Muzyka :)

środa, 6 maja 2015

Why you leave me?

Od tamtego dnia minęło kilka tygodni.  Chłopcy bardzo poważnie podeszli do oferty, którą złożył im koleś ze Stardomu.
Siedzieliśmy właśnie w pokoju Jihoona i rozmyślaliśmy nad nazwą zespołu i funkcjami, jakie kto miałby w nim pełnić. Oczywiście to wytwórnia będzie im to narzucała, ale oni myśleli, że może ich wysłuchają.
- Nazwijmy się Monkeys! - zawołał wesoło Kyung, a wszyscy na niego spojrzeli.
- Sam jesteś monkey - prychnął Jihoon - Może Blackey?
- Blackey? - A co ty chcesz grać? - parsknął Jaehyo - K-Rocka?
Przekomarzali się tak, a ja siedziałam i bazgrałam coś w zeszycie.
- Przestańcie - powiedziała spokojnie Jaerin, zaglądając mi do zeszytu. Kidy zobaczyła, że skończyłam, zabrała mi zeszyt, pokazując chłopakom - Block B. Co wy na to?
- Block B? No nie wiem - pokręcił nosem Yukwon.
- Dla ciebie idealna nazwa to Pinku! Pinku!
- Co to niby znaczy?!
Zaśmiałam się zabierając zeszyt Jaerin i znów w nim pisząc.
- Do you wanna B? Block B ! Co wy na to? - zapytał Jiho, ale nikt nic nie powiedział - Rozumiem, że się zgadzacie. Świetnie.
- Logo też już mamy - dodał po chwili Taeil.
- Logo? - zapytał Kyung.
- No.. Yumiś nam zrobiła.. Nie nada się?
- Wprowadzę małe poprawki i będzie super! - powiedziała Jaerin, pomagając mi z uśmiechem.
- Może.. pomyślimy nad tym kto jaką funkcję w zespole będzie pełnił? - zapytał Minhyuk - Obstawiajmy.
- Jiho, Kyung, Jihoon; raperzy - powiedziałam bez zastanowienia - Reszta wokal. To oczywiste.
- No tak. Raczej Jihoona nie zmuszą do śpiewania wysokich nut! - zaśmiał się Kyung.
- Będę visualem - powiedział stanowczo Yukwon - Jestem najpiękniejszy.
- Myślę, że Jihoon będzie liderem - dodał Minhyuk - Jest stanowczy, zorganizowany, umacnia więzi między nami.. taka umma.
- Zamknij się.. - warknął cicho P.O.
- Oh, jak ty się odzywasz do Hyunga?
- Przepraszam...
- Chwileczkę - przerwałam - Jihoon miałby być liderem, raperem i jeszcze maknae?
- Maknae? - zapytał U-Kwon.
- Z tego co się orientuję jest najmłodszy.
- Masz rację, jest najmłodszy. Więc ja będę liderem. Jestem najlepszy.
Rzuciłam Kwona długopisem. Co za arogancki dupek.
- W każdym bądź razie macie przynajmniej nazwę zespołu - wzruszyłam ramionami -Jeśli się przyjmie.
Dziwnie się czułam, czas leciał, a ja nadal milczałam.
- Wydajesz się być obojętna na to czy będziemy mieć zespół czy nie - odparł Jaehyo.
- Przepraszam. Nie jestem w nastroju.
- Dobra. Koniec tego - przerwał Yukwon. Oho, zaczyna się najgorsze. - Od zakończenia roku zachowujesz się dziwnie. Wszyscy to widzimy. Powiedz co się dzieje i przestań niepotrzebnie robić z nas idiotów.
Wszyscy patrzyli na mnie pełni nadziei, ale ja wciąż milczałam. Dopiero, gdy poczułam ręce Taeila, pisnęłam cicho. A potem wpadłam w niepohamowaną histerię. Wtuliłam się w niego z całych sił, płacząc w jego klatkę piersiową, w którą schowałam całą moją twarz. Ten piękny zapach.. jego dotyk, bliskość.. Cały on. Jak mi będzie tego brakować...
Dopiero po jakimś czasie zaczęłam się uspokajać. Oparłam się o biurko, przymykając powieki.
 - Wyprowadzam się - powiedziałam ledwo słyszalnie.Wszystkich wmurowało w ziemię. Najbardziej chyba Jaerin, która była pewna tego, że wie wszystko, a nawet więcej niż Jiho czy ja sama.
- Kiedy zamierzałaś nam o tym powiedzieć? - niespokojną ciszę przerwał ciężki, ale opanowany głos Jihoona.
- Już dawno - powiedziałam, wpatrując się w podłogę, ale gdy nikt nic nie powiedział, kontynuowałam - Przed zakończeniem roku, umma powiadomiła mnie, że się wyprowadzamy i koniec. Powiedziała, że to nagła decyzja, ale tak będzie lepiej. Rozmawiałam z nią wielokrotnie o własnym mieszkaniu, współlokatorstwie czy w ostateczności mieszkaniu z Jiho lub Jaerin. Nie zgodziła się. Nadal trwała przy swoim. Powiedziała, że Nowy Jork to idealne miejsce byśmy mogły tam zamieszkać i szybko się przyzwyczaję. Powiedziała też, że zawsze będziecie mogli mnie odwiedzać lub ja was..
- Nie wierzę.. - wydukał Taeil - Yumiś, powiedz, że to nieprawda.. Tyle walczyłęm.. tyle się o ciebie starałem.. a ty teraz u-uciekasz? Powiedz, że to żart!
- Taeil.. wiesz, że tego nie chcę.. Chcę tu zostać z wami.. Z tobą! Jesteśmy rodziną!
- Mimo wszystko mogłaś nam to wcześniej powiedzieć. Oswoilibyśmy się z tą myślą, a teraz ? - westchnął cicho Jiho - Możesz wylecieć w każdej chwili. Pomyślałaś co my czujemy?
- Myślicie tylko o sobie! Ja także mam uczucia! - poczułam, jak łzy ponownie napływają mi do oczu. Odwróciłam się na pięcie i wyszłam z domu Jihoona. Nikt za mną nie wyszedł, a miałam cichą nadzieję, że jednak ktoś to zrobi...
Nadal nic.
Szybkim krokiem oddaliłam się kawałek i usiadłam na pobliskim przystanku autobusowym, chowając twarz w dłoniach. Cholerne dupki. Myślą, że tylko im jest ciężko.. a ja?
- Beksa - usłyszałam znajomy głos i podniosłam głowę do góry. Że też to musiał być on - Mała beksa z ciebie, Yumi - powiedział, siadając obok.
- Powinien tu być Taeil i płakać razem ze mną - zaśmiałam się lekko - Ciebie się najmniej spodziewałam.
- Oh, a to niby dlaczego? - Yukwon nadął policzki i wyglądał przeuroczo. Objął mnie po chwili ramieniem, a ja zmierzyłam go wzrokiem - Nie patrz tak na mnie! To przyjacielski uścisk.
- Na pewno - uśmiechnęłam się do siebie i przygryzłam drżącą wargę.
- Płacz jeśli musisz - powiedział, a ja pokręciłam głową i oparłam ją na jego ramieniu.
 - Nienawidzi mnie teraz? - zapytałam szeptem.
- On cię kocha. Jest zły, ale i bardzo smutny. Nie chce cię stracić, to oczywiste - westchnął chłopak - Wydaje mi się, że teraz siedzi tam i też płacze. Żeście się dobrali - zaśmiał się cicho. Spojrzałam na niego spod grzywki, a on odgarnął mi ją z czoła. - Szkoda, że się wyprowadzasz, ale jeśli taka jest wola twojej matki musimy wszyscy ją uszanować.
- Łatwo ci powiedzieć. To nie ty zostawiasz swoją miłość i przyjaciół.
- Masz rację. To ona zostawia mnie - uśmiechnął się w ten swój specyficzny sposób - Może wracajmy, co? Każda chwila bez nic to stracona chwila.
Kiwnęłam głową, wstając z ławki. Rozmowa z nim podniosła mnie trochę na duchu.
Gdy wróciliśmy i weszliśmy do pokoju Jihoona, zauważyłam opuchniętą twarz Taeila. Płakał. Yukwon miał rację. Zanim jednak zdążyłam coś powiedzieć już wraz z moim ukochanym staliśmy i się obejmowaliśmy.
Po pewnym czasie, uspokojeni, usiedliśmy i porozmawialiśmy, poważnie i spokojnie (bez tłumu gapiów i słuchaczy). Postanowiliśmy być nadal razem, a bynajmniej spróbować. Obiecałam, że jak skończę liceum to wrócę na stałe do Korei. Tego się trzymaliśmy.
Jakoś kilka tygodni potem chłopcy podpisali kontrakt i zaczęli ostro trenować przez co mało czasu spędzaliśmy całą dziewiątką. Razem z Jaerin, wspierałyśmy ich jednak z całych sił, pomagałyśmy, doradzałyśmy, karałyśmy za nieprzestrzeganie diety, treningów, zasad czy opuszczanie szkoły. Wszystko trzeba było pogodzić.
Pewnego dnia, gdy wracaliśmy z Jaerin z dodatkowych zajęć, cała ich grupka zatrzymała nas, drąc się przez siebie, wyzywając i klnąc. Z tego co zrozumiałyśmy to ustalono kto, co, jak i gdzie będzie w zespole. Wszystko było w kopercie.
- Idziemy do mnie. Mieszkam najbliżej - powiedziałam, zabierając kopertę Jiho i ciągnąc Jaerin za rękę, po czym pobiegłyśmy do mnie.
Kiedy dotarłyśmy pod mój dom, wbiegłyśmy do niego jako pierwsze, a za nami wpadło siedmioro chłopaków.
- Gdzie to jest? - warknął Jihoon.
- Chcę już wiedzieć! - podskoczył niespokojny Kyung.
- Yumiś, nie dręcz już nas! - jęknął Taeil, wychylając się z tłumu.
- Boże Drogi! Panowie! Co to za zachowanie? - krzyknęła moja mama. Zaśmiałam się widząc ich miny i słysząc kazanie mamy. Pociągnęłam przyjaciółkę na górę. Usiadłyśmy spokojnie na łóżku, czekając na nich. Jedyne co usłyszałyśmy to "Bardzo Panią przepraszamy!", po czym cała ich grupa rzuciła się do mojego pokoju, wpadając tam jak głupi.
- Siadać i słuchać - powiedziałam, a gdy oni zrobili grzecznie to o co poprosiłam, zaśmiałam się znów. Taeil usiadł obok mnie, ale pociągnął mnie w ten sposób, że znalazłam się na jego kolanach - Ciekawi mnie jedynie, czemu jest to w kopercie, a nie porozmawiali z wami tak normalnie..
- Porozmawiali - powiedział B-Bomb - Nazwa zespołu się przyjęła, pseudonimy się przyjęły, logo było do poprawki, no i rozmawiali kim chcemy być w zespole i jak chcemy być postrzegani.
- Czyli jednak.. - mruknęłam, otwierając kopertę, ale gdy Taeil mi zaglądał, zakryłam mu oczy jedną ręką - Hm.. A więc.. Jiho: raper główny, lider.
- Myślałem, że to Jihoon nim będzie! - prychnął Kyung.
- Taeil: wokal prowadzący, Kyung: raper prowadzący...
- Tak! Huraa! - zawył wesoło chłopak, skacząc z radości.
- Nie przerywaj! My też chcemy wiedzieć! - syknął Jihoon.
- Przepraszam...
- Minhyuk: sub-vocal, tancerz główny; Jaehyo: sub-vocal, visual; Yukwon; sub-vocal, tancerz; Jihoon: raper, maknae - dokończyłam szybko, by mi znów nie przerwali.
- On visualem?! To kpiny! - krzyknął niezadowolony Yukwon, wytykając palcem Jaehyo. - Jestem najpiękniejszy!
- Widocznie wytwórnia uważa inaczej~ - uśmiechnął się tamten.
- Zamknij się, bo zaraz wybiję ci ten uśmieszek z twarzy!
- Ej, ej - powiedziałam szybko - Spokojnie! - przestraszyłam się lekko, że naprawdę mogą sobie do gardeł skoczyć.
Ostatecznie jednak udało się ich jakoś złagodzić. Wszyscy pogodzili się z tym jak będą postrzegani w zespole.
Kilka miesięcy później, widać było efekty treningów u chłopaków, ale to nie o tym.
W tym samym czasie, nadszedł dzień mojego wylotu do Nowego Jorku. Dom został sprzedany i właśnie nowi właściciele się do niego wprowadzali, a ja stałam przed bramą i czekałam na Jiho. Obiecał, że zawiezie mnie na lotnisko. Jednak zamiast jego, pojawiła się dobrze mi znana, czarna jak noc limuzyna. Uśmiechnęłam się lekko na jej widok.
- Na co czekasz? Wsiadaj! - powiedział Yukwon, a ja wgramoliłam się do samochodu. Wszyscy trzymali kieliszki szampana, a Kwon podał mi także jeden z nich.
- Co opijamy? - zapytałam z uśmiechem.
- Ostatnie chwile z Yumi - powiedział Jihoon.
- Oh, to taki powód do świętowania?
- No w końcu się ciebie pozbędziemy...
Zaśmiałam się, lekko dźgając chłopaka w ramię.
- Wznoszę toast za Yumiko, dzięki której jesteśmy wspaniałą paczką, mamy zespół i jesteśmy szczęśliwi - powiedział Kyung.
- Za Yumi, przez którą mieliśmy wiele problemów i wpadek, co wspólnie umocniło nasze więzi - dodał Yukwon.
- Za Yumiś! Najlepszą przyjaciółkę! - powiedziała wesoło Jaerin.
- I najcudowniejszą dziewczynę - zakończył Taeil, uśmiechając się.
- Oraz za najgłupszą, ale najwspanialszą ekipę, grupę ludzi, dzięki którym można było się wiele nauczyć i przeżyć. Za tych, którzy mimo tego kim są, zadają się ze zwykłą nastolatką. Za najlepszych przyjaciół, jakich można mieć - powiedziałam i stuknęliśmy się kieliszkami.
Jechaliśmy, dużo rozmawiając i śmiejąc się.
Kiedy znaleźliśmy się na lotnisku z ciężkim sercem wysiadłam z wozu. Nie chciałam ich zostawiać.
Trzymając kurczowo dłoń Taeila, podeszliśmy wszyscy do mojej mamy i Jeongnima, którzy na nas czekali. W jej oczach widziałam to, że najchętniej zostawiłaby mnie tu, ale było to niemożliwe. Zaczęłam żegnać się z nimi wszystkimi po kolei. Jaerin już płakała. Widziałam to po jej czerwonych oczach.
- Jedz dużo, Yumiś! - powiedziała przyjaciółka.
- Nie pij i nie pal, bo to nie zdrowe - powiedział Yukwon.
- Oh, i koto to mówi? - zaśmiałam się - A kto mi dał szampana?
- To był piccolo.
Zaśmiałam się ponownie, mocno go ściskając.
- Yumi! Pamiętaj, żeby pilnie się uczyć! I pilnuj telefonu! Nigdy nie wiesz, kiedy zadzwonimy! Nie siedź do późna w nocy i nie przesadzaj z kawą, bo w dużych ilościach jest bardzo niezdrowa! Co tydzień wysyłaj mi maila z raportem co i jak. Kiedy przyjedziesz nas odwiedzić, przywieź coś dobrego i jakieś pamiątki.. - wyseplenił uroczo Kyung - Oh, będę tęsknił! - powiedział, skacząc w miejscu i przytulił mnie, lekko przy tym podnosząc.
- Nie imprezuj dużo - powiedział Jaehyo - I nie zmieniaj mi stylu na jakiś... amerykański.
- I pamiętaj, aby chociaż raz dziennie do któregokolwiek z nas wysyłać sms'a. Tygodniowy raport nie wystarczy - wtrącił po chwili Minhyuk. Ich także uściskałam ze łzami w oczach.
Podeszłam do Jihoona, który nie mógł nic powiedzieć. Wyglądał jedynie jakby miał się rozpłakać.
- Ja.. - zaczął. Zawsze miał tyle do powiedzenia! A teraz?
 - Wiem - odparłam i przytuliłam go.
- Nie zapomnij o nas - powiedział Jiho.
- Jakbym mogła?
- Nie wiem.. Dlatego przypominam.
- Yumiś.. - zaczął zniecierpliwiony Taeil, kiedy usłyszał, że nasz samolot podstawia się na pas - Pamiętaj, że zawsze masz tu do kogo wrócić. Nie zapominaj, że na tym drugim końcu świata jest taki ktoś jak ja, kto bardzo cię kocha. Niedługo znów się zobaczymy. Będę jeszcze lepszy. Obiecuję. I nie zdradź mnie z jakimś afroamerykaninem!
- Kocham cię - powiedziałam i ucałowałam go z czułością w usta.
Usłyszałam jedynie ciche westchnięcia.
Przytuliłam jeszcze ukochanego, po czym ostatecznie im podziękowałam i pomachałam, oddalając się z mamą i jej partnerem.
Oglądnęłam się  tylko raz, aby posłać im swój uśmiech, oznajmujący: "Trzymajcie się! Jeszcze tu wrócę!".

