Muzyka :)

wtorek, 10 grudnia 2013

Between a rock and a hard place. / The key.

Na auli rozległy się brawa. Chciałam stamtąd zniknąć. Byłam zmęczona , zła, nieogarnięta, niewyspana i w ogóle nie swoja. Całą noc spędziłam na dworze lub w kawiarni. Tak jak sobie ustaliłam, nie wróciłam do dormu. Chciałam zajść tam rano, aby się trochę przygotować, ale nie zdążyłam.
- A teraz.. zapraszamy panienkę Kim Yumiko , żeby wygłosiła swoje przemówienie - uśmiechnęła się dyrektorka Yuu, wskazując na mnie.
Wstałam niechętnie i powoli ruszyłam na środek auli. Po drodze Taeil złapał mnie za rękę. Spojrzałam na niego, a on uśmiechnął się i podał mi jakąś kartkę.
- Zostawiłaś wczoraj swoje przemówienie - szepnął, wciskając mi kartkę w dłoń i popychając delikatnie na środek .
Przygryzłam wargę i rozłożyłam kartkę. Odetchnęłam głęboko. Zerkając jeszcze raz na kartkę, spojrzałam na wszystkich zebranych.
- Jestem Kim Yumiko i chciałabym zostać przewodniczącą szkoły, ponieważ... - zaczęłam swoje przemówienie. Nie było ani długie, ani krótkie. Takie w sam raz. Co jakiś czas zerkałam na kartkę, by sobie pomóc - Myślę, że moje argumenty były wystarczająco dobre i zagłosujecie na mnie - dodałam na koniec i ukłoniłam się, a po pomieszczeniu rozległy się gwizdy i brawa.
Zdziwiło mnie to najbardziej, ponieważ kiedy dyrektorka próbowała uspokoić uczniów oni w ogóle nie reagowali.
- Spokój! Już spokój! - krzyknęła pani Yuu - Dziękujemy pannie Kim za wspaniałe i już ostatnie przemówienie. Więc moi drodzy uczniowie od teraz wszystko w waszych rękach! Głosujcie rozważnie! Możecie się rozejść - dodała na koniec i klasnęła w dłonie , na co wszyscy w mgnieniu oka opuścili aule.
- Nie wiem jak mam ci dziękować! - uśmiechnęłam się , mocno przytulając Taeila - Jesteś niesamowity! Ahh.. skąd w ogóle wiedziałeś, że nie mam przygotowanego przemówienia?
- Domyśliłem się. To nie było trudne, a poza tym lubię ci pomagać - zaśmiał się cicho chłopak.
- Dziękuję, sunbae.
- Sunbae? A nie miało być oppa?
- Nie mogę się przyzwyczaić . Wybacz...
- Rozumiem. Muszę dać sobie jakoś z tym radę! - uśmiechnął się szeroko - Idę z B-Bombem napić się czegoś ciepłego.. Chcesz iść z nami?
- J-ja? Ale czy to na pewno aby dobry pomysł?
- Pewnie. B-Bomb nie będzie miał nic przeciwko! - chłopak uśmiechnął się jeszcze szerzej i złapał mnie za rękę, po czym poczułam szarpnięcie. Ale nie było to szarpnięcie ze strony Taeila tylko z tej drugiej strony.
Razem z chłopakiem odwróciliśmy się w drugą stronę. Kątem oka widziałam, że Taeil nie jest zadowolony. Zamurowało mnie , kiedy ujrzałam kto mnie trzyma za drugą rękę. Chciałam zniknąć. A jeszcze bardziej chciałam zniknąć, kiedy naokoło nas zebrał się tłum gapiów.
- Nie jestem człowiekiem , który lubi czekać -westchnął U-Kwon - A na ciebie czekam już bardzo długo.
Wszyscy wpatrywali się w naszą trójkę bez słowa, a do przodu przedzierali się Minhyuk i Jaehyo.
- Kto by pomyślał, że to ona będzie kolejną ofiarą U-Kwona? - parsknął Jaehyo.
- Co masz na myśli? - spytał B-Bomb, krzyżując ręce na piersiach.
- Nie bądź głupi. Każdy wie jakie U-Kwon wybiera sobie laski na cel, a to... to chyba nas wszystkich zaskoczyło!
