (zaraz po U-Kwonie, Zico i Taeilu) z siedmiu najpopularniejszych. Zawsze niemiło na wszystkich patrzył, ale często się uśmiechał. Ci, którzy przebywali w jego towarzystwie byli bardzo ostrożny z tym co mówią poza kręgiem Pyo. Chłopak nie był tym, który łatwo odpuszcza zdradę czy coś w tym stylu, dlatego też miał tylko kilku swoich. Zawsze załatwiał wszystko po swojemu czy komuś się to podobało, czy też nie. Potrafił być brutalny, ale mimo wszystko był też łagodny.
- Siadajcie na miejscach - zarządził nauczyciel i kiedy zapadła cisza w klasie, zaczął sprawdzać obecność.
Spojrzałam w stronę okna i zamyśliłam się.
Spotkanie z Taeilem jakoś przeżyję, ale sprawa z Jiho nie dawała mi spokoju. Dlaczego on się tak zachowywał? Przecież byliśmy jak rodzeństwo. Był moim bratem...
- Kim Yumiko? - powiedział nauczyciel - Czy jest panienka Kim Yumiko?
- O-oh... obecna - wstałam i ukłoniłam się na znak przeprosin, po czym znowu usiadłam.
Klasa posłała sobie nawzajem złośliwe uśmieszki, a ja tylko przewróciłam oczami.
- Skup się - mruknęła Jaerin dźgając mnie długopisem w żebra - Ciągle jesteś zamyślona.
- Martwię się o Jiho oppę... nigdy się tak nie zachowywał - szepnęłam i położyłam głowę na ławce.
- Panno Kim - powiedział nauczyciel bez wyrazu - Zechce pani rozwiązać to zadanie na tablicy?
- A-ale...
- Zapraszam panią do tablicy, panno Kim.
Westchnęłam ciężko i podeszłam do tablicy potykając się przy tym o nogę Pyo. Cała klasa parsknęła śmiechem, a ja nie odwracając się z małą trudnością rozwiązałam przykład.
Mężczyzna tylko przytaknął i kazał mi wrócić na miejsce. Opadłam ciężko na krzesło przy swojej ławce i już do końca lekcji uważałam.
Po zakończonych zajęciach udałam się prosto do dormu. Nie czekałam na unni, po prostu chciałam się znaleźć u siebie.
- Yumiś! - usłyszałam czyjś głos. Tylko jedna osoba mnie tak nazywała - Yumiś, co jest? - zapytał Taeil podchodząc do mnie.
- Nic, po prostu chcę już wrócić do dormu - uśmiechnęłam się sztucznie.
- Mogę cię odprowadzić.
- Nie, dzięki. Potrzebuję chwili spokoju.
- N-no dobrze.. a co z tą kolacją?
- Ah, no tak. Wiesz skoro tak bardzo tego chcesz i...
- Bardzo! Zgodzisz się? Naprawdę?
- N-no...
- Świetnie! O 19 pod... tutaj, zgoda? - uśmiechnął się.
- Z-zgoda.
- To do zobaczenia, Yumiś - Taeil puścił mi oczko i odbiegł w przeciwną stronę.
Wróciłam do dormu nie myśląc o nim, lecz o Jiho. Naprawdę się o niego martwiłam. Zawsze byliśmy razem, a teraz?
Teraz sława go niszczy.
Woo Jiho znika, a naradza się Zico.
Do U Wanna B? Strong B!
Jak już pewnie niektóre osoby zdążyły się dowiedzieć to ten blog będzie o... Block B.