Muzyka :)

sobota, 19 października 2013

Where are you?

Następnego dnia rano obudziły mnie promienie słońca przedostające się przez nieszczelnie zasłonięte okno.
Otworzyłam oczy i zakryłam się kołdrą po sam czubek nosa. Wzięłam zegarek do ręki i spojrzałam na niego. 6:30. Miałam jeszcze prawie dwie godziny do rozpoczęcia zajęć.
Wstałam z łóżka i pokręciłam się po pokoju, po czym znów się położyłam, ale nie zasnęłam. Około godziny 7:00 usłyszałam dzwonek do drzwi.
Umma otworzy.
Nic. Ktoś znowu zadzwonił, a potem jeszcze raz.
- No tak, umma w pracy. Jak zwykle.. - mruknęłam do siebie i zeszłam na dół, żeby otworzyć drzwi.
Prędzej bym się spodziewała Jaerin lub Taeila niż jego.
Jiho.
- O-oppa? - jęknęłam naciągając moją koszulkę niżej. Byłam w krótkiej koszuli nocnej i nie spodziewałam się nikogo o tej porze. A już na pewno nie jego.
- Mogę? - zapytał bez wyrazu, tonem, którego wcześniej nie słyszałam.
- Jasne... - odsunęłam się tak, żeby chłopak mógł wejść.
Chłopak bez słowa, powoli, ociągając się wszedł do dormu. Rozejrzał się po korytarzu i zatrzymał wzrok na mnie.
- J-Jiho? Co cię do mnie sprowadza?
- Wiesz, że musimy porozmawiać?
- W-wiem, ale żeby tak o 7 rano? T-tak bez zapowiedzi?
- Tylko teraz mam czas.
Oparłam się o ścianę i puściłam moją koszulkę, która była już do reszty naciągnięta.
- Słuchaj, nie chcę tego przedłużać, więc powiem wprost. Yumiko... nie możemy się dłużej przyjaźnić.
Zatkało mnie. Myślałam, że on żartuje.
- J-Jiho.. c-co ty mówisz? Skąd t-taka decyzja? - zapytałam ze łzami w oczach.
Miałam stracić najlepszego przyjaciela? Brata? Dlaczego? Co w niego wstąpiło?
- Nie rozklejaj mi się tu, proszę.. nie chcę patrzeć jak płaczesz.. - powiedział odwracając się do mnie tyłem.
- A-ale dlaczego? Oppa, jesteś moim najlepszym przyjacielem. Jesteś dla mnie jak brat. Jesteś....
- Yumiko, tak będzie lepiej. Nie chcę cię w to wszystko mieszać. Nie wybaczyłbym sobie gdyby coś ci się stało.. po prostu nie chcę, żebyś miała jakiekolwiek kłopoty przeze mnie. Dlatego proszę, zrozum - dodał i zanim zdążyłam cokolwiek powiedzieć, zapytać już go nie było.
Osunęłam się niezgrabnie i  zaniosłam się płaczem. Strata kogoś tak bliskiego jak Jiho naprawdę bolała. Szczególnie, że nie powiedział mi o co konkretnie chodzi. Przecież jeżeli miał jakieś problemy to zawsze mógł na mnie liczyć. Zawsze.
Wstałam i przetarłam zapłakaną twarz. Nie mogłam uwierzyć w to co przed chwilą usłyszałam. Odgarnęłam grzywkę i poszłam się przyszykować. Zajęło mi to sporo czasu, ponieważ nie potrafiłam się do końca pozbierać  po słowach Zico. Tym samym nie zdążyłam na pierwszą lekcję i mało brakowało a spóźniłabym się na drugą.
- Dzwoniłam! - warknęła Jaerin, kiedy tylko mnie zauważyła na dziedzińcu - Nie odbierasz. Już myślałam, że coś ci się stało!
- Co? Ah, tak. Mianhae - mruknęłam cicho.
- Co jest? Wyglądasz jakby wyzionęli z ciebie całe twoje życie!
- I tak też się czuję...
- Co masz na myśli?
- Może później ci powiem. Muszę coś załatwić - powiedziałam szybko i ruszyłam w stronę gromadki Taeila.
Sam chłopak był delikatnie zszokowany, kiedy mnie ujrzał. Chyba nie spodziewał się, że sama z siebie do niego podejdę.
- Yumiś - uśmiechnął się chłopak i odwrócił w moją stronę.
- Zapomniałam ci.. wczoraj.. oddać kurtkę.. i n-no ten... - powiedziałam i wcisnęłam mu kurtkę w ręce, po czym odwróciłam się tyłem i chciałam już pójść, ale chłopak złapał mnie za rękę.
- Yumiś? Dlaczego już uciekasz? - zapytał mocniej ściskając mój nadgarstek.