- Puść ją - warknął nagle Taeil.
- Hm? Ja? A może to ty ją puścisz? - uśmiechnął się złośliwie Yukwon - Dla twojej informacji to Yumi była na dziś umówiona ze mną.
- Co takiego?
- Coś taki zdziwiony?
- Yumiś, czy to prawda? - chłopak był zły i jednocześnie zdziwiony. Poruszyłam tylko bezgłośnie ustami , a po chwili je zamknęłam - Nieważne. Yumiko nie jest jedną z tych  dziewczyn. Daj jej spokój - warknął , zwracając się do najpopularniejszego.
- A bo co? Kto powiedział, że znowu musi tak być jak zawsze? Co ty o mnie wiesz? A może się zmieniłem? Może chcę wszystko naprawić i spróbować wszystkiego od nowa? Może to będzie coś... poważnego? Tym razem będzie inaczej.. nie?
- Odczep się od niej -  warknął groźniej Taeil. Był naprawdę wściekły. Pierwszy raz go widziałam w takim stanie. Był tak wściekły, że poczułam to na sobie.
- Uhh.. - jęknęłam cicho.
- Nie widzisz, że cierpi przez ciebie kobieta? - uśmiechnął się złośliwie U-Kwon i pod chwilową nieuwagę Taeila, pociągnął mnie na tyle mocno, że wpadłam w jego objęcia. Byłam zszokowana, a Taeil zrobił się aż czerwony z wściekłości. Chyba mu się nie podobała ta cała zaistniała sytuacja. - Damy powinno się dobrze traktować.
- I kto to mówi?! Jeżeli , twoim zdaniem, dobre traktowanie to znaczy wykorzystywanie dziewczyn do zaspokojenia swoich własnych potrzeb to serdecznie ci gratuluję!
- Oh, Taeil... jak ty mało wiesz.
- Co?
- Może kiedyś ci wyjaśnię, ale na pewno nie teraz. Jestem zajęty , więc.. spadaj kurduplu - najpopularniejszy uśmiechnął się najzłośliwiej jak mógł i odwrócił na pięcie.
Wtedy wszystko w Taeilu wybuchło. Pierwsza zasada jeżeli znasz Taeila: nigdy, ale to NIGDY nie nazywaj go kurduplem. Co prawda jest naprawdę niski, ale kiedy ktoś go wyzywa od kurdupli czy karzełków ten mały człowiek wybucha i potrafi wyrządzić jeszcze większą krzywdę niż P.O, nawet większym ludziom od siebie.
- Co to ma wszystko do cholery znaczyć?! - Taeil był już na tyle wściekły, że rzucił się z pięściami na U-Kwona. Jednak w ostatniej chwili został zatrzymany przez B-Bomba i Jaehyo.
- Uspokój się - warknął Ahn - Chcesz wylecieć z zawodów? W życiu na to nie pozwolę! Chcę zobaczyć jak się kompromitujesz i przegrywasz, więc daj spokój. Przez jakąś tam dziewczynę chyba nie chcesz wylecieć z tego wszystkiego?!
- Jaehyo ma rację... Uspokój się i nie psuj tego. Za długo na to pracowałeś, Taeil - westchnął cicho Minhyuk.
- To nie jest jakaś tam dziewczyna - Taeil ustąpił i wyrywając się z uścisku, odszedł.
Chwilę potem zbiorowisko gapiów powoli rozpadało się. Stałam tak jeszcze przez chwilę przyklejona do Yukwona, kiedy zaraz potem zrozumiałam co robię. Gwałtownie się od niego odsunęłam, a on tylko uśmiechnął się pod nosem.
- Co to miało być? - szepnęłam, próbując się jakoś opanować. Serce mi podchodziło do gardła i było to dziwne uczucie..
- To ja powinienem o to zapytać.
- C-co?
- Czekałem na ciebie w wyznaczonym miejscu. Dlaczego nie przyszłaś?
Przyjrzałam mu się uważnie i uszczypnęłam w ramię, tak by nie zauważył. To jednak nie był sen. Yukwon naprawdę tu stał i mówił do mnie swoim anielskim głosem.
- A więc? - chłopak delikatnie dźgnął mnie w ramię.
- J-ja... - tylko tyle byłam w stanie wydukać.
