Muzyka :)

środa, 6 maja 2015

Why you leave me?

Od tamtego dnia minęło kilka tygodni.  Chłopcy bardzo poważnie podeszli do oferty, którą złożył im koleś ze Stardomu.
Siedzieliśmy właśnie w pokoju Jihoona i rozmyślaliśmy nad nazwą zespołu i funkcjami, jakie kto miałby w nim pełnić. Oczywiście to wytwórnia będzie im to narzucała, ale oni myśleli, że może ich wysłuchają.
- Nazwijmy się Monkeys! - zawołał wesoło Kyung, a wszyscy na niego spojrzeli.
- Sam jesteś monkey - prychnął Jihoon - Może Blackey?
- Blackey? - A co ty chcesz grać? - parsknął Jaehyo - K-Rocka?
Przekomarzali się tak, a ja siedziałam i bazgrałam coś w zeszycie.
- Przestańcie - powiedziała spokojnie Jaerin, zaglądając mi do zeszytu. Kidy zobaczyła, że skończyłam, zabrała mi zeszyt, pokazując chłopakom - Block B. Co wy na to?
- Block B? No nie wiem - pokręcił nosem Yukwon.
- Dla ciebie idealna nazwa to Pinku! Pinku!
- Co to niby znaczy?!
Zaśmiałam się zabierając zeszyt Jaerin i znów w nim pisząc.
- Do you wanna B? Block B ! Co wy na to? - zapytał Jiho, ale nikt nic nie powiedział - Rozumiem, że się zgadzacie. Świetnie.
- Logo też już mamy - dodał po chwili Taeil.
- Logo? - zapytał Kyung.
- No.. Yumiś nam zrobiła.. Nie nada się?
- Wprowadzę małe poprawki i będzie super! - powiedziała Jaerin, pomagając mi z uśmiechem.
- Może.. pomyślimy nad tym kto jaką funkcję w zespole będzie pełnił? - zapytał Minhyuk - Obstawiajmy.
- Jiho, Kyung, Jihoon; raperzy - powiedziałam bez zastanowienia - Reszta wokal. To oczywiste.
- No tak. Raczej Jihoona nie zmuszą do śpiewania wysokich nut! - zaśmiał się Kyung.
- Będę visualem - powiedział stanowczo Yukwon - Jestem najpiękniejszy.
- Myślę, że Jihoon będzie liderem - dodał Minhyuk - Jest stanowczy, zorganizowany, umacnia więzi między nami.. taka umma.
- Zamknij się.. - warknął cicho P.O.
- Oh, jak ty się odzywasz do Hyunga?
- Przepraszam...
- Chwileczkę - przerwałam - Jihoon miałby być liderem, raperem i jeszcze maknae?
- Maknae? - zapytał U-Kwon.
- Z tego co się orientuję jest najmłodszy.
- Masz rację, jest najmłodszy. Więc ja będę liderem. Jestem najlepszy.
Rzuciłam Kwona długopisem. Co za arogancki dupek.
- W każdym bądź razie macie przynajmniej nazwę zespołu - wzruszyłam ramionami -Jeśli się przyjmie.
Dziwnie się czułam, czas leciał, a ja nadal milczałam.
- Wydajesz się być obojętna na to czy będziemy mieć zespół czy nie - odparł Jaehyo.
- Przepraszam. Nie jestem w nastroju.
- Dobra. Koniec tego - przerwał Yukwon. Oho, zaczyna się najgorsze. - Od zakończenia roku zachowujesz się dziwnie. Wszyscy to widzimy. Powiedz co się dzieje i przestań niepotrzebnie robić z nas idiotów.
Wszyscy patrzyli na mnie pełni nadziei, ale ja wciąż milczałam. Dopiero, gdy poczułam ręce Taeila, pisnęłam cicho. A potem wpadłam w niepohamowaną histerię. Wtuliłam się w niego z całych sił, płacząc w jego klatkę piersiową, w którą schowałam całą moją twarz. Ten piękny zapach.. jego dotyk, bliskość.. Cały on. Jak mi będzie tego brakować...
Dopiero po jakimś czasie zaczęłam się uspokajać. Oparłam się o biurko, przymykając powieki.
 - Wyprowadzam się - powiedziałam ledwo słyszalnie.Wszystkich wmurowało w ziemię. Najbardziej chyba Jaerin, która była pewna tego, że wie wszystko, a nawet więcej niż Jiho czy ja sama.