- Lekcje.. s-spóźnię się.. - wyjąkałam i spuściłam głowę. Już widziałam ten wredny wyraz twarzy, ten złośliwy wzrok u przyjaciół Taeila. Nie byli zadowoleni z tego, że ktoś jego pokroju zadaje się za mną.
- Zaczekaj! Znowu to robisz?
- N-nic nie robię. Puść mnie.
- Wytłumacz mi, dlaczego chcesz znowu uciec?
- To nie tak! - jęknęłam - M-możemy porozmawiać później?
- Yumiś..
- Proszę -poprosiłam i wyrwałam swoją rękę z jego uścisku, po czym ruszyłam w stronę mojej unni.
- Ej, wszystko w porządku? - zapytała, ale ja minęłam ją bez słowa i weszłam do klasy.
Ops.
Rozejrzałam się po sali i po chwili zdałam sobie sprawę co jest nie tak.
Nie ta klasa.
Zacisnęłam dłonie na pasku torby i zaczęłam się cofać. W pewnym momencie poczułam jak na kogoś wpadam. Odwróciłam się i napotkałam zdziwiony wyraz twarzy Kyunga i B-Bomba.
Lee Minhyuk czyli B-Bomb to szósty z Popularsów. Wszyscy go lubili. Musieli go lubić. B-Bomb potrafił sprowadzić wszystko. Dosłownie wszystko. Od bardzo małych do wielkich rzeczy, za co oczywiście brał swoją cenę. Nie dość, że był bogaty (tak jak i reszta Popularsów) to jeszcze sobie "dorabiał" na boku. Niektórzy uważali, że robi jakieś czarne interesy, ale on sam się z tego śmiał. Lubił chodzić  w towarzystwie pięknych dziewczyn, ale zawsze powtarzał, że to tylko głupie żarty i najbardziej kocha swoją partnerkę.
Park Kyung, siódmy i ostatni z Popularsów. Największy żartowniś i głupek w całej szkole. Nigdy się niczym nie przejmował. Najpoważniejsze sprawy potrafił przekręcać  w żarty. Uwielbia robić innym dowcipy. Po szkole chodzi plotka, że na swojej poprzedniej uczelni ją wysadził poprzez głupi żart na chemii. Został z niej wydalony i znalazł się tutaj.. ale jak?
- Cześć! Jestem Kyung! A ty? Chcesz gumę? - wyszczerzył się chłopak podając mi paczkę gum z jedną wysuniętą. Stara sztuczka.
- Kyung, daj spokój - powiedział Minhyuk i ominął mnie w wejściu ciągnąc za sobą swoją dziewczynę.
- P-pójdę już... - szepnęłam cicho i szybko wymknęłam się z klasy.
- Czyżbyś pomyliła sale? - parsknęła Jaerin, a ja tylko spojrzałam na nią spod grzywki.
- Daj mi spokój.. - mruknęłam i skierowałam się do właściwej pracowni.
Do końca dnia z nikim nie rozmawiałam. Byłam zmęczona tym wszystkim.. i ta sytuacja z Jiho nie dawała mi spokoju.
Westchnęłam cicho i powlokłam się do bramy szkoły.
- Wracamy razem? - zapytała Jaerin patrząc na mnie krzywo.
- T-tak - szepnęłam.
- Powiesz mi wreszcie co cię gryzie? - spytała po chwili ciszy - Od rana jesteś nieprzytomna, smutna.. co jest?
- Niech ci już będzie.. - zaczęłam i zamyśliłam się na chwilę - Jiho oppa był dzisiaj u mnie.
- Kiedy? Jak to?
- Rano..
- Co chciał?
Zamilkłam i przełknęłam głośno ślinę. Bolało mnie na samą myśl o tym co rano oświadczył mi chłopak..
- Yumi?
- Ah, wybacz. Był i powiedział, że.. n-no..
- Yumi? Na pewno możesz mówić dalej?
- Zakończył naszą przyjaźń.
- Co zrobił?
- To co słyszałaś. To koniec, unni. Miałaś rację.
- Ale jak to? Przecież on nie może! Znacie się od dziecka i..
- Unni...
- Wiedziałam... gdyby nie Popularsi to wszystko byłoby w porządku.
- Unni, już spokojnie. Było... nie ważne.
- Jak to nie ważne? Zwariowałaś?! Nie możesz od tak mu pozwolić odejść... nie możesz!
- A co ci tak zależy? Sama mówisz, że nie warto...
- A tobie nie zależy? Nie zależy ci na nim? Na waszej wieloletniej przyjaźni? Naprawdę?
- Zależy! A-ale to...
- Więc zrób coś! To nie może tak po prostu przepaść... nie tak jak moje przyjaźnie.. nie chcę, żebyś tak cierpiała.. t-tak jak ja...
- Oh, unni.. spokojnie. Będzie dobrze - powiedziałam szybko, łapiąc Jaerin za rękę - Zobaczysz, że będzie.