Chłopak złapał mnie za rękę, ale mimo to nie poruszyłam się. U-Kwon odwrócił się w moją stronę i obdarzył mnie swoim zniewalającym uśmiechem tak, że ugięły się pode mną nogi.
- Będziemy tak tu stać i czekać na kolejnych gapiów czy może pójdziemy? - westchnął , ale nie czekał na odpowiedź tylko pociągnął mnie i zaprowadził w pewne miejsce.
- Ogrody? - mruknęłam,  kiedy znaleźliśmy się przed bramą prowadzącą na szkolne grody - Nikt tu nie ma  wstępu.
- Ja nie jestem nikim - uśmiechnął się, pokazując mi wielki klucz, po czym włożył go do zamka i przekręcił - No co tak stoisz? Wchodź! - mruknął, wpychając mnie na grody i  zamykając za sobą bramę.
- Mogę wiedzieć po jaką cholerę mnie tu przyprowadziłeś? - zapytałam.
- Po jaką cholerę ja cię tu przyprowadziłem? - powtórzył po mnie.
- No właśnie nie wiem!
- Ja też nie.
Przyjrzałam mu się zdziwiona i westchnęłam cicho, siadając na ławce. Milczeliśmy tak przez dłuższy czas aż w końcu U-Kwon przysiadł się do mnie.
- Często się kręcisz wokół ogrodów? - zapytał po pewnej chwili.
- Lubiłam tu przychodzić, ale kiedy zamknęli to miejsce to tylko czasem zerkam zza bramy.. - uśmiechnęłam się delikatnie.
- Hmph - chłopak skrzyżował ręce na piersiach i uśmiechnął się pod nosem - Na Zawody Popularsów idziesz zapewne z Taeilem?
- Uhm..
- To było do przewidzenia..
- Słucham?
- Nic, może innym razem. Eh, będę się już zbierać. Pogadamy jeszcze kiedyś?
- Jeżeli Łaskawy Pan znajdzie czas to czemu nie?
- Hmph - U-Kwon po raz kolejny się do siebie uśmiechnął i wstał z miejsca - Do następnego - dodał i odszedł.
Zanim zdążyłam cokolwiek powiedzieć, kątem oka dostrzegłam na ławce jakiś błyszczący przedmiot. Wzięłam go do ręki i uśmiechnęłam do siebie.
Wielki złoto-czarny klucz.
Wstałam i schowałam zdobycz do kieszeni , po czym sama ruszyłam w stronę wyjścia. Dzień się powoli kończył, ale ja czułam , że jeszcze dzisiaj wrócę w to miejsce.

sobota, 7 grudnia 2013

Strange Day, part II

- Taeil! Nie, zaczekaj! - zaśmiałam się – Przecież, jak umieścimy to zdjęcie to prędzej oni nas pozabijają niż zjawimy się na zawodach.
- Spokojnie. Ciebie nie ruszą. Nie pozwolę na to – uśmiechnął się i pokazał kolejne zdjęcie.
- Oooo.. a to? - zabłysnęły mi oczy, widząc idealne zdjęcie Yukwona.
Stał w idealnej pozie. Jedną ręką odgarniał sobie włosy z twarzy, natomiast druga ręka zwisała spokojnie, blisko biodra. Stał w delikatnym rozkroku a jego spojrzenie, mimo że było to tylko zdjęcie, było tak seksowne, że osunęłam się z krzesła.
- Yumiś? - szepnął Taeil , przytrzymując mnie za ramiona – Wszystko okej?
- T-tak.. - odetchnęłam i spojrzałam w jego ciemne oczy.
Były piękne. On cały był piękny. Jednak to nie było to samo... Uśmiechnęłam się delikatnie i poprawiłam na krześle.
- To jak? Robimy dalej? - zapytał, odsuwając się.
- Tak, ale od razu mówię, że to zdjęcie Yukwon-sunbae na pewno bierzemy.
- Na pewno? Nie widziałaś jeszcze wszystkich jego zdjęć...
- To i koniec.
- No dobrze – Taeil umieścił postać U-Kwona w szablonie do plakatu.
- Przesuń go trochę w lewo... Nie, zaczekaj. Tak, teraz. Idealnie, prawda?
- Jest dobrze.
Uśmiechnęłam się i spojrzałam na szablon. Na razie wyglądało świetnie. Umieściliśmy już P.O , Kyunga, Jaehyo a teraz jeszcze U-Kwona. Nadal nie mogliśmy się zdecydować, które zdjęcie B-Bomba, Taeila oraz Zico wybrać.
- Kogo teraz zdjęcie wybieramy? - spytał chłopak – Może jakieś moje? - dodał z uśmiechem.
- Będziemy się nad tym dłuugo zastanawiać – parsknęłam.
- Dlaczego?
- Bo masz dużo cudnych zdjęć i.. no wiesz.
- To może Zico?
- Lepiej zacznijmy od Minhyuka.
- No dobrze..
Uśmiechnęłam się delikatnie i wybraliśmy zdjęcie, po czym zabraliśmy się za dalszą pracę.
Kiedy w końcu po dłużesz konwersacji, jak , co i gdzie ma być wydrukowaliśmy plakaty, padłam na łóżko i zamknęłam oczy. Okulista zabronił mi siedzieć długo przed komputerem czy telewizorem, bo może się to dla mnie źle skończyć , a tym razem przesadziłam i oczy mnie okropnie bolały.
- Co jest , misiek? - szepnął Taeil , kładąc się obok.
- Misiek? - parsknęłam – Nic takiego. Bolą mnie oczy i na razie wolę mieć je zamknięte.
- Zamknięte powiadasz?- zaśmiał się cicho chłopak i złożył na moich ustach delikatny pocałunek.
Otworzyłam oczy, ale po chwili mocno je zmrużyłam pod wpływem ostrego światła.
- Co ty..? - nie dokończyłam pytania, bo chłopak wtulił się we mnie.
- Mogę ci coś powiedzieć? - zapytał nagle.
- N-no pewnie..
- Ale.. nie jestem tego pewien. Yumiś.. powiem ci teraz jeżeli tego chcesz.
- Jeżeli nie masz pewności do tego co masz zamiar mi powiedzieć to się wstrzymaj. Powiesz mi kiedy będziesz mieć stuprocentową pewność.
- Skoro tak mówisz to tak też zrobię – westchnął cicho i ułożył się na brzuchu.
Usiadłam na łóżku i przyzwyczaiłam wzrok do panującego w pokoju światła. Zorientowałam się, że jest już dość późno , bo na zewnątrz było już bardzo ciemno.
- Oh, już tak późno – rzekłam na głos i zeszłam z łóżka , wlokąc się do holu.
- Odprowadzę cię! - krzyknął Taeil z pokoju.
- Nie trzeba. Poradzę sobie sama! - odkrzyknęłam, zakładając drugiego buta.
- Nalegam – uśmiechnął się, stając obok mnie.
- Nie, naprawdę. I tak jeszcze muszę zajść po ummę do firmy.. Do następnego! - uśmiechnęłam się i cmoknęłam go w policzek, po czym wyszłam z jego dormu i skierowałam się do siebie.
Nie szłam po ummę, bo wiedziałam , że ta wróci dopiero nad ranem.. jak zawsze z resztą. Po drodze spotkałam Minhyuka, który o dziwo w pewnym momencie dołączył do mnie i bez słowa odprowadził mnie pod same drzwi.
- Um.. - jęknęłam , a on nadal stał z niewzruszonym wyrazem twarzy – Wej..
- Nie spotykaj się jutro z U-Kwonem – rzekł odwrócony tyłem.
- Słucham?
- To co słyszałaś. Nie spotykaj się z nim jutro.
- Co ty...
- Ostrzegam. Możesz potem tego żałować.
- O co ci chodzi?
- Mi? O nic. Jestem tu na prośbę Kyunga.
- Kyunga?
- Nie będzie go w mieście do jutra, ale w szkole dzisiaj był i widział ciebie oraz U-Kwona.
- I co z tego?
- Dużo. Może tego nie widać, ale Kyung i Taeil dobrze się znają. Widać jak Taeilowi na tobie zależy.. z resztą, każdy głupi by to zauważył. Kyung nie chce , żeby Taeil znów czuł się tak jak kiedyś.. żeby przechodził przez to co wcześniej.. Dlatego też nie chcemy, żebyś spotykała się z U-Kwonem.