- Kiedy zamierzałaś nam o tym powiedzieć? - niespokojną ciszę przerwał ciężki, ale opanowany głos Jihoona.
- Już dawno - powiedziałam, wpatrując się w podłogę, ale gdy nikt nic nie powiedział, kontynuowałam - Przed zakończeniem roku, umma powiadomiła mnie, że się wyprowadzamy i koniec. Powiedziała, że to nagła decyzja, ale tak będzie lepiej. Rozmawiałam z nią wielokrotnie o własnym mieszkaniu, współlokatorstwie czy w ostateczności mieszkaniu z Jiho lub Jaerin. Nie zgodziła się. Nadal trwała przy swoim. Powiedziała, że Nowy Jork to idealne miejsce byśmy mogły tam zamieszkać i szybko się przyzwyczaję. Powiedziała też, że zawsze będziecie mogli mnie odwiedzać lub ja was..
- Nie wierzę.. - wydukał Taeil - Yumiś, powiedz, że to nieprawda.. Tyle walczyłęm.. tyle się o ciebie starałem.. a ty teraz u-uciekasz? Powiedz, że to żart!
- Taeil.. wiesz, że tego nie chcę.. Chcę tu zostać z wami.. Z tobą! Jesteśmy rodziną!
- Mimo wszystko mogłaś nam to wcześniej powiedzieć. Oswoilibyśmy się z tą myślą, a teraz ? - westchnął cicho Jiho - Możesz wylecieć w każdej chwili. Pomyślałaś co my czujemy?
- Myślicie tylko o sobie! Ja także mam uczucia! - poczułam, jak łzy ponownie napływają mi do oczu. Odwróciłam się na pięcie i wyszłam z domu Jihoona. Nikt za mną nie wyszedł, a miałam cichą nadzieję, że jednak ktoś to zrobi...
Nadal nic.
Szybkim krokiem oddaliłam się kawałek i usiadłam na pobliskim przystanku autobusowym, chowając twarz w dłoniach. Cholerne dupki. Myślą, że tylko im jest ciężko.. a ja?
- Beksa - usłyszałam znajomy głos i podniosłam głowę do góry. Że też to musiał być on - Mała beksa z ciebie, Yumi - powiedział, siadając obok.
- Powinien tu być Taeil i płakać razem ze mną - zaśmiałam się lekko - Ciebie się najmniej spodziewałam.
- Oh, a to niby dlaczego? - Yukwon nadął policzki i wyglądał przeuroczo. Objął mnie po chwili ramieniem, a ja zmierzyłam go wzrokiem - Nie patrz tak na mnie! To przyjacielski uścisk.
- Na pewno - uśmiechnęłam się do siebie i przygryzłam drżącą wargę.
- Płacz jeśli musisz - powiedział, a ja pokręciłam głową i oparłam ją na jego ramieniu.
 - Nienawidzi mnie teraz? - zapytałam szeptem.
- On cię kocha. Jest zły, ale i bardzo smutny. Nie chce cię stracić, to oczywiste - westchnął chłopak - Wydaje mi się, że teraz siedzi tam i też płacze. Żeście się dobrali - zaśmiał się cicho. Spojrzałam na niego spod grzywki, a on odgarnął mi ją z czoła. - Szkoda, że się wyprowadzasz, ale jeśli taka jest wola twojej matki musimy wszyscy ją uszanować.
- Łatwo ci powiedzieć. To nie ty zostawiasz swoją miłość i przyjaciół.
- Masz rację. To ona zostawia mnie - uśmiechnął się w ten swój specyficzny sposób - Może wracajmy, co? Każda chwila bez nic to stracona chwila.
Kiwnęłam głową, wstając z ławki. Rozmowa z nim podniosła mnie trochę na duchu.
Gdy wróciliśmy i weszliśmy do pokoju Jihoona, zauważyłam opuchniętą twarz Taeila. Płakał. Yukwon miał rację. Zanim jednak zdążyłam coś powiedzieć już wraz z moim ukochanym staliśmy i się obejmowaliśmy.
Po pewnym czasie, uspokojeni, usiedliśmy i porozmawialiśmy, poważnie i spokojnie (bez tłumu gapiów i słuchaczy). Postanowiliśmy być nadal razem, a bynajmniej spróbować. Obiecałam, że jak skończę liceum to wrócę na stałe do Korei. Tego się trzymaliśmy.