wtorek, 5 maja 2015

The end of school. Summer time!

Kolejne dni, tygodnie, miesiące mijały bardzo spokojnie. Chłopcy próbowali swoich sił jako zespół. Jeździli na wszystkie możliwe konkursy i wygrywali nagrody. Przechowywałyśmy je wraz z Jaerin, bo oni by się o nie pozabijali. Stwierdziłyśmy, że tak będzie lepiej.
Dzisiaj było zakończenie roku szkolnego, a oni postanowili, że wystąpią  z tej okazji.
- Yumiś~! - usłyszałam znajomy głos i spojrzałam w tamtą stronę. Nie kto inny jak Taeil. Biegł właśnie w moją stronę.
Uśmiechnęłam się się lekko do siebie. Dowiedziałam się czegoś dzisiaj rano co musiałam jemu powiedzieć w pierwszej kolejności, ale widząc jego uśmiechniętą i szczęśliwą twarz, nie miałam serca mu tego mówić. Będzie jeszcze okazja.
- Czy coś się stało? - zapytał.
- Co? Ah, nie. Wszystko dobrze - rzekłam z uśmiechem. Jak ja nie lubię go okłamywać.
- Więc idziemy? - nastawił łokcia.
Kiwnęłam głową i złapałam go pod rękę, ruszając w stronę dziedzińca. Już z daleka widziałam Jaerin i Jiho. Wyglądali razem tak uroczo!
Przystanęłam na chwilę, szukając czegoś w torebce. Wyjęłam telefon i spojrzałam na ekran.
"Czekam pod bramą." - to głosił mi sms.
- Yumiś?
- Idź, Taeil - powiedziałam, odwracając się na pięcie - Zaraz przyjdę - dodałam i ruszyłam w kierunku bramy. Czułam na plecach spojrzenie Taeila, więc szybko schowałam się za murkiem. O mało nie runęłam jak długa, wpadając na kogoś. Przede mną stał nie kto inny jak Yukwon, popalający papierosa. - Ty palisz? - zapytałam zdziwiona i zabrałam mu fajkę, wyrzucając ją - Śmierdzisz.
Chłopak jedynie parsknął śmiechem i spojrzał na mnie spod swojej grzywki. Była trochę przydługa, ale to jego sprawa.
- Hyung mi wszystko powiedział - zaczął spokojnie - Od początku wiedziałem, ale nie myślałem, że aż tak silne uczucie do mnie żywisz. - milczałam cały ten czas, uważnie go słuchając - Myślę, że gdyby nie mój styl bycia, to jak traktuję większość lasek, to jak obchodzę się ze wszystkim to.. bylibyśmy udaną parą.  Za późno się ogarnąłem. - uśmiechnął się w ten swój niebywały sposób - Yumiko, czy jesteś szczęśliwa? Odpowiedz mi.
- Jestem - powiedziałam pewnie - mam wspaniałych przyjaciół, dobrą ekipę i kochającego chłopaka.
- Cieszę się, że mogłem to od ciebie usłyszeć - poprawił się i objął mnie ramieniem - Apel zaraz się zacznie. Chodźmy, bo się spóźnimy. - posłał mi kolejny uśmiech i ruszyliśmy w stronę dziedzińca.
Dyrektorka Yuu zrobiła cholernie długą przemowę, potem kilku nauczycieli żegnało swoje klasy, następnie było przedstawienie, a dopiero na koniec chłopcy mogli wystąpić. Dopiero wtedy wszyscy odżyli.
Około południa nasza grupka wybrała się do kawiarni. Podobno chłopcy mieli dla mnie i Jaerin jakąś niespodziankę. Bardzo mnie to ciekawiło. I nie tylko mnie.
Usiedliśmy przy wolnym stoliku i każdy zamówił coś zimnego do picia.  Upał dawał się odczuć.
- Drogie panie, mamy dla was niespodziankę - zaczął Jihoon. On chyba lubił się z nami droczyć. - Wszyscy się do tego dołożyliśmy, więc.. otwórzcie. - powiedział kładąc na stoliku kopertę, a Jaerin natychmiast ją wzięła i otworzyła.
Gdy zobaczyłyśmy co jest w środku aż pisnęłyśmy z zachwytu.
- Dziewięć biletów na wakacje do Chin! Co może być piękniejszego? - zapytała zachwycona Jaerin.
Uśmiechnęłam się lekko. Już to sobie wyobrażałam.  Zabytki, Zakazane Miasto, atrakcje, jakieś jezioro lub morze,  zabawa razem, pamiątki, zdjęcia, filmiki. Wszystko pięknie, ale..
- Yumiko, wszystko w porządku? - zapytał Jiho - Nie cieszysz się?
- Cieszę! Nawet bardzo - uśmiechnęłam się szeroko - A.. Kiedy ten wyjazd?
- Za tydzień - odparł Kyung, równie podekscytowany co Jaerin.
- Oh, to.. świetnie! - powiedziałam z entuzjazmem.
Ciężko mi było ukrywać to czego się dowiedziałam, ale teraz tym bardziej nie było odpowiedniego momentu by im powiedzieć. Myślami błądziłam gdzieś daleko, kiedy wszyscy planowali nasz wyjazd.
- Yumiś, co się dzieje? - zapytał szeptem Taeil. Nie był taki głupi na jakiego wyglądał.
- Nic, Taeil. Zapewniam cię. Wiesz, że bym ci powiedziała.
- Wiem. Dlatego martwię się, że milczysz.
Pogładziłam jego policzek z uśmiechem, a w tym czasie Jihoon wzniósł toast za nasze wakacje.
Gdy wieczorem wróciłam do domu, musiałam poważnie porozmawiać z mamą. Nie tylko o wakacjach z nimi, ale też ogólnie. Rozmawiałyśmy do późnej nocy, ale doszłyśmy do porozumienia, że wyjście, które zostało narzucone nam w pośpiechu, jest jak najbardziej trafne. Szczęście, że zostało do tego dużo czasu.
Kolejny tydzień minął bardzo szybko. Spakowana, odświeżona i uśmiechnięta czekałam przed domem na Jiho. Mieszkaliśmy niedaleko, więc postanowiliśmy, że ja i Jaerin zabierzemy się wraz z nim na lotnisko. Kiedy podjechał jego samochód, uśmiechnęłam się nieco szerzej.
- Jak ty pięknie wyglądasz, Yumi - powiedział, biorąc mój bagaż i pakując go do bagażnika.
Prychnęłam wsiadając do samochodu. Letnia sukienka, baleriny, kapelusz i okulary przeciwsłonecze to aż takie piękne zestawienie?
- Oh, Jiho czy ty mnie podrywasz? - zaśmiałam się - Jeśli życie ci miłe, nie powtarzaj tego przy Jaerin i Taeil'u.
Oboje zanieśliśmy się śmiechem, a chłopak ruszył pod dom przyjaciółki,
Po niecałych 30 minutach byliśmy już na lotnisku, a nasze bagaże były pakowane.
- Tym lecimy? - zapytałam, patrząc na maszynę.
- Coś ci się nie podoba? To mój prywatny samolot! - powiedział Jaehyo.
Uśmiechnęłam się wsiadając do niego po chwili. Usiadłam na wolnym miejscu i przymknęłam powieki. Wakacje w Chinach.. I to jeszcze z kim! Aż się zaśmiałam pod nosem.
Obok mnie usiadł Yukwon. Taeil nie był z tego zbyt zadowolony, ale zaraz mu przeszło.  Po dosłownie kilku godzinach byliśmy już na miejscu, jednak było tak ciemno i późno, że prosto poszliśmy do hotelu, a zwiedzanie przełożyliśmy na następny dzień.
Hotel w którym byliśmy był pięciogwiazdkowy i duży. No i drogi.
- Na nazwisko Park Kyung - powiedział chłopak.
- Bardzo proszę - recepcjonistka niemalże od razu podała klucz chłopakowi.
- Kyung, dlaczego jest tylko jeden klucz? - wyprzedził moje pytanie Yukwon.
Kyung uśmiechnął się głupkowato i wpadł do windy jak oszalały. Wszyscy mieliśmy ochotę go zamordować.
Kiedy znaleźliśmy się już w pokoju, Kyung siedział w fotelu z przyklejonym głupim, niewinnym, przepraszającym uśmiechem.
- No bo.. - zaczął - Został tylko jeden pokój w tym hotelu, to zaryzykowałem.. Pomyślałem, że najwyżej będziemy spać parami.. W końcu jest pięć łóżek.
- Parami? - zapytaliśmy chórem.
- Jiho i Jaerin wpakuje się do jednego łóżka, Taeila i Yumi do drugiego, ja mogę spać z Jihoonem, w czwartym Jaehyo z Minhyukiem, a w ostatnim Yukwon, bo on nie lubi duchoty.