- A co on ma do tego? Moja sprawa z kim się spotykam.. Poza tym o co chodzi z tym , żeby Taeil-sunbae nie przechodził przez to co kiedyś?
- Ehh... chodzi o to, że Taeil już kiedyś był raz zakochany.. ale laska go wykorzystała i dała mu kosza. Naprawdę ją kochał, a ona się nim zabawiła i pozostawiła go jak zwykłą zabawkę, która jej się znudziła. Z tego co mi Kyung mówił jesteś drugą dziewczyną, w której Taeil zakochał się na poważnie.
- C-co.. co takiego? Zakochał?!
- Tak to wszystko wygląda.. tyle, że teraz jest ostrożniejszy niż kiedyś.
- A-ale..
- Hmph.. ale ty chyba tego nie rozumiesz.
- Co?
- Chyba nie myślisz, że jestem na tyle głupi, żeby nie wiedzieć.
- O czym?
- O tym, że podoba ci się U-Kwon.
- Co?!
- Jest najpopularniejszy i najprzystojniejszy w całej szkole. To chyba oczywiste, że tak.. przeciętna dziewczyna jak ty się w nim zakochała.
- Chyba żartujesz.
- Jesteś naprawdę ważną osobą w życiu Taeila. Pamiętaj o tym. Bo kiedy U-Kwon cię odrzuci będziesz miała nauczkę, a głupi Taeil będzie stał za tobą murem i znów cię wpuści do swojego serca. Miłość to nie tylko seks. To że puścisz się z U-Kwonem to nie będzie oznaczało, że jesteście razem szczęśliwą parą. Sama dobrze o tym wiesz, że on się lubi zabawić, a jeżeli ciebie sobie podpatrzył jako swoją kolejną ofiarę to nie odpuści ci tak łatwo, dopóki się z nim nie prześpisz. Ale zrobisz jak uważasz, ja cię tylko ostrzegam – chłopak wzruszył ramionami i podszedł do bramy, chwilę zatrzymując się przy niej – Oh i jeszcze jedno.
- Hm? 
- Jeżeli naprawdę podoba ci się U-Kwon to nie wnikam i życzę powodzenia, ale... nie rób Taeilowi złudnej nadzieji. To może doprowadzić do nieszczęścia a tego nie chciałby nikt z nas – dodał na koniec i zamknął za sobą bramę, po czym odszedł bez słowa.
Odprowadziłam go wzrokiem i weszłam do dormu. Bardzo mnie zdziwiło, że wszystkie światła były pozapalane, a z kuchni dochodziła muzyka. Weszłam powoli i po cicho w głąb dormu.
- Aniyaa ~!! - usłyszałam czyjś przeraźliwy pisk.
Wychyliłam się zza ściany i stanęłam jak wryta. W moim dormu tańczył jakiś obcy mężczyzna.
Był on starszy i dosyć przystojny. Miał delikatny zarost, krótko ścięte włosy i okulary. Ubrany był w białą, elegancką koszulę , która akurat była rozpięta, i proste ciemne spodnie. Do tego miał na sobie różowy fartuszek ummy. Na kanapie leżała jego marynarka, jeden z butów był pod stolikiem a drugi – pod łazienką.
Podeszłam do radia i wyłączyłam je, a mężczyzna momentalnie przestał śpiewać i odwrócił się w moją stronę.
- Czeeść! - uśmiechnął się promiennie. Jego głos był jednocześnie męski i uroczy – Ty pewnie jesteś Yumiko, prawda? Enma dużo o tobie mówiła!
- C-co? - zdziwiłam się – A pan to kim jest?
- Wybacz za moje maniery! - zaśmiał się, wycierając ręce o fartuszek i podchodząc do mnie bliżej – Jestem Oh Jeongnim. Przyjaciel Enmy.
- Przyjaciel czy kochanek? - zapytałam, krzyżując ręce na piersiach, a on tylko skrzywił się.
- Skarbie, nie bądź niemiła! - powiedziała umma schodząc z górnego piętra.
- Nie jestem niemiła, po prostu chcę wiedzieć – mruknęłam pod nosem.
- Jeongnim powiedział ci kim dla mnie jest, więc o co chodzi? - zapytała , poprawiając szlafrok.