Jakoś kilka tygodni potem chłopcy podpisali kontrakt i zaczęli ostro trenować przez co mało czasu spędzaliśmy całą dziewiątką. Razem z Jaerin, wspierałyśmy ich jednak z całych sił, pomagałyśmy, doradzałyśmy, karałyśmy za nieprzestrzeganie diety, treningów, zasad czy opuszczanie szkoły. Wszystko trzeba było pogodzić.
Pewnego dnia, gdy wracaliśmy z Jaerin z dodatkowych zajęć, cała ich grupka zatrzymała nas, drąc się przez siebie, wyzywając i klnąc. Z tego co zrozumiałyśmy to ustalono kto, co, jak i gdzie będzie w zespole. Wszystko było w kopercie.
- Idziemy do mnie. Mieszkam najbliżej - powiedziałam, zabierając kopertę Jiho i ciągnąc Jaerin za rękę, po czym pobiegłyśmy do mnie.
Kiedy dotarłyśmy pod mój dom, wbiegłyśmy do niego jako pierwsze, a za nami wpadło siedmioro chłopaków.
- Gdzie to jest? - warknął Jihoon.
- Chcę już wiedzieć! - podskoczył niespokojny Kyung.
- Yumiś, nie dręcz już nas! - jęknął Taeil, wychylając się z tłumu.
- Boże Drogi! Panowie! Co to za zachowanie? - krzyknęła moja mama. Zaśmiałam się widząc ich miny i słysząc kazanie mamy. Pociągnęłam przyjaciółkę na górę. Usiadłyśmy spokojnie na łóżku, czekając na nich. Jedyne co usłyszałyśmy to "Bardzo Panią przepraszamy!", po czym cała ich grupa rzuciła się do mojego pokoju, wpadając tam jak głupi.
- Siadać i słuchać - powiedziałam, a gdy oni zrobili grzecznie to o co poprosiłam, zaśmiałam się znów. Taeil usiadł obok mnie, ale pociągnął mnie w ten sposób, że znalazłam się na jego kolanach - Ciekawi mnie jedynie, czemu jest to w kopercie, a nie porozmawiali z wami tak normalnie..
- Porozmawiali - powiedział B-Bomb - Nazwa zespołu się przyjęła, pseudonimy się przyjęły, logo było do poprawki, no i rozmawiali kim chcemy być w zespole i jak chcemy być postrzegani.
- Czyli jednak.. - mruknęłam, otwierając kopertę, ale gdy Taeil mi zaglądał, zakryłam mu oczy jedną ręką - Hm.. A więc.. Jiho: raper główny, lider.
- Myślałem, że to Jihoon nim będzie! - prychnął Kyung.
- Taeil: wokal prowadzący, Kyung: raper prowadzący...
- Tak! Huraa! - zawył wesoło chłopak, skacząc z radości.
- Nie przerywaj! My też chcemy wiedzieć! - syknął Jihoon.
- Przepraszam...
- Minhyuk: sub-vocal, tancerz główny; Jaehyo: sub-vocal, visual; Yukwon; sub-vocal, tancerz; Jihoon: raper, maknae - dokończyłam szybko, by mi znów nie przerwali.
- On visualem?! To kpiny! - krzyknął niezadowolony Yukwon, wytykając palcem Jaehyo. - Jestem najpiękniejszy!
- Widocznie wytwórnia uważa inaczej~ - uśmiechnął się tamten.
- Zamknij się, bo zaraz wybiję ci ten uśmieszek z twarzy!
- Ej, ej - powiedziałam szybko - Spokojnie! - przestraszyłam się lekko, że naprawdę mogą sobie do gardeł skoczyć.
Ostatecznie jednak udało się ich jakoś złagodzić. Wszyscy pogodzili się z tym jak będą postrzegani w zespole.
Kilka miesięcy później, widać było efekty treningów u chłopaków, ale to nie o tym.
W tym samym czasie, nadszedł dzień mojego wylotu do Nowego Jorku. Dom został sprzedany i właśnie nowi właściciele się do niego wprowadzali, a ja stałam przed bramą i czekałam na Jiho. Obiecał, że zawiezie mnie na lotnisko. Jednak zamiast jego, pojawiła się dobrze mi znana, czarna jak noc limuzyna. Uśmiechnęłam się lekko na jej widok.
- Na co czekasz? Wsiadaj! - powiedział Yukwon, a ja wgramoliłam się do samochodu. Wszyscy trzymali kieliszki szampana, a Kwon podał mi także jeden z nich.