Po wysłuchaniu chłopaka  wszyscy zaczęliśmy się przekrzykiwać. Jedynie Jaerin i Taeilowi ta sytuacja odpowiadała.
- O nie! - powiedziałam - Mogę spać z Kyungiem, Jiho, Jaerin lub sama!
- A dlaczego ja mam spać sam? Nie chcę! Będę spał z Yumi! - oznajmił Yukwon.
- Po moim trupie, Lalusiu - usłyszałam groźny ton mojego chłopaka.
- Ja też tak nie chcę. Jaehyo się strasznie kręci - odparł Minhyuk - Niech śpi z Taeilem.
- Nigdy w życiu! - krzyknęło tych dwóch na raz.
- Ja mogę spać z Jaerin.. - powiedział P.O, ale Jiho zmierzył go takim spojrzeniem, że ten jednak się wycofał - ... albo właśnie z Kyungiem!
Ta kłótnia była nie do zniesienia.
Wyciągnęłam coś z torby i stanęłam na jednym łóżku.
- Cisza! - krzyknęłam, na co wszyscy zamilkli, patrząc na mnie - Ciągniemy patyczki. Pojedynczy, bez pary, łóżko osobno, najkrótsze, średnie, długie i najdłuższe, parami.
Wszyscy przytaknęli i ciągnęli patyczki. Został mi najkrótszy. Rozejrzałam się, by wszystko porównać. No pięknie. Wszystko jasne.
Kyungowi się upiekło i spał sam.
Najdłuższe patyczki wyciągnęli Yukwon i Taeil.
Długie przypadły Jihoonowi i Jaehyo.
Średnie wylosowali Jaerin i Minhyuk.
Najkrótsze miałam ja z Jiho.
Znów zaczęły się kłótnie.
- Zamknąć się! - wrzasnęłam - To tylko na jedną noc. Jutro złączymy łóżka i będziemy spać wszyscy razem - powiedziałam z uśmiechem. Od razu się wszystko uspokoiło, więc zaczęliśmy szykować się do kąpieli. - Jestem najmłodsza, więc idę pierwsza. - powiedziałam i poszłam do łazienki. Nie do końca było to prawdą, ale kto to musi wiedzieć.
- Umyć ci plecki? - usłyszałam czyjś głos przy uchu.
 Odwróciłam się i ujrzałam Yukwona bez koszulki. Boże Drogi! Co to był za widok! Jednak moje szczęście nie trwało zbyt długo, bo zjawił się  mój niebywale zazdrosny partner.
- Mi możesz umyć - uśmiechnął się szeroko, ale U-Kwon zbył go tylko i odszedł w swoją stronę.
Weszłam do łazienki i wzięłam szybki prysznic. Wychodząc, wiązałam włosy w kucyka. Byłam ubrana w dużą koszulkę i szorty do spania.
Zaraz po mnie wszyscy zaczęli się bić o łazienkę, więc pod ich nieuwagę, Jaerin skorzystała z okazji i to ona była druga. Nie wiem ile im to czasu zajęło, bo jak się położyłam tak po prostu zasnęłam. Byłam wykończona.
Następnego dnia rano znów była bitwa o łazienkę i tak zajęło nam to ze dwie godziny. Później śniadanie, na które każdy chciał co innego. Na szczęście uszło nam to w miarę szybko i spokojnie. Następnie było zwiedzanie. Kyung wziął aparat oraz kamerę, by móc wszystko uwiecznić.
Pierwsze co odwiedziliśmy to targi. Było na nich mnóstwo staroci, które Minhyuk zachwalał, a niektóre nawet kupował. Sama znalazłam ładną biżuterię. To totalnie nie był mój styl, ale ta bransoletka mi się naprawdę podobała. No i Taeil widząc to musiał mi ją kupić.
Wieczorem odwiedziliśmy wesołe miasteczko, w którym Kyung odnalazł się najbardziej. Kręciliśmy filmiki i robiliśmy dużo zdjęć. Opychaliśmy się słodyczami, rywalizowaliśmy, wygrywaliśmy różne nagrody dla siebie nawzajem.
Kolejne dni przebiegały podobnie. Rano kłótnia o łazienkę i o śniadanie. Potem marsz po mieście, odwiedzanie muzeum, centrum handlowego, galerii sztuki, Zakazanego Miasta, parków, jezior, rzek oraz świątyń.
Zleciały nam tak dwa tygodnie. W ostatni dzień postanowiliśmy, że odpoczniemy, poleniuchujemy. Żadnych wypraw.
Jaerin wraz z Jiho siedzieli na pomoście, a Kyung z niego skakał ciągle się wygłupiając. Jihoon, Jaehyo i Taeil grali w siatkówkę w wodzie, Minhyuk natomiast lepił z jakimiś dziećmi fortecę i broń z piasku. Nie wnikałam i wróciłam do mojego opalania się. Kiedy jednak coś mi zasłoniło słońce otworzyłam oczy i usiadłam.
Yukwon.
- Wiem, że lubisz czekoladowego - powiedział podając mi szejka i usiadł obok.
Podziękowałam i wzięłam go do ręki zaraz się nim zaciągając. Tego mi było trzeba.
- Jutro wracamy, prawda? - zapytałam z nikłym uśmiechem.
- Hm.. A co? Chciałabyś tu zostać?
- Jest pięknie. Ty byś nie chciał?
- No chciałbym.. Yumiko?
- Tak?
- Nie daje mi coś spokoju..
- O co chodzi?
- Przed wyjazdem, w kawiarni, wydawałaś się być naprawdę przygnębiona. Coś się stało, prawda? I to coś poważnego.
- Oh, Yukwon - zaśmiałam się - To nic takiego. Już jest wszystko okej.
- Nie byłbym tego taki pewien.
- Jak coś będzie nie tak, powiem. Na pewno.
- Niech ci będzie, ale ja wiem swoje.
- Oh, Pan Mądraliński się znalazł.
U-Kwon spojrzał na mnie, a ja jedynie się uśmiechnęłam.
Czas na plaży zleciał naprawdę szybko. Zanim się obejrzeliśmy już był wieczór i musieliśmy wracać do hotelu, spakować resztę swoich rzeczy, a rano samolot. Wszystko poszło zgodnie z planem.
Kłótnia o łazienkę, śniadanie i lotnisko. Byłam bardzo zmęczona, więc cały lot przespałam. Kiedy dotarliśmy do Korei, każdy z nas poszedł w swoją stronę.
Wróciłam do domu wypoczęta po wakacjach i wypompowana po podróży. Pierwsze co to rozpakowałam swoje rzeczy i poszłam się odświeżyć. Potem wysłałam sms'em Kyungowi mojego maila, by wysłał mi wszystkie zdjęcia i filmiki. Na koniec położyłam się i po prostu poszłam spać, nie odpowiadając na sms'y i telefony Taeila.
Reszta wakacji minęła w miarę spokojnie. Kilka razy spotkaliśmy się całą ekipą, kilka razy jakimiś grupkami. Co dwa dni spotykałam się z Jiho lub Jaerin, a dzień w dzień z Taeilem.
- No i znów tu wracamy - powiedział Jaehyo - Ciekawi mnie kto w tym roku obejmie miano Siódemki..
- Może spróbujemy się utrzymać? - zapytał wesoło Kyung.
- Nikt nie utrzymał się dłużej niż rok.. - powiedział Jihoon.
- Gadasz! Spróbujmy! Nic nie stracimy!
- To jest dobre - wtrącił się Yukwon - Wtedy będą kolejne Zawody... Kolejna szansa na Złoty Mikrofon! Jestem za.
- A ten nadal swoje.. - westchnął Taeil.
- W zasadzie możemy  spróbować. Nic nam nie będzie. Kto jest za? - zapyał Jiho.
Kyung i Yukwon od razu podnieśli ręce.
- Czemu nie - wzruszył ramionami Jaehyo i podniósł dłoń, a w jego ślady poszedł Minhyuk.
Uniosłam dłoń Taeila z uśmiechem.
 - No dobra. Niech wam będzie - powiedział P.O.
- Super! A teraz chodźmy, bo się spóźnimy! - powiedziała Jaerin i pociągnęła Zico za rękę, ale jacyś mężczyźni zagrodzili im drogę - Em? Przepraszam! Trochę nam się śpieszy.
- To wy jesteście tą sławną Siódemką? - zapytał jeden z mężczyzn.
- To my - powiedział spokojnie Jiho - O co chodzi ?
- Jesteśmy przedstawicielami wytwórni Stardom. - powiedział nieco starszy mężczyzna, stojący pośrodku i podał wizytówkę Jiho, na co wszyscy podeszli bliżej by zobaczyć - Obserwujemy was już od dłuższego czasu. Świetnie się razem dogadujecie, tworzycie zgraną... grupę. Myśleliście może nad założeniem zespołu?

niedziela, 3 maja 2015

Populars' Competitions, part II

Emocje sięgały zenitu.  Z każdych stron sali dało się słyszeć inne imię. Każdy chciał, aby wygrał jego ulubieniec. Ja byłam rozdarta.
Z jednej strony chciałam, aby wygrał Taeil, ale cichutki głosik mówił mi, że może to być Jiho lub Yukwon. 
Prowadzący już otrzymał kopertę z imieniem zwycięzcy. Droczył się ciągle, zaczynając otwierać kopertę, ale zaraz znów ją zamykał. Krzyki stawały się coraz głośniejsze. Chcieliśmy wiedzieć kto wygrał. 
Na scenie w końcu pojawiły się dwie dziewczyny: jedna z kwiatami i wstęgą, a druga ze złotym mikrofonem, o który wszyscy walczyli. 
- Jesteście gotowi aby poznać zwycięzcę?! - zawył chłopak na scenie, na co wszyscy rytmicznie krzyczeli "Otwórz!". 
Gdy już to zrobił i zobaczył kto wygrał, sam oniemiał z wrażenia i nie mógł wydusić słowa.  Spojrzał na publiczność, szukając kogoś wzrokiem. Yukwon, pewien, że to on wygrał, dumnym krokiem kroczył w stronę sceny.  Wtedy zaskrzeczał mikrofon.
- Koleżanki i koledzy. Zwycięzcą XVI Zawodów Popularsów jest... - wszyscy byli cicho, jak nigdy dotąd. Ktoś niespokojnie odetchnął - ... jest Wu Jiho!
Wtem rozległy się ogromne brawa i krzyki. Wszyscy wiwatowali imię chłopaka, a on sam stał osłupiały, dopiero po chwili rozumiejąc co się stało. Odruchowo chwycił twarz Jaerin w dłonie i pocałował ją w usta (Musiała doznać szoku..), po czym pognał na scenę. Obok sceny stał U-Kwon. Był załamany. W jego oczach widać było wściekłość jak i smutek. Niepewnie podeszłam do niego i położyłam dłoń na jego ramieniu, ale ta natychmiast została strącona.
- To oszustwo! To niemożliwe! - wydarł się - To nie tak! To ja miałem wygrać! - patrzyłam uważnie na niego, a po policzkach spływało mu kilka łez - To nie tak miało być! 
- Sunbae.. - zaczęłam niepewnie - Następne zawody będą i...
- Następne? Mnie wtedy nie będzie! Ten Mikrofon miał być mój! - wkurzony chłopak oddalił się i wszedł na scenę, gdzie Jiho właśnie składał podziękowania. U-Kwon wtargnął na scenę i podchodząc do młodszego uderzył go z pięści w twarz, na co ten się przewrócił, wypuszczając z ręki Złoty Mikrofon oraz kwiaty. Starszy usiadł na jego biodrach, chcąc znów go uderzyć, ale prowadzący ograniczył jego ruchy. - To ja wygrałem! Ten Mikrofon należy do mnie! Nie masz do niego prawa! - krzyczał z wściekłości.
Reszta Popularsów natychmiast zjawiła się na scenie, a ja pobiegłam za nimi. 
- Yukwon! Oszalałeś? Zostaw go!  - Jaehyo oraz Minhyuk odciągnęli chłopaka z dala od Zico. Prowadzący zasłonił kurtynę, a na scenie pojawili się Kyung i Jihoon, zaczynając rapować, aby uspokoić publiczność.
- To należy do mnie! - darł się model - Do mnie.. Tylko do mnie! 
- Uspokój się! - wszyscy starali się opanować wybuchowe reakcje chłopaka. 
Podeszłam do niego obok i uklęknęłam na kolanach blisko niego. 
- Yukwon.. - wyszeptałam, a on spojrzał na mnie nieco spokojniej. Objęłam go nieśmiało, przytulając do siebie. - Wygrałeś. To był błąd w liczeniu. Jesteś zwycięzcą. - powiedziałam, przytulając go cały czas. Już od dawna pragnęłam takiej bliskości z nim.. Chociaż chwilę mogłam się tym nacieszyć. 
- Jestem? Jestem.. tak, jestem najlepszy. - odszepnął uspokojony i objął mnie swoimi ramionami. 
Westchnęłam i spojrzałam na nich wszystkich. Taeil stał i patrzył na nas pustym wzrokiem.
Po jakimś czasie chłopak ochłonął już całkiem. Wstał przecierając oczy i podszedł do Jiho, wyciągając ku niemu drżącą dłoń. 
- Przepraszam.. - mruknął od niechcenia, ale szczerze. 
Wstałam, patrząc na nich i podniosłam kwiaty oraz Złoty Mikrofon. Zico uścisnął bez słowa dłoń starszegoi zszedł ze sceny.
- Jiho..! - spojrzałam za nim, po czym przeciskając się przez tłum śledziłam go. Musiałam oddać to co jego. I porozmawiać przy okazji. 
Jiho wyszedł z klubu i stał przed nim, wpatrując się w gwiazdy. Podeszłam bliżej, wiodąc za nim wzrokiem.
- Gwiazdy są dzisiaj wyjątkowo piękne - powiedział z nikłym uśmiechem. 
- Tak myślisz? - zapytałam i oddałam mu jego rzeczy, po czym znów spojrzałam do góry.
- Wiesz, naprawdę z całego serca chciałem wygrać, ale widząc reakcję Hyunga, myślę, że jemu bardziej na tym zależało. 
- O czym ty mówisz? Każdy z was chciał wygrać równie mocno. Po prostu on nie przyjął tego z godnością.
- Równie mocno? Heh.. Jemu zależało na tym tak jak Taeilowi na tobie. To widać gołym okiem, Yumi. - dodał i odwrócił się - Myślę, że powinnaś z nim porozmawiać. Jeśli nie jesteś pewna co do niego czujesz, nie dawaj mu złudnej nadziei.
- To tyczy się też ciebie, Jiho. 
- Wiem. Właśnie dlatego idę wyznać Jaerin to co czuję - uśmiechnął się do mnie i wrócił do klubu. 
Westchnęłam jedynie. Wiedziałam, że ma racje, ale co mogłam zrobić? Nie oszukujmy się. Od początku byłam zakochana w Yukwonie. Jego arogancja, pewność siebie, on cały bardzo mnie pociągał. Był naprawdę piękny (nie chodzi mi tu o wygląd).  To była tak zwana "miłość od pierwszego wejrzenia". Tylko, że jednostronna. Jego popularność nie pozwalała mi się do niego zbliżyć. To naprawdę bolało, że miałam go na wyciągnięcie ręki, a nic z tym nie zrobiłam. Poza tym nie chciałam się ośmieszyć. Wokół niego kręciły się tylko piękne dziewczyny, a ja byłam... przeciętna. No i wtedy pojawił się Taeil. Był jak rzep do psiego ogona. Wszędzie za mną łaził. Nawet nie zauważyłam, kiedy stał mi się tak bliski. Pomagał mi, pocieszał, doradzał, robił wszystko bym była szczęśliwa. Udawało mu się to. Był wyjątkowy. Teraz myśląc o tym, jestem naprawdę wdzięczna, że go mam. Nie wyobrażam sobie życia bez niego. Tyle spędzonych razem chwil. Tych dobrych i tych złych. Co powinnam zrobić?
- Yumi - usłyszałam głos, który przerwał moje rozmyślania.
- Taeil. 
- Przepraszam - wyszeptał, spuszczając wzrok - Obiecałem, że wygram dla ciebie te zawody. Nie dotrzymałem obietnicy. Przepraszam. - zaśmiałam się cicho. Był taki głupi. - Dlaczego się śmiejesz?
- Dla mnie jesteś zwycięzcą, Taeil.
- To samo mówiłaś Yukwonowi... 
- Jemu powiedziałam to, aby go pocieszyć i uspokoić. Tobie mówię to szczerze. I.. jest jeszcze coś.
- Słucham?
- To ja powinnam cię przeprosić. Byłam tak zaślepiona idealnością Yukwona, że nie zauważyłam, jaki prawdziwy ideał jest obok mnie. - zaśmiałam się zażenowana - Jestem głupia i nie wiem co mam zrobić. Bez względu na czas, miejsce, pogodę czy cokolwiek innego, zawsze byłeś przy mnie. Robiłeś wszystko, bym była szczęśliwa i nigdy się na ciebie nie złościła, a ja zawsze porównywałam cię do niego.  Byłam tak w niego wpatrzona.. raniłam cię, zdając sobie z tego sprawę, ale nic z tym nie robiłam. Czy kiedykolwiek mi wybaczysz?
On tylko wpatrywał się we mnie bez słowa. 
Prawda, o której wiedział, ale nie dopuszczał do swoich myśli, wypłynęła z moich ust i spadając na niego niczym grom z jasnego nieba. To musiało go naprawdę mocno zaboleć. 
- Kochasz mnie, Yumi? - zapytał jedynie. 
Nie wiedziałam co powiedzieć, więc tylko wpatrywałam się w jego ciemne tęczówki. I wtedy spadł deszcz. 


Krótko po tym zdarzeniu, kiedy wróciliśmy do szkoły, zostałam sama. 
Jaerin i Jiho zaczęli ze sobą chodzić, a co za tym idzie każdą wolną chwilę spędzali ze sobą. Tak oto straciłam dwójkę przyjaciół. 
Taeil całkiem mnie zostawił. Traktował mnie jakbym nie istniała. Żadnego pisania, mówienia, dzwonienia, nawet patrzenia na mnie. Kolejny przyjaciel w plecy. 
- To już miesiąc. Nic z tym nie zrobisz? - zapytał Kyung. On jako jedyny się mną "interesował". Pytał, dzwonił, pisał, spędzał ze mną czas. Jak to kumple. 
- A co mam niby zrobić? - przymknęłam oczy, machając lekko nogą. Pogoda była coraz lepsza. Świeciło słońce, ale było dużo śniegu. Siedzieliśmy właśnie na Grodach. Dyrektorka otworzyła bramę, jak co rou w lutym. Podobno wtedy kwiaty były najpiękniejsze. 
- Może go przeproś i powiedz, że możecie zostać przyjaciółmi?
- Problem w tym, że nie wiem czy tego chcę. Nie wiem co czuję. Moje uczucia są bardzo poplątane. Gdyby to było tak łatwe jak mówisz, już dawno bym to zrobiła. 
Kyung urwał jednego kwiatka i obracał go w palcach.
- Z tego co wiem, dałaś już sobie z Yukwonem spokój. 
- Wystarczająco się nacierpiałam z własnej głupoty - zaśmiałam się - Z nim jestem na takim etapie jak z Jihoonem.
- Czyli "Cześć. Co u ciebie? "?- kiwnęłam głową, a Kyung wplótł mi kwiatka we włosy. Zerknęłam na niego, a on jak zwykle uśmiechał się w ten uroczy, głupkowaty sposób. - Myślę, że to już czas. Kwiaty są niebywale piękne, więc weź się na odwagę i porozmawiaj ostatecznie z Taeilem zanim one zwiędną i będzie za późno. - wstał i odszedł, nadal się uśmiechając.
Początkowo nie wiedziałam o co mu chodzi. Pewnie o to, że kwiat jest wyjątkowy i piękny niczym miłość. Kwitnie i rozwija się, aż pewnego dnia osiąga maksimum. Jednak źle pielęgnowany, umiera. Tak jest też z uczuciem. Pewnie chciał mi przekazać to, że Taeil mógłby dać sobie spokój. 
A może nie o to mu chodziło? Źle zrozumiałam ?
Siedziałam tak wpatrując się w swoje uda. Naprawdę nie wiedziałam co zrobić. Kyung miał rację. Musiałam z nim porozmawiać, ale.. za bardzo się bałam. Wezmę się w garść!
Wstałam i wzdrygnęłam się lekko. Czy zawsze, kiedy o nim myślę, on musi się pojawiać? To co najmniej dziwne..
- Porozmawiajmy - powiedział i ruszył przed siebie. Po chwili dołączyłam do niego. - Wiesz dlaczego się do ciebie nie odzywałem, prawda?
- Tak...
- Wiesz o czym chcę porozmawiać?
- Tak. 
- Jesteś gotowa na to co mam ci do powiedzenia?
- Tak! Taeil!
- Przepraszam. Więc najpierw.. Jesteś okropną egoistką. Myślisz tylko o sobie i o tym by tobie było dobrze. Czasem tylko pomyślisz o innych. Bardzo mnie zraniłaś, ale jestem w stanie ci to wybaczyć. Nie.. Już dawno wybaczyłem. Ponownie możesz wbić mi nóż w plecy, sprawić by serce znów krwawiło, ale.. jeśli znów zobaczę twój szczęśliwy uśmiech, wytrzymam wszystko. Wybaczę znów... 
- Kocham Cię. - powiedziałam, przerywając mu. Patrzyłam w jego ciemne tęczówki, oczekując jakiejś reakcji, ale  on tylko stał - Taeil, zasłaniałam się przed tym, miłością do niego, a tak naprawdę już od dawna wiedziałam, że to ty jesteś tym jedynym. Bałam się. Pewnie masz mnie za idiotkę i za niedorzeczność to co mówię, ale.. przemyślałam to. Kyung mi pomógł dotrzeć do serca. Zrozumiałam to co zrobiłam. Z tobą chcę być. Nie mogę więcej patrzeć jak cierp... - urwałam, bo ten głupek mnie pocałował. To było zdecydowanie to czego pragnęłam od dłuższego czasu. Od zawsze.
- Mała głupia Yumiś - zaśmiał się, czochrając moje włosy. Po chwili złapał moją dłoń i wyprowadził z Grodów. O dziwo, przy fontannie na dziedzińcu stałą cała gromadka, włącznie z Jaerin. 
- C-Co to ma znaczyć? - zapytałam - Wszyscy razem? 
- Ale ty jesteś głupia.. - mruknął Jihoon i zaraz się uśmiechnął - Od Zawodów.. nie. Wcześniej nawet, staliśmy się jednością. Bardzo się ze sobą zżyliśmy.  Teraz tworzymy ekipę i ty w końcu też będziesz do niej prawowicie należeć.
- Prawowicie? 
- Aish, wiesz co mam na myśli. 
Uśmiechnęłam się szeroko na te słowa. Myślałam, że straciłam wszystko, a tak naprawdę zyskałam nowych przyjaciół i miłość. Byłam naprawdę szczęśliwa. 
Podeszłam do nich i przytuliłam mocno Jaerin i Jiho. 
- Żadnych kłótni - zażądałam ze śmiechem.
To było naprawdę coś czego potrzebowałam. Nawet dostałam więcej niż mogłam się spodziewać..

niedziela, 16 listopada 2014

Populars' Competitions, part I

 - No młoda damo, przegięłaś i to ostatecznie! - matka powtórzyła mi to chyba już po raz setny tego dnia.
Dopiero wyjechałyśmy z domu, a ja już chciałam się znaleźć na miejscu. Przez całą drogę słuchałam kazań mamy. To było straszne.Kiedy wysadziła mnie w końcu pod bramą szkoły, sama odprowadziła  mnie pod drzwi budynku, gdzie czekał już Taeil.
- Dzień dobry pani - ukłonił się nisko chłopak.
- Dobry, dobry - odpowiedziała pośpiesznie matka.
- Ślicznie dziś pani wygląda.
- A dziękuję. Śpieszy mi się trochę. Zmykajcie. Yumiko, pamiętaj co ci mówiłam.
- Tak, tak... - jęknęłam cicho.
- To miłej zabawy - rzekła jeszcze na koniec i kiedy weszliśmy do szkoły, ona odjechała.
- Yumiś, co masz taką minę? - zapytał Taeil.
- Dzisiaj 17. Zawody. Przegrasz, bo nawet nie wystartujesz! Zdyskwalifikują cię... - westchnęłam, kierując się do piwnicy, gdzie woźny miał swoją kanciapę.
- Zaczekaj! - chłopak złapał mnie za rękę i zatrzymał - Chyba zwariowałaś, że w ten dzień będziemy siedzieć w szkole i myć korytarze?
- A mamy inny wybór?
- Tak.. Za 10 minut przyjedzie po mnie samochód. Zabierze nas do spa oraz na zakupy i do stylistki..
- Sunbae! Mało mamy problemów?
- Nie możemy przegapić tak ważnego dnia!
- Ty nie możesz - sprostowałam go, wyrywając rękę z uścisku - Ja mam wystarczająco kłopotów.
- A-Ale miałaś zostać moją partnerką...
- Znajdziesz sobie kogoś w tłumie. Odpadam. Przykro mi - wzruszyłam ramionami i zniknęłam za drzwiami prowadzącymi do piwnicy.
Przez resztę dnia nie wiedziałam co się dzieje z Taeilem. Nie dzwonił, nie pisał. Woźnemu nie powiedziałam czemu nie ma chłopaka, z resztą nie pytał. Dałam mamie znać, że skończę później, bo zostałam sama, iż Taeil źle się poczuł i wrócił do domu.
- Uff.. no w końcu - zamknęłam ostatnie okno w klasie. Sięgnęłam zadowolona po sprzęt i poszłam zanieść go do schowka. Gdy to zrobiłam, pozgaszałam światła i pozamykałam wszystkie sale. Klucze odwiesiłam i wyszłam ze szkoły.
Przed bramą stała czarna jak noc limuzyna. Już gdzieś ją widziałam, jednak starałam się nie zwracać na to uwagi. Kiedy zamykałam za sobą bramę, przyciemniana szyba opuściła się. W samochodzie siedział nie kto inny jak Popular. Był elegancko, ale i seksownie ubrany. Na nosie miał ciemne okulary, gdy mnie zauważył, zsunął je ciągle mnie bacznie obserwując.
- Hej, Yumiko.
- Um? - ciekawość zrobiła swoje i mimo wszystko odwróciłam się - Ty..
- Jeśli się pośpieszymy to zdążymy na zawody.
- My? Chyba zwariowałeś. Nigdzie nie jadę. Już Taeil Sunbae dobrze o tym wie.
- Czy ja wyglądam jak Taeil? - prychnął chłopak - Wsiadaj i jedziemy zanim moja cierpliwość się skończy.
Bez słowa spojrzałam na niego.  Nie żartował. Z cichym westchnięciem wsiadłam i zapinając pas, odsunęłam się jak najdalej chłopaka.
- Nie bój się. Nic ci nie zrobię - prychnął raz jeszcze, kiedy samochód ruszył - Masz. Ubierz to. Musisz jakoś wyglądać - popular podał mi jakąś torbę.
Spojrzałam na logo i o mało  nie dostałam zawału.
- Przecież to..
- Najlepszy włoski projektant na świecie. I co?
- To musiało kosztować majątek. Dlaczego mi to dajesz?
- Zależy czy mówimy o Twoim majątku czy o moim... - mruknął i odchrząknął - Jeśli masz ze mną wyjść musisz prezentować się godnie.
Zmarszczyłam brwi, patrząc na niego lekko wkurzona, aż w końcu zajrzałam do torby.
- Woah..
- Na co czekasz? Przebieraj się.
- Tutaj? Teraz?
- Nie. Tam, wczoraj. Głupie pytania zadajesz.
- Nie będę przy tobie tego robić.
- Wstydzisz się? A bo ja mało półnagich lasek widziałem.
- A.. P-Przemilczę to..
- Zboczeniec - zaśmiał się i poczochrał mi włosy - Jakbyś nie pamiętała, grałem w reklamie bielizny..
- Ahaaaa... - złapałam się za głowę i odwróciłam od niego lekko czerwoną twarz.
- Zatrzymaj się - ręka chłopaka zrobiła jakiś gest - Słuchaj, Yumiko. Masz 3 minuty. Potem wsiadamy.
Zerknęłam na chłopaka a on wraz z kierowcą wysiedli z samochodu. Przez chwilę wahałam się, ale w końcu wyciągnęłam czerwoną, aksamitną sukienkę.
- Jaka miękka.. - szepnęłam, patrząc na nią. Rozebrałam się i włożyłam ją na siebie. Pasowała idealnie. W torbie znajdowały się ciężkie, zgrabne szpilki pod kolor sukienki oraz diamentowa biżuteria. - Nie mój styl.. nie mój styl.. - mruknęłam, ubierając to wszystko. Moje ubrania poskładałam i włożyłam do toby. Wtedy właśnie chłopak wraz z kierowcą wsiedli do samochodu.
- Odwróć się - zażądał, a ja posłusznie to zrobiłam. On bez słowa zaczął bawić się moimi włosami, a po jakiś kilkunastu minutach skończył. - No, jest dobrze.
Uśmiechnęłam się lekko, przeglądając w szybie, gdy nagle poczułam ciepłe dłonie chłopaka, zakrywające moje oczy.
- Huh?
- Zobaczysz dopiero na miejscu - wyszeptał - Proszę - podał mi kosmetyczkę, w której znajdowała się czerwona szminka, podkład, tusz do rzęs i kilka innych kosmetyków do makijażu. Bez słowa pomalowałam się jak on chciał. - Jest pięknie. Wyglądasz jak prześliczny łabędź a nie jak brzydkie kaczątko.
- Zamknij się.. - mruknęłam.
Przez pewien czas jechaliśmy w ciszy. W końcu limuzyna stanęła i drzwi otworzyły się. Wysiadłam zasłaniając oczy tym okropnym blaskiem świateł. Zaraz za mną wysiadł chłopak. Nastawił łokcia i gdy go złapałam, ruszył powoli z przyklejonym uśmiechem. Niczym gwiazda.
- Co tu się dzieje? - powiedziałam, starając się by chłopak mnie usłyszał mimo tych wszystkich krzyków.
- Witaj na Zawodach Popularsów - Yukwon spojrzał na mnie, zatrzymując się i znów ruszył do przodu.
Szłap, trzymając go pod rękę. Wszyscy zaproszeni robili nam zdjęcia i krzyczeli imię U-Kwona. Czasem słyszałam obraźliwe krzyki w moją stronę, ale się nimi specjalnie nie przejęłam.
Czułam się strasznie niezręcznie będąc tutaj. Powiedziałam Taeilowi, że mnie nie będzie, a jednak jestem. Jak ja mu to wytłumaczę?
- Coś ty się tak zamyśliła? - szepnął mi chłopak do ucha i pociągnąl w stronę budynku.
W środku było jeszcze więcej ludzi niż na zewnątrz. Krzyki nie ucichły, tylko stały się jeszcze głośniejsze. Na środku stała ogromna scena, na niej mikrofon przy którym jakiś chłopak darł się o zawodach. Z tyłu po prawej stronie było pianino, a obok sceny stał jakiś chórek i ćwiczył. Ciekawe kto wystąpi z chórkiem?
Podeszliśmy bliżej i zauważyłam wielki szyld z kolorowymi napisami kto, co i o której będzie śpiewał. Zaczęłam czytać, a kiedy poczułam mocniejszy uścisk, spojrzałam na Yukwona.
- Tam - wskazał na stoliki przy niektórych z nich stały już jakieś dziewczyny. Jaerin też tam była - Tam staniesz i będziesz zbierać głosy. Moja puszka jest biała.
- Uhm.. - kiwnęłam niepewnie głową.
- Muszę cię na chwilę zostawić. Zobaczymy się później - uśmiechnął się i ucałował moją dłoń, po czym odszedł.
Rozejrzałam się i podeszłam do stolika z białą puszką, stając przy niej. Rozglądnęłam się za Taeilem. Byłam strasznie zdenerwowana.
- Yumi! - usłyszałam znajomy głos - Dlaczego stoisz tu? Nie jesteś partnerką Taeil hyunga? - Jihoon spojrzał na mnie uważnie i uniósł brwi.
- Um...
- Ah.. Kwon i jego nieczyste zagrywki. No cóż..  Można się było tego spodziewać.
- Ale to nie tak...
- A jak? Sama chciałaś? Nie sądzę. To na pewno jego gierki, by osłabić przeciwnika. Ale dlaczego akurat ty..? Hm...
- I.. I co teraz?
- Mnie się pytasz?
- Emm...
P.O wzruszył ramionami.
- Muszę lecieć, Mam jeszcze kilka minut przed występem. - odszedł szybkim krokiem.
Westchnęłam cicho i rozejrzałam się. Wszyscy wyglądali naprawdę olśniewająco, ale i tak .. zwyczajnie. Mój wzrok przykuł pewien chłopak. Krzątał się, był zakłopotany, smutny, zły.. nie wiedział co ze sobą zrobić. Poznałam go dopiero po chwili.
Taeil.
Obserwowałam go uważnie, aż w końcu nasze spojrzenia się spotkały. To stało się tak nagle i nie wróżyło nic dobrego. Miałam rację. Po chwili nastolatek zaczął do mnie podchodzić. Gdy już stał przede mną nie odzywał się ani słowem.
- Ja.. - zaczęłam, ale zamilkłam, czując jego silne ramiona wokół siebie.
- Przyszłaś.. dziękuję Yumiś.. Dziękuję.. - szepnął , a ja tylko stałam jak wryta.  Po chwili niepewnie go objęłam. - Wiem, że nie jestem tak cudowny, przystojny, popularny.. idealny jak on , ale ja... ja.. - jego głos się łamał. Objęłam go mocniej i wyszeptałam mu do ucha kilka słów.
- Nikt nie jest idealny, Sunbae. Wiem, że się starasz i to ja zawsze wszystko psuję. Przepraszam.
- Yumiś.. - Taeil odsunął się i pogładził mnie po policzkach - Pięknie wyglądasz.
- Em.. Dziękuję. Choć to nie mój styl - usmiechnęłam się lekko, a on zaśmiał się - Który występujesz?
- Czwarty.
- A.. A Jiho..?
- Ostatni.
- Um.. Stresujesz się?
- Już mniej. Dodajesz mi odwagi.
- Oh, Sunbae - zaśmiałam się , czując jak rumieniec wkrada mi się na policzki.
- Uwaga! Uwaga! Panie i Panowie! Już za chwilę rozpoczną się przez nas wszystkich długo wyczekiwane Zawody Popularsów! Gotowi na najlepszą tegoroczną zabawę? Na głosowanie na swoich ulubieńców? Pamiętajcie, że możecie oddać maksymalnie dwa głosy.. oczywiście nie na tę samą osobę - zaśmiał się prowadzący, a publiczność mu zawtórowała.
Przysłuchiwałam się uważnie temu co mówią. Po chwili rozejrzałam się i zauważyłam Jaerin rozmawiającą z Jiho. Uniosłam brwi i westchnęłam cicho. Nie spodziewałam się tego . Cóż. Tak bywa. Może Jaerin w końcu zebrała odwagę by z nim porozmawiać. A może...
- Yumi - usłyszałam blisko ucha czyjś głos.
- Oh, Jiho. Przestraszyłeś mnie - odwróciłam się w jego stronę. Jakim cudem? Jeszcze przed chwilą stał niedaleko na wprost mnie i rozmawiał z Jaerin!
- Przepraszam. Nie chciałem.
- Coś się stało?
- Chciałem cię przeprosić za moje zachowanie.
- To znaczy?
- Za to co mówiłem o tym, że nie możemy cię spotykać.. No i za to, że cię unikałem.
- Ah.. nie przejmuj się tym.
- Jesteś moją najlepszą przyjaciółką. Przepraszam, że zachowałem się jak gówniarz.
Uśmiechnęłam się i bez słowa przytuliłam do chłopaka na co on także uśmiechnięty, wtulił mnie w siebie.
- Tęskniłem za tobą, Yumi.
- Ja za tobą też, Jiho.
- Uwaga, uwaga! Zaczynamy Zawody Popularsów! Jako pierwszy, przed wami, wystąpi: niezawodny, z głosem, który można tylko pozazdrościć, najmłodszy z Siódemki Pyo Jihoon znany jako P.O w piosence "Song Cry"! - wydarł się prowadzący, zeskakując ze sceny. Na niej natomiast pojawił się chłopak z chórkiem.
- Nie będę bezsensownie przedłużał, więc od razu zacznę - uśmiechnął się lekko chłopak i kiedy zaczęła grać muzyka oraz śpiewać chórek, on odczekał po czym sam zaczął rapować.
Wszyscy chyba się dobrze bawili. Niektórzy.. większość nawet śpiewała z chłopakiem.
Kiedy ten skończył, zaraz pojawił się prowadzący i zaczął gadać różne głupoty z czego wszyscy się śmiali. P.O chwilę potem zjawił się obok mnie.
- I jak? - zapytał z tym swoim chytrym uśmiechem.
- Świetnie ci poszło! Masz bardzo, bardzo... wyjątkowy głos - odpowiedziałam podekscytowana.
- Tak, wiem - zaśmiał się chłopak - Ale to nie koniec. Później wystąpię jeszcze z kimś.
- Z kim?
- A to już zobaczysz!
- Pewnie się strasznie niecierpliwicie, co? Chcecie więcej?! - ryczał do mikrofonu chłopak a publiczność odpowiadała mu jeszcze głośniejszym rykiem. - Przed wami Lee Minhyuk aka B-Bomb z piosenką "I'm In Love"!
 Wszyscy gwizdali i bili brawa, a po chwili ucichli.  Na scenie w przyciemnionym świetle stał B-Bomb z zamkniętymi oczami. Po chwili je otworzył i zaczął śpiewać. Jiho objął mnie wtedy w pasie i bujał się lekko w rytm muzyki. Zaśmiałam się cicho, tańcząc wraz z nim. Gdy Minhyuk skończył znowu rozległy się piski.. szczególnie napalonych dziewczyn w pierwszych rzędach.
Jako następny występował Ahn Jaehyo z "Practice" . Zorientowałam się, że to już trzecia osoba. Zaraz miał być Taeil. Ponownie rozległy się brawa i krzyki. Chłopak skończył śpiewać. Spojrzałam uważnie na scenę. Prowadzący uśmiechał się szeroko.
- A teraz najwrażliwszy Populars w całej historii: Lee Taeil z "Where are you"!
Chłopak wszedł na scenę i rozejrzał się po publiczności. Pianino z tyłu zaczęło grać. Po chwili Taeil sam zabrał się  za śpiewanie.
- Tto geudaereul ollineyo
Geudaeye yeppeun nuneseo...
Wszyscy wsłuchiwali się tak bardzo, że nikt nawet nie pisnął słówkiem. Jego głos był niesamowicie czysty. Chłopak powoli schodził ze sceny , nadal trzymając  mikrofon i śpiewając. Tłum rozchodził się tak, aby ten mógł przejść. Szedł powoli w moją stronę. Serce waliło mi jak oszalałe.
W końcu Taeil zatrzymał się tuż przy mnie i ujął moją dłoń. Kończąc śpiewać, ucałował ją i oddał mikrofon. ukłonił się na koniec.  Brawa po jego występie trwały i trwały, a niektóre dziewczyny nawet płakały. Prowadzący oczywiście wtrącił się i przerwał to wszystko.
Straszy chłopak uśmiechnął się.
- Chyba nie poszło mi tak źle, co? - zaśmiał się ze łzami w oczach.
Patrzyłam na niego bez słowa. W końcu rzuciłam mu się na szyję, ściskając mocno.
- Byłeś najlepszy jak do tej pory.. - uśmiechnęłam się.
- Dziękuję Yumiś.
- Panie i Panowie! Przed wami najwspanialszy, najcudowniejszy, wprost ideał kobiet oraz mężczyzn, jedyny, niepowtarzalny Kim "U-Kwon" Yukwon ze swoją "Serenade"! 
Wrzaski stały się jeszcze głośniejsze niż przedtem, po chwili jednak ucichły. U-Kwon usiadł na krześle , które stało na scenie i wziął do ręki gitarę. Poprawił mikrofon i już po chwili zaczął śpiewać oraz grać.  Uśmiechał się lekko, delikatnie ocierając palce o struny gitary. Śpiewał tak pięknie, że było jeszcze ciszej niż na piosence Taeila. Po skończonym występie , Yukwon po prostu zszedł ze sceny i podszedł do naszej grupki stojącej przy puszkach.
- No co? - zapytał gdy tylko się na niego patrzyliśmy. - Wiadomo, że ja wygram. Prawda, Yumi?
- Ee.. znaczy.. Jeszcze nie słyszałam Kyunga i Jiho..
- Nie trzeba. I tak wiem, że wygram - wszyscy zmierzyli chłopaka morderczym wzrokiem. Jego pewność siebie wkurzała nas wszystkich - Idę coś do picia, chcecie?
Nikt się nie odezwał, więc chłopak po prostu odszedł, śmiejąc się pod nosem. W tym samym czasie swoją piosenkę rapował Kyung.
- Co to? - zapytałam , widząc jak ludzie śmieją się, tańczą i po prostu dobrze bawią.
- Park Kyung i jego popisowe "Ogeul Ogeul"! - Jihoon udawał prowadzącego, na co zaśmiałam się.
- Skąd wiesz?
- Jesteśmy najlepszymi przyjaciółmi. Takie rzeczy to się wie.
- Mm..
Słuchaliśmy chłopaka, który sam się dobrze bawił tańcząc i skacząc po scenie z szerokim uśmiechem. My także kiwaliśmy się w rytm muzyki. Oczywiście, kiedy skończył, dołączył do nas.
- Było ekstra, stary! - P.O przybił piątkę swojemu przyjacielowi.
- Jak nieformalnie.. - zaśmiałam się.
- Yumi? - zaczął Jiho, ciągnąc mnie lekko na bok.
- Tak? - uśmiechnęłam się lekko, patrząc na scenę, na której prowadzący się wygłupiał.
- Odstresuj mnie.
- Hę? - przerzuciłam wzrok na chłopaka. Zaskoczył mnie.
- N-No chyba pamiętasz jak przed czymś ważnym mnie odstresowywałaś..
- Ah.. no tak. Odwróć się. Szybki masaż i po sprawie.
- Nie, Yumi.  T-To drugie..
-  Oppa... - zaśmiałam się i podeszłam do niego bliżej - Zawsze tak mówiłeś. Chyba powinnam była to przewidzieć.
Jiho zaśmiał się i nachylił nastawiając policzek. Cmoknęłam go tam z czułością, a on z uśmiechem pobiegł na scenę.
- Oto ostatni Popular na scenie! Nowy, przystojny, nieziemski i ten który swą popularnością przebił prawie samego Yukwona! Dacie wiarę? Ehem.. Przedstawiam Wu Jiho czyli nasz, cudowny Popular Zico z "I'm Still Fly"! 
- I never give up
'Couse I got a drem
Just keep doin my own thing
Just say it man, couse
I'm still fly, I'm sky high
And I dare anybody to try...
Jiho naprawdę się wczuł w to jak rapuje.
- Ta piosenka.. - zmrużyłam oczy, patrząc na chłopaka.
- Wszystko dobrze Yumiś? - zapytał Taeil.
- Tak.. ale wydaje mi się, że skąś to znam..
- Naprawdę?
- Mhm... Ah! Wiem! Jiho zaczął ją pisać w gimnazjum!
- Doprawdy?
- Tak! - uśmiechnęłam się, nucąc kolejne słowa pod nosem. Trochę się pozmieniały od pierwotnej wersji.
Gdy chłopak skończył, wrócił do nas, po drodze jednak spotkał Yukwona. Nie słyszałam o czym rozmawiali, ale mina starszego nie wróżyła niczego dobrego.
- Cudownie! - rzuciłam się na chlopaka, kiedy ten stanął przed nami - Pojedynek był wyrównany, ciekawe kto wygra..
- Yumi, już ci mówiłem, że ja. - parsknął U-Kwon, obejmując mnie lekko od tyłu. Skrzywiłam się i spojrzałam na scenę, bo znowu prowadzący darł swoją japę.
- Dobra dzieciaki! Teraz możecie głosować! Pamiętajcie! Maksimum dwa głosy i NIE na tę samą osobę! Czas pół godziny! Do roboty! 
Wszyscy rzucili się do stolików z puszkami i wpychali swoje głosy. Popularsi rozeszli się, ale widziałam, że podchodziły do nich dziewczyny i zagadywały. Stałam przy tym stoliku i uśmiechałam się głupio, dziękując za każdy oddany głos. Zastanawiałam się kto wygra. Ciężko było stwierdzić nawet na oko kto dostał aktualnie najwięcej głosów.
Westchnęłam i z uśmiechem zbierałam kolejne głosy. Już nie mogłam doczekać się wyniku...





/// Przygotowałam piosenki, które były tu wymienione byście nie musieli ich szukać ^^
B-Bomb - "I'm In Love"
U-Kwon - "Serenade"
Kyung - "Ogeul Ogeul"
P.O - "Song Cry"
Jaehyo - "Practice"
Taeil - "Where Are You"
Zico - "I'm Still Fly"

niedziela, 6 lipca 2014

I'm sorry...

- Ooo... jestem taki zmęczony! - Taeil przeciągnął się i padł na łóżko.
- Nie wymyślaj tylko bierz się do roboty - mruknęłam , drukując kolejne notatki.
Wmówił mi , że dyrekcja i moja mama o wszystkim wiedzą, a ja mu głupia uwierzyłam. Już na drugi dzień rano mama do mnie dzwoniła wielce przerażona gdzie ja jestem i co sie ze mną dzieje. Byłam wściekła , że Taeil mnie okłamał. Dlaczego?
- Yumiś, ile razy mam cie przepraszać?
- Zamknij się i bierz się do roboty .
- Yumiś ~ - chłopak zrobił smutną minkę i spojrzał na mnie maślanymi oczami.
- Powiedziałam coś! - warknęłam groźnym, ale stanowczym, tonem, a on tylko uklęknął  przede mną i łasił się do mnie, tuląc moje nogi - Sunbae!
Wybaczyłabym mu, bo w sumie to nic takiego, ale przez to co zrobił zostaliśmy zawieszeni w prawach ucznia. Dostaliśmy ogromną karę przez co w weekendy musieliśmy sprzątać w szkole lub pomagać Seok'owi. Dostałam szlaban na jakiekolwiek wychodzenie z domu i różne wyjazdy. Mama odcięła mi kieszonkowe, ale najgorsze było to , że przez nasz wybryk, wyrzucili mnie  z wyborów na przewodniczącą szkoły. To mnie najbardziej wkurzyło. Nie myślałam aby mu w jakikolwiek sposób wybaczyć.
- Yumiś.. błagam... wybacz mi! - zaszlochał Taeil, a ja tylko wyrwałam się z jego uścisku i rzuciłam w niego notatkami.
- Zapomnij. I bierz się do roboty , bo stracę zaraz do ciebie cierpliwość.
- O... Odpocznijmy troszkę! Proszę! Tylko pół godzinki! Potem zabierzemy się ponownie do roboty...  proszę!
- Niech ci będzie, ale zamknij się już - warknęłam i wyszłam z pokoju, kierując się na dół do kuchni.
- Jak wam idzie? - zapytał z uśmiechem Jeongnim.
- Nijak - mruknęłam, ale zaraz się poprawiłam widząc ostrzegawcze spojrzenie mamy - W sumie to nieźle, ale i tak mamy jeszcze dużo roboty. Wezmę tylko coś do picia i idę.
- Upiekłem ciasteczka. Skusisz się?
- Niech będzie - wywróciłam oczami i sięgnęłam po dwie szklanki, butelkę mleka i talerz z ciastkami, po czym wróciłam na górę i od razu postawiłam wszystko na biurku - Jeongnim upiekł ciastka. Częstuj się.
- Dziękuję! - wyszczerzył się chłopak i od razu rzucił się na ciasteczka, napychając sobie nimi całą buzię.
Prychnęłam  pod nosem i położyłam się na łóżku.  Tyle jeszcze roboty nas czeka, a ten się objada. Jakbyśmy nie mieli większych zmartwień niż jego pusty brzuch!
Taeil po cichu, bezszelestnie podszedł i kładąc się na mnie, wtulił swoją twarz , tam gdzie nie powinien jej wtulać.
- C-Co ty robisz? Złaź! - warknęłam, szarpiąc się bezskutecznie.
- Daj mi tak poleżeć 5 minut i  jestem twoim niewolnikiem do końca życia.
Zarumieniłam się lekko , nadal próbując go z siebie zrzucić.
- Nie ma mowy! Spadaj!
- Prooooszę....
- Nie! - uwolniłam rękę i pociągnęłam go mocno za włosy, tak że aż chłopak pisnął i zleciał na ziemię, a ja szybko wstałam i zmierzyłam go wzrokiem - Wyczerpałeś moją cierpliwość Sunbae. Kończymy to i wynosisz się! Nie chcę cię więcej widzieć! - warknęłam , siadając przed laptopem i szukając kolejnych potrzebnych informacji.
Kątem oka ujrzałam, jak chłopak się smuci. Szczerze smuci. W oczach miał łzy. Przez chwilę było mi go szkoda, ale zaraz się otrząsnęłam. Należało się mu.
Po jakiś 45 minutach ciszy, skończyliśmy wszystko. Taeil nie pożegnał się. Bez słowa po prostu wyszedł z domu. Westchnęłam cicho i wróciłam na górę do swojego pokoju.
- Umma, jutro idę do szkoły - mruknęłam pod nosem.
- Wiem. Już mi dyrektorka Yuu dała znać. Nieźle sobie narobiłaś.
- Już mi to wielokrotnie powtarzałaś. Mogę już iść?
- Mhm. Idź.
Udałam się leniwie do swojego pokoju. Sięgnęłam po laptopa i włączyłam go, siadając na łóżku. Od kiedy nie mogłam wychodzić z domu, strasznie się nudziłam. Zaczęłam oglądać filmy, które polecali mi znajomi. Tak spędzałam całe dnie.
Włączyłam kolejny film i skupiłam się na tym co się w nim działo. Dopiero mniej więcej w połowie, zauważyłam na ekranie przychodzące połączenie. Zatrzymałam film i odebrałam, nie patrząc kto dzwoni. Kamerka się włączyła u mnie oraz u osoby po drugiej stronie.
- O, odebrałaś - mruknęła osoba naprzeciw i odwróciła się w moją stronę. Aż nie mogłam uwierzyć.
- T-Ty... - wyjąkałam, rumieniąc się, ale zaraz ogarnęłam się co robię i odchrząknęłam - Czego chcesz?
- Zostań moją partnerką na Zawodach.
- Jestem partnerką Taeil Sunbae. Chyba o tym wiesz.
- No i co z tego?
- Nie zostawię go.
- Jakoś dzisiaj to zrobiłaś.
- C-Co? Skąd ty...
- Ja wiem wszystko. Oczy szeroko otwarte. Wytężaj wzrok i słuch. Ja zawsze dostaję to czego chcę. Pamiętaj - rozłączył się.
Wzruszyłam ramionami i zamyśliłam się. Nie miałam sensu oglądać dalej filmu. Nie mogłabym się skupić, więc tylko wyłączyłam laptopa i odłożyłam go obok siebie, nadal rozmyślając nad słowami osoby z którą rozmawiałam. Po jakimś, nie wiadomo jak długim, czasie  do mojego pokoju weszła mama.
- To chyba twoje - westchnęła, podając mi jakąś kopertę i kilka drobnych.
- Huh? Ah, tak. Dzięki - odebrałam od niej rzeczy - Grzebałaś w mojej kurtce?
- Jest brudna, a ja robię pranie. Pomyślałam, że przy okazji ci ją wypiorę.
- No dobra. Dzięki.
Kobieta tylko kiwnęła głową i wyszła, zamykając za sobą drzwi.
Dobrze znałam tę kopertę. Różowa, z pięknie napisanym moim imieniem i pieczątką , zamykającą to co jest w środku. Otworzyłam ją niechętnie, ostrożnie,  tak jakbym miała ujrzeć coś czego wolałabym nie oglądać. Już prawie wyjęłam złożoną , delikatną i piękną kartkę, kiedy usłyszałam dzwoniący telefon. Wrzuciłam kopertę do szuflady i odebrałam telefon.
- Halo?
- Y-Yumiko..
- Jaerin unni? Co się dzieje?
- Jutro jest sobota.. wiesz?
- Mhm.
- 17 stycznia.
- No i co?
- Ta data ci nic nie mówi?
- Hm...
- Zawody Popularsów!
- To już jutro?! O cholera..
- Co?
- Pokłóciłam się z Sunbae.. i to ostro..
- Odkręć to.
- Ale to jego wina!
- Wiem o tym. Pamiętam jak mi opowiadałaś... z resztą cała szkoła o tym wie.
- Unni!
- Jestem starsza! Słuchaj się mnie! Po prostu go przeproś, wybacz czy coś.
- A-Ale...!
- Do jutra! - Jaerin się rozłączyła.
Westchnęłam cicho i chciałam zadzwonić do Taeila, ale on mnie wyprzedził. Odebrałam natychmiast.
- S-Sunbae?
- Yumiś, wyjdź do parku... proszę.
- Nie mogę. Mam szlaban.
- Wymknij się. Błagam , to ważne - głos chłopaka się łamał coraz bardziej. Wiedziałam, że płacze.
- Postaram się.
- Dz-Dziękuję - rozłączył się, a ja szybko ubrałam się.
Wyjrzałam z pokoju i rozglądnęłam się. Korytarz czysty. Zeszłam po cichu do połowy schodów. Mama i jej fagas siedzieli na kanapie . Oglądali telewizję i rozmawiali. Zeszłam do końca schodów i na czworakach przeszłam ostrożnie za kanapą, udając się do tylnego wyjścia. Kiedy stanęłam przy tylnych drzwiach , zerknęłam zza ścianki na mamę. Niczego nie podejrzewała. Otworzyłam drzwi , które okropnie skrzypnęły. Odczekałam chwilę, spodziewając się wkurzonej mamy, która zaraz zamyka mnie na klucz w moim pokoju. Jednak nic się nie stało. Oni nadal oglądali telewizję.  Wymknęłam się szybko i pognałam do parku.
Dobiegając, zwolniłam nieco kroku. Widząc ogromne zbiorowisko, słysząc szepty, wrzaski, krzyki, szlochy, trochę się przeraziłam. Przepchałam się ostrożnie do przodu i stanęłam ja wryta.
Park był ozdobiony wstążkami, różami, światełkami i innymi błyszczącymi ozdobami. Na ścieżce było zrobione ogromne serce ze świeczek, a w środku niego stał Taeil. Kiedy mnie ujrzał wyciągnął w moją stronę dłoń. Okropnie drżała. Podeszłam do niego , podając mu swoją dłoń. Szepty i krzyki ucichły.
- Y-Yumiś.. - wyszeptał chłopak. Widziałam, że już ledwo się powstrzymuje -Yumiś...
- Sunbae.
To jedno słowo wystarczyło. Chłopak nie wytrzymał. Wybuchł płaczem, na co wszystkie dziewczyny wpadły w krzyk i dopiero po chwili zaczęły się uspokajać. Taeil upadł na kolana i schował twarz w dłoniach, cicho szlochając.
- P-Przepraszam za wszystko... - wydukał poprzez łzy - Przepraszam.. przepraszam.. n-nie gniewaj się na m-mnie.. chciałem dobrze..
- S-Sunbae.. - rozejrzałam się, nie wiedząc co robić. Wszystkie pary oczu wrogo się na mnie patrzyły. Niektórzy nawet wyciągali telefony i nagrywali to całe zajście. Już wiedziałam co będzie tematem numer jeden w internecie i szkolnej gazetce. Spojrzałam na Taeila, który nadal płakał. Pogładziłam go po włosach i wtuliłam mocno w siebie. - Sunabe.. już dobrze. Nie gniewam się.. Spokojnie.
Chłopak milczał, po chwili ja także. Słyszałam tylko szepty i odgłosy aparatu. Olałam to. Serce mnie bolało, kiedy widziałam jak bardzo Taeil przeze mnie cierpi.
- Y-Yumiś... j-ja tak bardzo cię k.. lubię... Nie chcę byś była na mnie zła..
- Sunbae.. wstań, proszę - pomogłam mu wstać i otarłam jego mokre i opuchnięte od płaczu, policzki oraz oczy - Już dobrze. Jest okej.
Chłopak tylko spojrzał na mnie i przetarł oczy, przytulając mnie do siebie mocno.
- Przepraszam...
Uśmiechnęłam się lekko i wtuliłam w niego mocno. Publiczność nadal szeptała. Teraz nawet głośniej i więcej. Taeil machnął ręką na znak , że mają się rozejść. Pokrótce, odprowadził mnie do domu.
- To.. do jutra - powiedziałam i przytuliłam go mocno.
- Do jutra, Yumiś - chłopak odwzajemnił uścisk i pocałował mnie w czoło, po czym odszedł.
Wślizgnęłam się do domu, zrzuciłam z siebie zbędne rzeczy, wciskając je głęboko do starej szafy przy tylnych drzwiach, a sama udałam się szybko na kanapę do salonu. Jeongnima nie było, a mama robiła kolację. Cudownie. Upiekło mi się. Uśmiechnęłam się do siebie i włączyłam telewizor.
Nie było źle. Przynajmniej przez pewien czas, bo po kilkunastu minutach zszedł Jeongnim z laptopem w ręku i pokazał go mamie.
- Yumiko! - wydarła się kobieta, a ja skuliłam się w sobie. Filmiki i zdjęcia z parku.
- No pięknie... - jęknęłam, chowając się pod kocem , jakby to miało mnie przed czyś obronić - Mam przerąbane....

sobota, 10 maja 2014

Action , part II

- Y-Yukwon? - zdziwiłam się, unosząc głowę sponad gablotki - A-Ale jak ty tu..?
- To śmieszne. Myśleliśmy, że Swój coś ci zrobił! - warknął P.O, który, tak jak i reszta, zaczął wychodzić ze swojej kryjówki.
- Śmieszne jest to jak wyglądacie - zaśmiał się najpopularniejszy.
- Ej! To jest materiał z najwyższej półki! - zdenerwował się Taeil.
- A to nie jest pora na takie kłótnie! - mruknęłam pod nosem.
- Co tam tak siedzisz? - zapytał Jiho.
- Nie mogę z tego zejść. Mam wrażenie, że gablotka zaraz runie...
- Pod twoim ciężarem na pewno - przytaknął Yukwon.
- Agrh..
- Tylko mnie nie pogryź!
- Niech tylko stąd zejdę!
- A tak w ogóle to nic ci nie jest? - Jaehyo poklepał U-Kwona po ramieniu.
- Nie widzisz jak ja wyglądam?! To wszystko jest takie... ugh! Wszystko idzie do wyrzucenia! Bez dwóch zdań... spalić to!
- A więc stary, dobry Yukwon jest z powrotem z nami.
- Nie chcę wam tam przerywać - w słuchawce dało się słyszeć głos Kyunga - Ale ktoś się do was zbliża.
- Hm? Zrozumiałem - przytaknął Pyo - Yumiko, złaź stamtąd i spadamy!
- To mi pomóżcie! - jęknęłam.
Taeil wyciągnął w moją stronę ręce, a reszta podtrzymywała gablotkę. Z małą trudnością zeszłam z niej... albo raczej zleciałam. Wprost na Taeila, który zamortyzował upadek.
- Później to zrobicie! Ruszcie się! Nie chcę mieć kłopotów! - syknął Jihoon i ruszył w stronę wyjścia, a za nim cała reszta.
- Chodźmy - mruknął Taeil i pomógł mi wstać. Spaliłam buraka , po czym wyszliśmy , po cichu i delikatnie zamykając za sobą drzwi od gabinetu dyrektorki.
Wybiegliśmy ze szkoły od razu wskakując do furgonetki , a Kyung natychmiast odjechał.
- Jak ty się tam znalazłeś, Hyung? - zapytał pokrótce P.O.
- Nie chcesz wiedzieć... - jęknął U-Kwon. Wyglądał, jakby ta cała sytuacja była dla niego bardzo żenująca i chciał o niej szybko zapomnieć.
- Ale nic ci nie jest? Nie będzie trzeba odwoływać zawodów? - westchnął cicho Zico.
- Chyba zwariowałeś! Mam się świetnie!
- Podenerwuje się trochę na swoich służących i mu przejdzie - uśmiechnął się Kyung.
- Wracajmy już! Chcę ściągnąć z siebie to.. straszne.. podarte.. brudne.. coś! Agrh! Widzieliście moje włosy?!
Parsknęłam śmiechem. Wyglądało na to, że wszystko z nim było w porządku. Chyba nie potrzebnie aż tak się zamartwiałam..
- To straszne... wiesz jak się o ciebie martwiliśmy? - westchnął P.O .
- Niepotrzebnie. Dałem sobie radę. A wy , wyglądacie żałośnie.
- Lepiej od ciebie.
Yukwon zamilkł i już do końca drogi się nie odezwał. Kiedy odwieźliśmy go do domu, Kyung , zaczął odwozić nas po kolei. Gdy Jiho wysiadał, wstałam i zrobiłam to samo. W końcu mieszkaliśmy niedaleko siebie.
- Oo! Jiho! Zaopiekuj się nią dobrze - usłyszałam jeszcze głos Kyunga, po czym pożegnałam się , a on odjechał.
Przez całą drogę do domu spędziliśmy w ciszy. Zico widocznie nie miał ochoty ze mną rozmawiać.
- Umm... To do zobaczenia.. - szepnęłam , ale on złapał mnie za rękę i przyciągając do siebie, mocno przytulił.
- Wybacz mi... proszę.. - westchnął cicho i szybkim krokiem odszedł w stronę swojego domu.
Wróciłam do siebie dopiero, kiedy chłopak zniknął mi z zasięgu wzroku.
- Ciekawe co on miał na myśli... hm... - mruknęłam, po cichu wchodząc do domu.
Mama i jej nowy partner pewnie już śpią . A może... usłyszałam dziwne jęki z sypialni. To było straszne. Szybko, ale ostrożnie poszłam do mojego pokoju.  Zrzuciłam z siebie ten śmieszny kostium i przebrałam się w piżamę. Wyciągnęłam spod łóżka karton i starannie włożyłam tam kostium, po czym wsunęłam kartonowe pudło z powrotem na miejsce. Położyłam się i nakryłam kołdrą. Było mi okropnie zimno, a jęki zza ściany do tego pogarszały całą sytuację. Zasnęłam dopiero po kilku godzinach, nad ranem. Obudziłam się również po kilku godzinach. Byłam niewyspana i nieogarnięta. Poszłam do łazienki wziąć orzeźwiający prysznic. Przebrałam się, uczesałam i zeszłam na dół. Mama i Jeongnim już tam byli.
- Dzień dobry córeczko - uśmiechnęła się podając mi śniadanie.
- Śpieszę się - rzuciłam , biorą jabłko po drodze i wychodząc z domu - Ah! Następnym razem, proszę, róbcie to ciszej, hm? - wyszłam, zatrzaskując drzwi.
Do szkoły doszłam jak martwa. Po drodze kupiłam sobie kawę z automatu. Smakowała okropnie. Bleh.
- Yumiko~ - poczułam czyjąś dłoń na ramieniu.
- Jaerin? - zdziwiłam się , upijając łyk kawy.
- No... co cię tak dziwi?
 - Myślałam, że jesteś na mnie zła.
- Nie mogę się wiecznie wściekać o byle gówno - zaśmiała się.
- W porządku..
- Wyglądasz strasznie. Jakbyś nie zmrużyła oka tej nocy.
- Tak też było... Wiesz, matce na stare lata zachciało się facetów i przygód..  - westchnęłam. Nie chciałam mówić nic więcej. Obiecaliśmy sobie z chłopakami, że wszystko co się działo zostanie między nami.
- Hohoho.! - Jaerin zaśmiała się i po chwili znów była poważna - Umm... przepraszam.
- Huh?
- No... za to wcześniej. I ogólnie... że tak na ciebie naskoczyłam.
- Rozumiem. Nie szkodzi. Przepraszam, że nie powiedziałam ci o zawodach.
- W porządku.. to... zgoda?
- Zgoda - uśmiechnęłam się, a przyjaciółka mnie przytuliła - Unni...
- Hm?
- No bo... - nie dokończyłam , iż poczułam okropne szarpnięcie za rękę i wyrwało mnie do przodu.
- Wybacz, Jaerin! Innym razem! To sprawa  życia i śmierci! - krzyknął Taeil , po czym minął szkołę i wepchał do samochodu , a sam usiadł obok.
- Sunbae! Co to ma znaczyć?!
- Wyjaśnię ci.
- No słucham!
- Wycieczka.
- Z samego rana w środku tygodnia?! Sunbae!
- Proszę, nie krzycz. Wiem, że to tak nagle, ale spokojnie.
- Jak się mama dowie m że nie byłam w szkole to mnie zabije!
- Twoja mama o wszystkim wie. Dyrekcja szkoły również.
- Nic nie rozumiem! Jak to wiedzą...?
- Pomyślałem, że skoro startujesz na przewodniczącą szkoły to musisz pokazać się z jak najlepszej strony. Nie tylko reklama jest ważna. Twoja postawa i zachowanie również. Odwiedzimy kilka miejsc.. po prostu pomożesz kilku osobom. Wtedy wszyscy się dowiedzą , że można na tobie polegać i zwrócić się o pomoc oraz , że jesteś godna zaufania .
- Ale dlaczego ty mi...
- Chcę, żebyś wygrała. Ja wygram Zawody Popularsów dla ciebie, więc ty wygraj te wybory dla mnie.
- A-Ale Sunbae...
- Nie po to zgłosiłem twoją kandydaturę byś przegrała - zaśmiał się i spojrzał na mnie.
- Dziękuję..
- Jak mi się odwdzięczysz , Yumiś?
- C-Co?
- No pytam.
- O-Oo..
- Żartowałem. Wystarczy, że przy mnie jesteś.
- Masz rację.
- Hm?
- Powinnam ci się jakoś odwdzięczyć. Tyle dla mnie robisz...
- Oh, Yumiś. Ja tylko z tym żartowałem! - uśmiechnął się Taeil i dał znak kierowcy abyśmy mogli ruszyć.
- Ale ja nie. Nie wiem co, ale zrobię coś w podzięce za wszystko.
- Yumiś...
- Proszę... Chcę to zrobić i koniec.
- Oj, Yumiś... Niech ci będzie.
- No - uśmiechnęłam się do niego , a on objął mnie ramieniem i przytulił do siebie.
- Nie wstydź się, Yumiś.. - szepnął i założył mi włosy za ucho.
Spojrzałam na niego
 , czując jak moje policzki zalewają się rumieńcami i westchnęłam cicho , zbliżając swoją twarz ku jego. "No dobra... to tylko raz... jeden raz.. nic nie znaczący jeden raz..." pomyślałam, spoglądając mu w oczy. Taeil wydawał się być zaskoczony takim obrotem sytuacji. Uśmiechnęłam się niepewnie, a on musnął moje wargi swoimi. Objęłam dłońmi jego kark i nieśmiało pogłębiłam pocałunek. Chłopak nie czekał dłużej, wpuścił swój język do moich ust i zaczął nim pieścić każdy ich skrawek. Odpowiadałam chętnie na jego zaczepki, zatracając się w pocałunku do końca.
To było cudowne uczucie.
Czyżbym się zakochała? Nie. Moje serce od dawna należało do kogoś innego... Ale Taeil. On był taki inny. Czuły , opiekuńczy, delikatny... Poza tym zawsze mogłam na nim polegać. Nigdy by mi niczego nie odmówił. Był godny zaufania. Po prostu ideał... Każda dziewczyna takiego chce mieć..
Odsunęłam się od niego dopiero , kiedy zabrakło mi oddechu. Spojrzałam na niego nieśmiało, a on uniósł moją twarz ku sobie i na zakończenie jeszcze raz , delikatnie mnie pocałował.
- Jesteśmy na miejscu -  wyszeptał i wysiadł, otwierając mi drzwi.
Wysiadłam zaraz za nim. Rozejrzałam się nie bardzo wiedząc o co chodzi i gdzie jestem.
- Totalne pustkowie...
- Wydaje ci się. Spójrz tam - chłopak wskazał gdzieś w dal, a ja podążyłam wzrokiem za jego palcem.
- Tam jest...
- To mała wioska. Tam wszystko się odbędzie. Nie masz nic przeciwko, żeby się przejść?
- Jasne, że nie! Bardziej bym się martwiła o ciebie! - parsknęłam i ruszyłam przed siebie.
Taeil tylko zaśmiał się i dogonił mnie po chwili, łapiąc od razu za rękę. Przez pewien czas szliśmy w ciszy , ale potem chłopak zaczął rozmowę, tłumacząc mi co i jak wszystko będzie przebiegać. Zdziwiło mnie nieco, że w tak krótkim czasie mieliśmy uwinąć się z taką ilością materiału.
- Spokojnie, zdążymy - ząsmiał się chłopak - Wszystko pójdzie dobrze.
- Tak myślisz? - zapytałam, zerkając na niego.
- Ja to wiem... - wyszeptał - Patrz! To już niedaleko! - uśmiechnął się i pociągnął mnie w stronę wioski.

wtorek, 1 kwietnia 2014

Versatile Blogger Award

Chciałam bardzo podziękować za nominację do Versatile Blogger Award Justyna B.A.P :3



Co zrobić będąc nominowanym do Versatile Blogger Award ?
1. Podziękować nominującemu blogerowi.
2. Pokazać nagrodę Versatile Blogger Award na swoim blogu.
3. Ujawnić 7 faktów o sobie.
4. Nominować 7 (lub więcej) blogów.
5. Poinformować o tym fakcie autorów nominowanych blogów.
 

Fakty o mnie. 
1. Jestem w cholerę leniwa.
2. Moją ululioną dramą jest Boys Over Flowers.
3. Uwielbiam kimchi. Gdybym mogła jadłabym je bez przerwy.
4. Jestem fejkiem .
5.Mam dwóch ultimate: Junhyung'a i Kai'a. Jednak Joker jest dla mnie o wiele ważniejszy od Jongin'a
6. Poza k-pop'em uwielbiam Lady Gagę. Jest to moja największa idolka i nawet , kiedy zaczęłam słuchać koreańskiego popu, ona nadal jest w moim serduszku i nigdy jej nie zostawię.
7. Mam dedyk od Junhyung'a w jego mini albumie Flower (i to serduszko obok mojego imienia *-* KLIK ) .


Blogi , które nominuję.