Spojrzałam na nią, a potem jeszcze raz na uśmiechniętego mężczyznę. Wyglądało to wszystko dwuznacznie. Umma w samym szlafroku, jakby dopiero co wyszła spod prysznica, a on jakiś nieogarnięty jakby się nie chciał do końca ubierać po dobrej zabawie.. STOP. Wolałam o tym nie myśleć. Skrzywiłam się jeszcze bardziej i poprawiłam pasek od torby.
- Wybaczcie, że wam przeszkodziłam.. - burknęłam i skierowałam się do wyjścia – Do jutra – dodałam, wychodząc.
Szybko oddaliłam się od dormu, żeby moja umma za mną nie wyszła i ruszyłam w stronę parku. Nie bardzo miałam gdzie się podziać.. Do dormu nie miałam zamiaru wracać, Jaerin była na mnie zła..
- Hm.. poszłabym do Sunmi unni, ale nie wiem czy jest w dormu... - wyciągnęłam telefon i wybrałam numer do przyjaciółki. Nie odbierała – Mm... mogłam się tego domyśleć.
Westchnęłam cicho i powoli przechadzałam się po parku , rozmyślając gdzie mogę przenocować.
- Zico! Zico! Zico! - usłyszałam za sobą czyjeś krzyki, a zaraz potem rozległy się gromkie brawa i śmiechy.
Odwróciłam się gwałtownie i ujrzałam idącego Jiho. Idącego, to za dużo powiedziane. Był przytrzymywany przez jakieś dwie dziewczyny, które tak się do niego tuliły jakby miały go zaraz udusić. Odetchnęłam głęboko i zacisnęłam dłonie w piąstki, kiedy ich grupka zatrzymała się przede mną.
- Ej, ty! - warknął jeden z chłopców.
- Ne? - otworzyłam szeroko oczy i rozluźniłam ręce. Wszystko co chciałam wygarnąć Jiho nagle zniknęło.
- Nie widzisz? Zejdź nam z dro..
- Yumiko! - jęknął Jiho, uwieszając mi się na szyi.
Skrzywiłam się, pod wpływem zapachu z jego ust. Śmierdziało wódą. Co bardziej mnie zadziwiło Jiho nigdy nie tknął alkoholu. Sam zawsze powtarzał, że "alkohol to najgorsze co może być". Przypatrzyłam się wszystkim uważnie i obejmując chłopaka w talii, tak żeby nie osunął się na ziemię, odetchnęłam głęboko.
- Jak mogliście doprowadzić go do takiego stanu? - warknęłam – Widzicie jak on wygląda?
-Poszliśmy się zabawić. Każdy ma do tego prawo.. zabronisz nam? - warknęła Jinnie.
Park "Jinnie" Jin była jedną z dziewczyn bogatszych i ładniejszych. Ładniejszych.. jak widać pieniądze robią swoje. Lubiła się kręcić obok Popularsów. Kiedyś kręciła z Minhyukiem, ale gdy dowiedziała się, że ten jest zajęty od razu przerzuciła się na Yukwona. Jednakże niedługo potem pojawił się Jiho, na co Jinnie natychmiast zapomniała o najpopularniejszym i od tamtej chwili nie odstępuje Zico na krok.
- To, że ty nie umiesz się bawić to nie znaczy, że my nie możemy!
- Zabawić się każdy może. Niczego wam nie zabraniam, ale spójrzcie tylko! - krzyknęłam, obejmując przyjaciela mocniej – Bawcie się sami! Nie mieszajcie w to Jiho! To jest....
Wszyscy wpatrywali się we mnie z szeroko otwartymi oczami, a Jinnie się tylko złośliwie uśmiechnęła.
- Zico to duży chłopczyk. Nie potrzebuje opieki. Więc zabieraj od niego te swoje brudne łapska i odejdź! - warknęła i szarpnęła Jiho za kurtkę.
Spiorunowałam ją wzrokiem i z całej siły nadepnęłam dziewczynie na nogę.
- Nie jesteś warta nawet, żeby na niego patrzeć – mruknęłam i wywlokłam go z parku.
- Jeszcze tego pożałujesz! - wydarła się za mną dziewczyna.
Westchnęłam cicho , zerkając co chwilę na półprzytomnego Jiho. Potraktowali go okropnie. Rozumiem, zabawa. Ale nie taka. To kompletnie nie w stylu Jiho.. to było raczej coś w stylu Zico. Tak, właśnie. Zico. Postać, którą mu nadano zmieniała go całkiem. To niby tylko głupie gadanie, ale ja naprawdę z dnia na dzień coraz bardziej nie poznawałam swojego przyjaciela.
- Yumiko... - jęknął, a ja przyjrzałam mu się uważnie.
- Nie ma twoich rodziców? - spytałam, patrząc na okna jego dormu – Czy może śpią?
- Nie ma..
- Gdzie masz klucze?
Chłopak poklepał się po wszystkich możliwych kieszeniach aż ostatecznie wyciągnął klucze z tylnej kieszeni i podał mi je. Wzięłam je od niego natychmiast, zanim zdążył upuścić. Włożyłam klucz do zamka i przekręciłam go, po czym weszliśmy do dormu. Pomogłam Jiho się rozebrać i wciągnęłam go do jego pokoju, popychając na łóżko, a sama opadłam na krzesło obok.
- Sześćdziesiąt kilo mięsa nieść na sobie tylko po to , aby go tu położyć.. eh. - mruknęłam do siebie.
- Yumiko.. - szepnął z zamkniętymi oczami chłopak.
- Hm?
- Mówiłem ci, żebyś dała mi spokój. Żebyś się do mnie nie zbliżała, więc dlaczego nadal wtrącasz się w nieswoje sprawy?
- Martwię się o ciebie, oppa. Nie jesteś już tym samym chłopakiem co kiedyś.... Zmieniłeś się...
- A ty? Ty się nie zmieniłaś? Nie? Nie czepiaj się mnie! Nie chcę, żeby stała ci się krzywda, dlatego się od ciebie odciąłem! A ty nadal się obok mnie kręcisz.. psujesz wszystko! Zrozum, że gdybym mógł coś zrobić to zrobiłbym, ale... jestem bezsilny. Mamy swoje zasady i musimy ich przestrzegać, Yumiko. Zrozum mnie... - wybełkotał, wtulając się w poduszkę.
- Aa... - ucięłam i spojrzałam na niego smutno. Nie wiedziałam co mam mu powiedzieć. Chciałam tylko, żeby znów było jak dawniej, ale nie wiedzieć czemu nie byłam w stanie go o to poprosić – Pójdę już... - poprawiłam się, wstając.
- Yumiko – usłyszałam jeszcze jego głos.
- Ne? - odwróciłam się w jego stronę, a ten siedział już na łóżku ze spuszczoną ręką i wyciągniętą ręką do mnie.
- Chodź.
- C-co?
- Chodź tu.
Podeszłam do niego nieśmiało i chwyciłam jego wyciągniętą rękę. Chłopak delikatnie się uśmiechnął i złapał również moją drugą dłoń. Przez chwilę tak siedział w nie wpatrzony.
- Przepraszam – szepnął, przyciągając mnie bliżej i przytulając – Ale ja naprawdę chcę cię chronić. Zrobiłbym wszystko by móc znów być tak blisko ciebie jak kiedyś... - Zamilkłam i tylko go w siebie wtuliłam. Czułam, że choć raz od dłuższego czasu był szczery, a jego głos brzmiał ciepło i czule – Kocham cię.. - wyszeptał, a ja przyjrzałam mu się niespokojnie – Kocham cię jak siostrę. Jak moją młodszą siostrzyczkę... ale to.. chcę , żebyś była bezpieczna. A kiedy jesteśmy od siebie tak daleko wtedy wiem, że jesteś bezpieczna. Zrozum i zapomnij o mnie. Zapomnij.. błagam, Yumiko – mówił ze łzami w oczach coraz mocniej mnie ściskając.
- O-oppa... - jęknęłam – Rozumiem.. - westchnęłam cicho – Pójdę.. śpij dobrze, oppa – dodałam i uwalniając się z jego uścisku, wybiegłam z jego dormu.
Byłam w szoku, a jednocześnie byłam też zadowolona. Jego słowa były szczere. Bolało go to jak mi to wszystko mówił. Czułam to w jego głosie. Przetarłam zaszklone oczy i uśmiechnęłam się mimowolnie. Może jeszcze Jiho nie zniknął? Może Zico nie przejął nad nim władzy? Bynajmniej nie do końca..