- Porozmawiaj z nim.
- N-no, ale przecież on nie chce więcej się ze mną widywać, więc..
- Nie obchodzi mnie to jak, ale masz z nim porozmawiać albo ja to zrobię za ciebie. Rozumiemy się?
- T-tak. Spróbuję - westchnęłam cicho, a Jaein uśmiechnęła się i poszła w stronę swojego dormu.
- Yumiś! - usłyszałam po chwili czyjś krzyk. Odwróciłam się i ujrzałam zdziwionego Taeila.
- Taeil-sshi..
- Możemy porozmawiać?
- Śpieszę się..
- Odprowadzę cię.. proszę.
- D-dobrze..
Przez chwilę szliśmy w cisze. W połowie drogi Taeil położył rękę na mojej talii przez co delikatnie się zarumieniłam.
- Powiesz mi o co wcześniej chodziło? - spytał w końcu.
- O nic.. - mruknęłam cicho.
- Byłaś bardzo spięta i... powiedz mi o co chodzi? Wiesz przecież, że możesz to zrobić.
- Taeil-sshi - zaczęłam - Nie chcę, żebyś się obok mnie kręcił - dodałam po chwili zatrzymując się i patrząc na niego.
Wydawał się być smutny i zszokowany. Jego piękne, ciemne oczy wydawały się być teraz puste, a sam chłopak wyglądał jakby naprawdę się martwił, że mówię poważnie.
- Dlaczego? - zapytał cicho.
Zamilkłam i spuściłam głowę. Po prostu nie mogłam się z nim dłużej spotykać.
- Dlaczego? - spytał ponownie.
- Nie zrozum mnie źle.. lubię cię, ale to po prostu.. nie ma ... sensu - wytłumaczyłam.
- Co masz na myśli?
- No, bo.. twoi przyjaciele.. nie są zbytnio zadowoleni, że spotykasz się ze mną.. w sensie, że kręcisz się obok mnie i..
- Nie ważne - przerwał mi i spojrzał na mnie uważnie - Nie obchodzi mnie ich zdanie. Moja sprawa z kim się zadaję.. Yumiś?
- A-ale.. przecież wszyscy mogą się odwrócić przeciwko tobie i nie będziesz popularny i...
- Yumiś, jeżeli ty się ode mnie odwrócisz to równie dobrze wszyscy mogą się odwrócić.. - szepnął i stanął do mnie tyłem - Zależy mi na tobie.. nawet bardzo. Nie chcę przestać się z tobą zadawać.. przemyśl to, dobrze? - dodał po chwili i odszedł.
Westchnęłam cicho i przekroczyłam bramę prowadzącą do mojego ogrodu. Przeszłam go w ciszy i weszłam do dormu. Ummy oczywiście nie było. Zdążyłam się do tego przyzwyczaić, więc zrobiłam to co zawsze. Odłożyłam torbę do mojego pokoju i wróciłam do kuchni. Otworzyłam lodówkę i wyjęłam z niej jogurt, po czym z szuflady wyciągnęłam łyżeczkę i urwałam wieczko z opakowania. Usiadłam na blacie i zanim zdążyłam zacząć jeść , usłyszałam dzwonek do drzwi. Zeszłam z blatu, odłożyłam jogurt i udałam się do holu. Otworzyłam drzwi i ujrzałam kuriera.
- Pani Kim Yumiko? - zapytał.
Był dość młody. No i oczywiście przystojny. Nie pasował za bardzo do tej pracy, ale skoro mu to odpowiadało czy coś to już nie moja sprawa.
- Tak, to ja - odpowiedziałam po chwili.
- Proszę tu podpisać - rzekł i podał mi pokwitowanie. Posłusznie je podpisałam i oddałam mu kartkę wraz z długopisem, a on podał mi paczkę i uśmiechnął się - Miłego dnia - powiedział i odszedł.
Zamknęłam za nim drzwi i usiadłam w salonie na kanapie otwierając moją paczkę. Już dawno zapomniałam co to było. Kiedy wreszcie uporałam się z przesyłką i zauważyłam co to było uśmiechnęłam się delikatnie do siebie. Rzeczy, które zamawiałam jakiś miesiąc temu, a mianowicie była to torba, dwa sweterki i kilka par podkolanówek. Odłożyłam wszystko na stolik i poszłam do swojego pokoju. Dzwoniący telefon, który był gdzieś pod stertami książek zaczynał mnie już porządnie irytować. Kiedy w końcu udało mi się go wyciągnąć, nawet nie spojrzałam na ekran lecz od razu odebrałam połączenie.
- Halo? - zaczęłam, ale gdy usłyszałam kto jest po drugiej stronie słuchawki nagle zamarłam. Nie chciałam z nim rozmawiać, ale mimo wszystko nie potrafiłam też się rozłączyć.