- Co opijamy? - zapytałam z uśmiechem.
- Ostatnie chwile z Yumi - powiedział Jihoon.
- Oh, to taki powód do świętowania?
- No w końcu się ciebie pozbędziemy...
Zaśmiałam się, lekko dźgając chłopaka w ramię.
- Wznoszę toast za Yumiko, dzięki której jesteśmy wspaniałą paczką, mamy zespół i jesteśmy szczęśliwi - powiedział Kyung.
- Za Yumi, przez którą mieliśmy wiele problemów i wpadek, co wspólnie umocniło nasze więzi - dodał Yukwon.
- Za Yumiś! Najlepszą przyjaciółkę! - powiedziała wesoło Jaerin.
- I najcudowniejszą dziewczynę - zakończył Taeil, uśmiechając się.
- Oraz za najgłupszą, ale najwspanialszą ekipę, grupę ludzi, dzięki którym można było się wiele nauczyć i przeżyć. Za tych, którzy mimo tego kim są, zadają się ze zwykłą nastolatką. Za najlepszych przyjaciół, jakich można mieć - powiedziałam i stuknęliśmy się kieliszkami.
Jechaliśmy, dużo rozmawiając i śmiejąc się.
Kiedy znaleźliśmy się na lotnisku z ciężkim sercem wysiadłam z wozu. Nie chciałam ich zostawiać.
Trzymając kurczowo dłoń Taeila, podeszliśmy wszyscy do mojej mamy i Jeongnima, którzy na nas czekali. W jej oczach widziałam to, że najchętniej zostawiłaby mnie tu, ale było to niemożliwe. Zaczęłam żegnać się z nimi wszystkimi po kolei. Jaerin już płakała. Widziałam to po jej czerwonych oczach.
- Jedz dużo, Yumiś! - powiedziała przyjaciółka.
- Nie pij i nie pal, bo to nie zdrowe - powiedział Yukwon.
- Oh, i koto to mówi? - zaśmiałam się - A kto mi dał szampana?
- To był piccolo.
Zaśmiałam się ponownie, mocno go ściskając.
- Yumi! Pamiętaj, żeby pilnie się uczyć! I pilnuj telefonu! Nigdy nie wiesz, kiedy zadzwonimy! Nie siedź do późna w nocy i nie przesadzaj z kawą, bo w dużych ilościach jest bardzo niezdrowa! Co tydzień wysyłaj mi maila z raportem co i jak. Kiedy przyjedziesz nas odwiedzić, przywieź coś dobrego i jakieś pamiątki.. - wyseplenił uroczo Kyung - Oh, będę tęsknił! - powiedział, skacząc w miejscu i przytulił mnie, lekko przy tym podnosząc.
- Nie imprezuj dużo - powiedział Jaehyo - I nie zmieniaj mi stylu na jakiś... amerykański.
- I pamiętaj, aby chociaż raz dziennie do któregokolwiek z nas wysyłać sms'a. Tygodniowy raport nie wystarczy - wtrącił po chwili Minhyuk. Ich także uściskałam ze łzami w oczach.
Podeszłam do Jihoona, który nie mógł nic powiedzieć. Wyglądał jedynie jakby miał się rozpłakać.
- Ja.. - zaczął. Zawsze miał tyle do powiedzenia! A teraz?
 - Wiem - odparłam i przytuliłam go.
- Nie zapomnij o nas - powiedział Jiho.
- Jakbym mogła?
- Nie wiem.. Dlatego przypominam.
- Yumiś.. - zaczął zniecierpliwiony Taeil, kiedy usłyszał, że nasz samolot podstawia się na pas - Pamiętaj, że zawsze masz tu do kogo wrócić. Nie zapominaj, że na tym drugim końcu świata jest taki ktoś jak ja, kto bardzo cię kocha. Niedługo znów się zobaczymy. Będę jeszcze lepszy. Obiecuję. I nie zdradź mnie z jakimś afroamerykaninem!
- Kocham cię - powiedziałam i ucałowałam go z czułością w usta.
Usłyszałam jedynie ciche westchnięcia.
Przytuliłam jeszcze ukochanego, po czym ostatecznie im podziękowałam i pomachałam, oddalając się z mamą i jej partnerem.
Oglądnęłam się  tylko raz, aby posłać im swój uśmiech, oznajmujący: "Trzymajcie się! Jeszcze tu wrócę!".

1 komentarz: