Muzyka :)

środa, 6 maja 2015

Why you leave me?

Od tamtego dnia minęło kilka tygodni.  Chłopcy bardzo poważnie podeszli do oferty, którą złożył im koleś ze Stardomu.
Siedzieliśmy właśnie w pokoju Jihoona i rozmyślaliśmy nad nazwą zespołu i funkcjami, jakie kto miałby w nim pełnić. Oczywiście to wytwórnia będzie im to narzucała, ale oni myśleli, że może ich wysłuchają.
- Nazwijmy się Monkeys! - zawołał wesoło Kyung, a wszyscy na niego spojrzeli.
- Sam jesteś monkey - prychnął Jihoon - Może Blackey?
- Blackey? - A co ty chcesz grać? - parsknął Jaehyo - K-Rocka?
Przekomarzali się tak, a ja siedziałam i bazgrałam coś w zeszycie.
- Przestańcie - powiedziała spokojnie Jaerin, zaglądając mi do zeszytu. Kidy zobaczyła, że skończyłam, zabrała mi zeszyt, pokazując chłopakom - Block B. Co wy na to?
- Block B? No nie wiem - pokręcił nosem Yukwon.
- Dla ciebie idealna nazwa to Pinku! Pinku!
- Co to niby znaczy?!
Zaśmiałam się zabierając zeszyt Jaerin i znów w nim pisząc.
- Do you wanna B? Block B ! Co wy na to? - zapytał Jiho, ale nikt nic nie powiedział - Rozumiem, że się zgadzacie. Świetnie.
- Logo też już mamy - dodał po chwili Taeil.
- Logo? - zapytał Kyung.
- No.. Yumiś nam zrobiła.. Nie nada się?
- Wprowadzę małe poprawki i będzie super! - powiedziała Jaerin, pomagając mi z uśmiechem.
- Może.. pomyślimy nad tym kto jaką funkcję w zespole będzie pełnił? - zapytał Minhyuk - Obstawiajmy.
- Jiho, Kyung, Jihoon; raperzy - powiedziałam bez zastanowienia - Reszta wokal. To oczywiste.
- No tak. Raczej Jihoona nie zmuszą do śpiewania wysokich nut! - zaśmiał się Kyung.
- Będę visualem - powiedział stanowczo Yukwon - Jestem najpiękniejszy.
- Myślę, że Jihoon będzie liderem - dodał Minhyuk - Jest stanowczy, zorganizowany, umacnia więzi między nami.. taka umma.
- Zamknij się.. - warknął cicho P.O.
- Oh, jak ty się odzywasz do Hyunga?
- Przepraszam...
- Chwileczkę - przerwałam - Jihoon miałby być liderem, raperem i jeszcze maknae?
- Maknae? - zapytał U-Kwon.
- Z tego co się orientuję jest najmłodszy.
- Masz rację, jest najmłodszy. Więc ja będę liderem. Jestem najlepszy.
Rzuciłam Kwona długopisem. Co za arogancki dupek.
- W każdym bądź razie macie przynajmniej nazwę zespołu - wzruszyłam ramionami -Jeśli się przyjmie.
Dziwnie się czułam, czas leciał, a ja nadal milczałam.
- Wydajesz się być obojętna na to czy będziemy mieć zespół czy nie - odparł Jaehyo.
- Przepraszam. Nie jestem w nastroju.
- Dobra. Koniec tego - przerwał Yukwon. Oho, zaczyna się najgorsze. - Od zakończenia roku zachowujesz się dziwnie. Wszyscy to widzimy. Powiedz co się dzieje i przestań niepotrzebnie robić z nas idiotów.
Wszyscy patrzyli na mnie pełni nadziei, ale ja wciąż milczałam. Dopiero, gdy poczułam ręce Taeila, pisnęłam cicho. A potem wpadłam w niepohamowaną histerię. Wtuliłam się w niego z całych sił, płacząc w jego klatkę piersiową, w którą schowałam całą moją twarz. Ten piękny zapach.. jego dotyk, bliskość.. Cały on. Jak mi będzie tego brakować...
Dopiero po jakimś czasie zaczęłam się uspokajać. Oparłam się o biurko, przymykając powieki.
 - Wyprowadzam się - powiedziałam ledwo słyszalnie.Wszystkich wmurowało w ziemię. Najbardziej chyba Jaerin, która była pewna tego, że wie wszystko, a nawet więcej niż Jiho czy ja sama.
- Kiedy zamierzałaś nam o tym powiedzieć? - niespokojną ciszę przerwał ciężki, ale opanowany głos Jihoona.
- Już dawno - powiedziałam, wpatrując się w podłogę, ale gdy nikt nic nie powiedział, kontynuowałam - Przed zakończeniem roku, umma powiadomiła mnie, że się wyprowadzamy i koniec. Powiedziała, że to nagła decyzja, ale tak będzie lepiej. Rozmawiałam z nią wielokrotnie o własnym mieszkaniu, współlokatorstwie czy w ostateczności mieszkaniu z Jiho lub Jaerin. Nie zgodziła się. Nadal trwała przy swoim. Powiedziała, że Nowy Jork to idealne miejsce byśmy mogły tam zamieszkać i szybko się przyzwyczaję. Powiedziała też, że zawsze będziecie mogli mnie odwiedzać lub ja was..
- Nie wierzę.. - wydukał Taeil - Yumiś, powiedz, że to nieprawda.. Tyle walczyłęm.. tyle się o ciebie starałem.. a ty teraz u-uciekasz? Powiedz, że to żart!
- Taeil.. wiesz, że tego nie chcę.. Chcę tu zostać z wami.. Z tobą! Jesteśmy rodziną!
- Mimo wszystko mogłaś nam to wcześniej powiedzieć. Oswoilibyśmy się z tą myślą, a teraz ? - westchnął cicho Jiho - Możesz wylecieć w każdej chwili. Pomyślałaś co my czujemy?
- Myślicie tylko o sobie! Ja także mam uczucia! - poczułam, jak łzy ponownie napływają mi do oczu. Odwróciłam się na pięcie i wyszłam z domu Jihoona. Nikt za mną nie wyszedł, a miałam cichą nadzieję, że jednak ktoś to zrobi...
Nadal nic.
Szybkim krokiem oddaliłam się kawałek i usiadłam na pobliskim przystanku autobusowym, chowając twarz w dłoniach. Cholerne dupki. Myślą, że tylko im jest ciężko.. a ja?
- Beksa - usłyszałam znajomy głos i podniosłam głowę do góry. Że też to musiał być on - Mała beksa z ciebie, Yumi - powiedział, siadając obok.
- Powinien tu być Taeil i płakać razem ze mną - zaśmiałam się lekko - Ciebie się najmniej spodziewałam.
- Oh, a to niby dlaczego? - Yukwon nadął policzki i wyglądał przeuroczo. Objął mnie po chwili ramieniem, a ja zmierzyłam go wzrokiem - Nie patrz tak na mnie! To przyjacielski uścisk.
- Na pewno - uśmiechnęłam się do siebie i przygryzłam drżącą wargę.
- Płacz jeśli musisz - powiedział, a ja pokręciłam głową i oparłam ją na jego ramieniu.
 - Nienawidzi mnie teraz? - zapytałam szeptem.
- On cię kocha. Jest zły, ale i bardzo smutny. Nie chce cię stracić, to oczywiste - westchnął chłopak - Wydaje mi się, że teraz siedzi tam i też płacze. Żeście się dobrali - zaśmiał się cicho. Spojrzałam na niego spod grzywki, a on odgarnął mi ją z czoła. - Szkoda, że się wyprowadzasz, ale jeśli taka jest wola twojej matki musimy wszyscy ją uszanować.
- Łatwo ci powiedzieć. To nie ty zostawiasz swoją miłość i przyjaciół.
- Masz rację. To ona zostawia mnie - uśmiechnął się w ten swój specyficzny sposób - Może wracajmy, co? Każda chwila bez nic to stracona chwila.
Kiwnęłam głową, wstając z ławki. Rozmowa z nim podniosła mnie trochę na duchu.
Gdy wróciliśmy i weszliśmy do pokoju Jihoona, zauważyłam opuchniętą twarz Taeila. Płakał. Yukwon miał rację. Zanim jednak zdążyłam coś powiedzieć już wraz z moim ukochanym staliśmy i się obejmowaliśmy.
Po pewnym czasie, uspokojeni, usiedliśmy i porozmawialiśmy, poważnie i spokojnie (bez tłumu gapiów i słuchaczy). Postanowiliśmy być nadal razem, a bynajmniej spróbować. Obiecałam, że jak skończę liceum to wrócę na stałe do Korei. Tego się trzymaliśmy.
Jakoś kilka tygodni potem chłopcy podpisali kontrakt i zaczęli ostro trenować przez co mało czasu spędzaliśmy całą dziewiątką. Razem z Jaerin, wspierałyśmy ich jednak z całych sił, pomagałyśmy, doradzałyśmy, karałyśmy za nieprzestrzeganie diety, treningów, zasad czy opuszczanie szkoły. Wszystko trzeba było pogodzić.
Pewnego dnia, gdy wracaliśmy z Jaerin z dodatkowych zajęć, cała ich grupka zatrzymała nas, drąc się przez siebie, wyzywając i klnąc. Z tego co zrozumiałyśmy to ustalono kto, co, jak i gdzie będzie w zespole. Wszystko było w kopercie.
- Idziemy do mnie. Mieszkam najbliżej - powiedziałam, zabierając kopertę Jiho i ciągnąc Jaerin za rękę, po czym pobiegłyśmy do mnie.
Kiedy dotarłyśmy pod mój dom, wbiegłyśmy do niego jako pierwsze, a za nami wpadło siedmioro chłopaków.
- Gdzie to jest? - warknął Jihoon.
- Chcę już wiedzieć! - podskoczył niespokojny Kyung.
- Yumiś, nie dręcz już nas! - jęknął Taeil, wychylając się z tłumu.
- Boże Drogi! Panowie! Co to za zachowanie? - krzyknęła moja mama. Zaśmiałam się widząc ich miny i słysząc kazanie mamy. Pociągnęłam przyjaciółkę na górę. Usiadłyśmy spokojnie na łóżku, czekając na nich. Jedyne co usłyszałyśmy to "Bardzo Panią przepraszamy!", po czym cała ich grupa rzuciła się do mojego pokoju, wpadając tam jak głupi.
- Siadać i słuchać - powiedziałam, a gdy oni zrobili grzecznie to o co poprosiłam, zaśmiałam się znów. Taeil usiadł obok mnie, ale pociągnął mnie w ten sposób, że znalazłam się na jego kolanach - Ciekawi mnie jedynie, czemu jest to w kopercie, a nie porozmawiali z wami tak normalnie..
- Porozmawiali - powiedział B-Bomb - Nazwa zespołu się przyjęła, pseudonimy się przyjęły, logo było do poprawki, no i rozmawiali kim chcemy być w zespole i jak chcemy być postrzegani.
- Czyli jednak.. - mruknęłam, otwierając kopertę, ale gdy Taeil mi zaglądał, zakryłam mu oczy jedną ręką - Hm.. A więc.. Jiho: raper główny, lider.
- Myślałem, że to Jihoon nim będzie! - prychnął Kyung.
- Taeil: wokal prowadzący, Kyung: raper prowadzący...
- Tak! Huraa! - zawył wesoło chłopak, skacząc z radości.
- Nie przerywaj! My też chcemy wiedzieć! - syknął Jihoon.
- Przepraszam...
- Minhyuk: sub-vocal, tancerz główny; Jaehyo: sub-vocal, visual; Yukwon; sub-vocal, tancerz; Jihoon: raper, maknae - dokończyłam szybko, by mi znów nie przerwali.
- On visualem?! To kpiny! - krzyknął niezadowolony Yukwon, wytykając palcem Jaehyo. - Jestem najpiękniejszy!
- Widocznie wytwórnia uważa inaczej~ - uśmiechnął się tamten.
- Zamknij się, bo zaraz wybiję ci ten uśmieszek z twarzy!
- Ej, ej - powiedziałam szybko - Spokojnie! - przestraszyłam się lekko, że naprawdę mogą sobie do gardeł skoczyć.
Ostatecznie jednak udało się ich jakoś złagodzić. Wszyscy pogodzili się z tym jak będą postrzegani w zespole.
Kilka miesięcy później, widać było efekty treningów u chłopaków, ale to nie o tym.
W tym samym czasie, nadszedł dzień mojego wylotu do Nowego Jorku. Dom został sprzedany i właśnie nowi właściciele się do niego wprowadzali, a ja stałam przed bramą i czekałam na Jiho. Obiecał, że zawiezie mnie na lotnisko. Jednak zamiast jego, pojawiła się dobrze mi znana, czarna jak noc limuzyna. Uśmiechnęłam się lekko na jej widok.
- Na co czekasz? Wsiadaj! - powiedział Yukwon, a ja wgramoliłam się do samochodu. Wszyscy trzymali kieliszki szampana, a Kwon podał mi także jeden z nich.
- Co opijamy? - zapytałam z uśmiechem.
- Ostatnie chwile z Yumi - powiedział Jihoon.
- Oh, to taki powód do świętowania?
- No w końcu się ciebie pozbędziemy...
Zaśmiałam się, lekko dźgając chłopaka w ramię.
- Wznoszę toast za Yumiko, dzięki której jesteśmy wspaniałą paczką, mamy zespół i jesteśmy szczęśliwi - powiedział Kyung.
- Za Yumi, przez którą mieliśmy wiele problemów i wpadek, co wspólnie umocniło nasze więzi - dodał Yukwon.
- Za Yumiś! Najlepszą przyjaciółkę! - powiedziała wesoło Jaerin.
- I najcudowniejszą dziewczynę - zakończył Taeil, uśmiechając się.
- Oraz za najgłupszą, ale najwspanialszą ekipę, grupę ludzi, dzięki którym można było się wiele nauczyć i przeżyć. Za tych, którzy mimo tego kim są, zadają się ze zwykłą nastolatką. Za najlepszych przyjaciół, jakich można mieć - powiedziałam i stuknęliśmy się kieliszkami.
Jechaliśmy, dużo rozmawiając i śmiejąc się.
Kiedy znaleźliśmy się na lotnisku z ciężkim sercem wysiadłam z wozu. Nie chciałam ich zostawiać.
Trzymając kurczowo dłoń Taeila, podeszliśmy wszyscy do mojej mamy i Jeongnima, którzy na nas czekali. W jej oczach widziałam to, że najchętniej zostawiłaby mnie tu, ale było to niemożliwe. Zaczęłam żegnać się z nimi wszystkimi po kolei. Jaerin już płakała. Widziałam to po jej czerwonych oczach.
- Jedz dużo, Yumiś! - powiedziała przyjaciółka.
- Nie pij i nie pal, bo to nie zdrowe - powiedział Yukwon.
- Oh, i koto to mówi? - zaśmiałam się - A kto mi dał szampana?
- To był piccolo.
Zaśmiałam się ponownie, mocno go ściskając.
- Yumi! Pamiętaj, żeby pilnie się uczyć! I pilnuj telefonu! Nigdy nie wiesz, kiedy zadzwonimy! Nie siedź do późna w nocy i nie przesadzaj z kawą, bo w dużych ilościach jest bardzo niezdrowa! Co tydzień wysyłaj mi maila z raportem co i jak. Kiedy przyjedziesz nas odwiedzić, przywieź coś dobrego i jakieś pamiątki.. - wyseplenił uroczo Kyung - Oh, będę tęsknił! - powiedział, skacząc w miejscu i przytulił mnie, lekko przy tym podnosząc.
- Nie imprezuj dużo - powiedział Jaehyo - I nie zmieniaj mi stylu na jakiś... amerykański.
- I pamiętaj, aby chociaż raz dziennie do któregokolwiek z nas wysyłać sms'a. Tygodniowy raport nie wystarczy - wtrącił po chwili Minhyuk. Ich także uściskałam ze łzami w oczach.
Podeszłam do Jihoona, który nie mógł nic powiedzieć. Wyglądał jedynie jakby miał się rozpłakać.
- Ja.. - zaczął. Zawsze miał tyle do powiedzenia! A teraz?
 - Wiem - odparłam i przytuliłam go.
- Nie zapomnij o nas - powiedział Jiho.
- Jakbym mogła?
- Nie wiem.. Dlatego przypominam.
- Yumiś.. - zaczął zniecierpliwiony Taeil, kiedy usłyszał, że nasz samolot podstawia się na pas - Pamiętaj, że zawsze masz tu do kogo wrócić. Nie zapominaj, że na tym drugim końcu świata jest taki ktoś jak ja, kto bardzo cię kocha. Niedługo znów się zobaczymy. Będę jeszcze lepszy. Obiecuję. I nie zdradź mnie z jakimś afroamerykaninem!
- Kocham cię - powiedziałam i ucałowałam go z czułością w usta.
Usłyszałam jedynie ciche westchnięcia.
Przytuliłam jeszcze ukochanego, po czym ostatecznie im podziękowałam i pomachałam, oddalając się z mamą i jej partnerem.
Oglądnęłam się  tylko raz, aby posłać im swój uśmiech, oznajmujący: "Trzymajcie się! Jeszcze tu wrócę!".

wtorek, 5 maja 2015

The end of school. Summer time!

Kolejne dni, tygodnie, miesiące mijały bardzo spokojnie. Chłopcy próbowali swoich sił jako zespół. Jeździli na wszystkie możliwe konkursy i wygrywali nagrody. Przechowywałyśmy je wraz z Jaerin, bo oni by się o nie pozabijali. Stwierdziłyśmy, że tak będzie lepiej.
Dzisiaj było zakończenie roku szkolnego, a oni postanowili, że wystąpią  z tej okazji.
- Yumiś~! - usłyszałam znajomy głos i spojrzałam w tamtą stronę. Nie kto inny jak Taeil. Biegł właśnie w moją stronę.
Uśmiechnęłam się się lekko do siebie. Dowiedziałam się czegoś dzisiaj rano co musiałam jemu powiedzieć w pierwszej kolejności, ale widząc jego uśmiechniętą i szczęśliwą twarz, nie miałam serca mu tego mówić. Będzie jeszcze okazja.
- Czy coś się stało? - zapytał.
- Co? Ah, nie. Wszystko dobrze - rzekłam z uśmiechem. Jak ja nie lubię go okłamywać.
- Więc idziemy? - nastawił łokcia.
Kiwnęłam głową i złapałam go pod rękę, ruszając w stronę dziedzińca. Już z daleka widziałam Jaerin i Jiho. Wyglądali razem tak uroczo!
Przystanęłam na chwilę, szukając czegoś w torebce. Wyjęłam telefon i spojrzałam na ekran.
"Czekam pod bramą." - to głosił mi sms.
- Yumiś?
- Idź, Taeil - powiedziałam, odwracając się na pięcie - Zaraz przyjdę - dodałam i ruszyłam w kierunku bramy. Czułam na plecach spojrzenie Taeila, więc szybko schowałam się za murkiem. O mało nie runęłam jak długa, wpadając na kogoś. Przede mną stał nie kto inny jak Yukwon, popalający papierosa. - Ty palisz? - zapytałam zdziwiona i zabrałam mu fajkę, wyrzucając ją - Śmierdzisz.
Chłopak jedynie parsknął śmiechem i spojrzał na mnie spod swojej grzywki. Była trochę przydługa, ale to jego sprawa.
- Hyung mi wszystko powiedział - zaczął spokojnie - Od początku wiedziałem, ale nie myślałem, że aż tak silne uczucie do mnie żywisz. - milczałam cały ten czas, uważnie go słuchając - Myślę, że gdyby nie mój styl bycia, to jak traktuję większość lasek, to jak obchodzę się ze wszystkim to.. bylibyśmy udaną parą.  Za późno się ogarnąłem. - uśmiechnął się w ten swój niebywały sposób - Yumiko, czy jesteś szczęśliwa? Odpowiedz mi.
- Jestem - powiedziałam pewnie - mam wspaniałych przyjaciół, dobrą ekipę i kochającego chłopaka.
- Cieszę się, że mogłem to od ciebie usłyszeć - poprawił się i objął mnie ramieniem - Apel zaraz się zacznie. Chodźmy, bo się spóźnimy. - posłał mi kolejny uśmiech i ruszyliśmy w stronę dziedzińca.
Dyrektorka Yuu zrobiła cholernie długą przemowę, potem kilku nauczycieli żegnało swoje klasy, następnie było przedstawienie, a dopiero na koniec chłopcy mogli wystąpić. Dopiero wtedy wszyscy odżyli.
Około południa nasza grupka wybrała się do kawiarni. Podobno chłopcy mieli dla mnie i Jaerin jakąś niespodziankę. Bardzo mnie to ciekawiło. I nie tylko mnie.
Usiedliśmy przy wolnym stoliku i każdy zamówił coś zimnego do picia.  Upał dawał się odczuć.
- Drogie panie, mamy dla was niespodziankę - zaczął Jihoon. On chyba lubił się z nami droczyć. - Wszyscy się do tego dołożyliśmy, więc.. otwórzcie. - powiedział kładąc na stoliku kopertę, a Jaerin natychmiast ją wzięła i otworzyła.
Gdy zobaczyłyśmy co jest w środku aż pisnęłyśmy z zachwytu.
- Dziewięć biletów na wakacje do Chin! Co może być piękniejszego? - zapytała zachwycona Jaerin.
Uśmiechnęłam się lekko. Już to sobie wyobrażałam.  Zabytki, Zakazane Miasto, atrakcje, jakieś jezioro lub morze,  zabawa razem, pamiątki, zdjęcia, filmiki. Wszystko pięknie, ale..
- Yumiko, wszystko w porządku? - zapytał Jiho - Nie cieszysz się?
- Cieszę! Nawet bardzo - uśmiechnęłam się szeroko - A.. Kiedy ten wyjazd?
- Za tydzień - odparł Kyung, równie podekscytowany co Jaerin.
- Oh, to.. świetnie! - powiedziałam z entuzjazmem.
Ciężko mi było ukrywać to czego się dowiedziałam, ale teraz tym bardziej nie było odpowiedniego momentu by im powiedzieć. Myślami błądziłam gdzieś daleko, kiedy wszyscy planowali nasz wyjazd.
- Yumiś, co się dzieje? - zapytał szeptem Taeil. Nie był taki głupi na jakiego wyglądał.
- Nic, Taeil. Zapewniam cię. Wiesz, że bym ci powiedziała.
- Wiem. Dlatego martwię się, że milczysz.
Pogładziłam jego policzek z uśmiechem, a w tym czasie Jihoon wzniósł toast za nasze wakacje.
Gdy wieczorem wróciłam do domu, musiałam poważnie porozmawiać z mamą. Nie tylko o wakacjach z nimi, ale też ogólnie. Rozmawiałyśmy do późnej nocy, ale doszłyśmy do porozumienia, że wyjście, które zostało narzucone nam w pośpiechu, jest jak najbardziej trafne. Szczęście, że zostało do tego dużo czasu.
Kolejny tydzień minął bardzo szybko. Spakowana, odświeżona i uśmiechnięta czekałam przed domem na Jiho. Mieszkaliśmy niedaleko, więc postanowiliśmy, że ja i Jaerin zabierzemy się wraz z nim na lotnisko. Kiedy podjechał jego samochód, uśmiechnęłam się nieco szerzej.
- Jak ty pięknie wyglądasz, Yumi - powiedział, biorąc mój bagaż i pakując go do bagażnika.
Prychnęłam wsiadając do samochodu. Letnia sukienka, baleriny, kapelusz i okulary przeciwsłonecze to aż takie piękne zestawienie?
- Oh, Jiho czy ty mnie podrywasz? - zaśmiałam się - Jeśli życie ci miłe, nie powtarzaj tego przy Jaerin i Taeil'u.
Oboje zanieśliśmy się śmiechem, a chłopak ruszył pod dom przyjaciółki,
Po niecałych 30 minutach byliśmy już na lotnisku, a nasze bagaże były pakowane.
- Tym lecimy? - zapytałam, patrząc na maszynę.
- Coś ci się nie podoba? To mój prywatny samolot! - powiedział Jaehyo.
Uśmiechnęłam się wsiadając do niego po chwili. Usiadłam na wolnym miejscu i przymknęłam powieki. Wakacje w Chinach.. I to jeszcze z kim! Aż się zaśmiałam pod nosem.
Obok mnie usiadł Yukwon. Taeil nie był z tego zbyt zadowolony, ale zaraz mu przeszło.  Po dosłownie kilku godzinach byliśmy już na miejscu, jednak było tak ciemno i późno, że prosto poszliśmy do hotelu, a zwiedzanie przełożyliśmy na następny dzień.
Hotel w którym byliśmy był pięciogwiazdkowy i duży. No i drogi.
- Na nazwisko Park Kyung - powiedział chłopak.
- Bardzo proszę - recepcjonistka niemalże od razu podała klucz chłopakowi.
- Kyung, dlaczego jest tylko jeden klucz? - wyprzedził moje pytanie Yukwon.
Kyung uśmiechnął się głupkowato i wpadł do windy jak oszalały. Wszyscy mieliśmy ochotę go zamordować.
Kiedy znaleźliśmy się już w pokoju, Kyung siedział w fotelu z przyklejonym głupim, niewinnym, przepraszającym uśmiechem.
- No bo.. - zaczął - Został tylko jeden pokój w tym hotelu, to zaryzykowałem.. Pomyślałem, że najwyżej będziemy spać parami.. W końcu jest pięć łóżek.
- Parami? - zapytaliśmy chórem.
- Jiho i Jaerin wpakuje się do jednego łóżka, Taeila i Yumi do drugiego, ja mogę spać z Jihoonem, w czwartym Jaehyo z Minhyukiem, a w ostatnim Yukwon, bo on nie lubi duchoty.
Po wysłuchaniu chłopaka  wszyscy zaczęliśmy się przekrzykiwać. Jedynie Jaerin i Taeilowi ta sytuacja odpowiadała.
- O nie! - powiedziałam - Mogę spać z Kyungiem, Jiho, Jaerin lub sama!
- A dlaczego ja mam spać sam? Nie chcę! Będę spał z Yumi! - oznajmił Yukwon.
- Po moim trupie, Lalusiu - usłyszałam groźny ton mojego chłopaka.
- Ja też tak nie chcę. Jaehyo się strasznie kręci - odparł Minhyuk - Niech śpi z Taeilem.
- Nigdy w życiu! - krzyknęło tych dwóch na raz.
- Ja mogę spać z Jaerin.. - powiedział P.O, ale Jiho zmierzył go takim spojrzeniem, że ten jednak się wycofał - ... albo właśnie z Kyungiem!
Ta kłótnia była nie do zniesienia.
Wyciągnęłam coś z torby i stanęłam na jednym łóżku.
- Cisza! - krzyknęłam, na co wszyscy zamilkli, patrząc na mnie - Ciągniemy patyczki. Pojedynczy, bez pary, łóżko osobno, najkrótsze, średnie, długie i najdłuższe, parami.
Wszyscy przytaknęli i ciągnęli patyczki. Został mi najkrótszy. Rozejrzałam się, by wszystko porównać. No pięknie. Wszystko jasne.
Kyungowi się upiekło i spał sam.
Najdłuższe patyczki wyciągnęli Yukwon i Taeil.
Długie przypadły Jihoonowi i Jaehyo.
Średnie wylosowali Jaerin i Minhyuk.
Najkrótsze miałam ja z Jiho.
Znów zaczęły się kłótnie.
- Zamknąć się! - wrzasnęłam - To tylko na jedną noc. Jutro złączymy łóżka i będziemy spać wszyscy razem - powiedziałam z uśmiechem. Od razu się wszystko uspokoiło, więc zaczęliśmy szykować się do kąpieli. - Jestem najmłodsza, więc idę pierwsza. - powiedziałam i poszłam do łazienki. Nie do końca było to prawdą, ale kto to musi wiedzieć.
- Umyć ci plecki? - usłyszałam czyjś głos przy uchu.
 Odwróciłam się i ujrzałam Yukwona bez koszulki. Boże Drogi! Co to był za widok! Jednak moje szczęście nie trwało zbyt długo, bo zjawił się  mój niebywale zazdrosny partner.
- Mi możesz umyć - uśmiechnął się szeroko, ale U-Kwon zbył go tylko i odszedł w swoją stronę.
Weszłam do łazienki i wzięłam szybki prysznic. Wychodząc, wiązałam włosy w kucyka. Byłam ubrana w dużą koszulkę i szorty do spania.
Zaraz po mnie wszyscy zaczęli się bić o łazienkę, więc pod ich nieuwagę, Jaerin skorzystała z okazji i to ona była druga. Nie wiem ile im to czasu zajęło, bo jak się położyłam tak po prostu zasnęłam. Byłam wykończona.
Następnego dnia rano znów była bitwa o łazienkę i tak zajęło nam to ze dwie godziny. Później śniadanie, na które każdy chciał co innego. Na szczęście uszło nam to w miarę szybko i spokojnie. Następnie było zwiedzanie. Kyung wziął aparat oraz kamerę, by móc wszystko uwiecznić.
Pierwsze co odwiedziliśmy to targi. Było na nich mnóstwo staroci, które Minhyuk zachwalał, a niektóre nawet kupował. Sama znalazłam ładną biżuterię. To totalnie nie był mój styl, ale ta bransoletka mi się naprawdę podobała. No i Taeil widząc to musiał mi ją kupić.
Wieczorem odwiedziliśmy wesołe miasteczko, w którym Kyung odnalazł się najbardziej. Kręciliśmy filmiki i robiliśmy dużo zdjęć. Opychaliśmy się słodyczami, rywalizowaliśmy, wygrywaliśmy różne nagrody dla siebie nawzajem.
Kolejne dni przebiegały podobnie. Rano kłótnia o łazienkę i o śniadanie. Potem marsz po mieście, odwiedzanie muzeum, centrum handlowego, galerii sztuki, Zakazanego Miasta, parków, jezior, rzek oraz świątyń.
Zleciały nam tak dwa tygodnie. W ostatni dzień postanowiliśmy, że odpoczniemy, poleniuchujemy. Żadnych wypraw.
Jaerin wraz z Jiho siedzieli na pomoście, a Kyung z niego skakał ciągle się wygłupiając. Jihoon, Jaehyo i Taeil grali w siatkówkę w wodzie, Minhyuk natomiast lepił z jakimiś dziećmi fortecę i broń z piasku. Nie wnikałam i wróciłam do mojego opalania się. Kiedy jednak coś mi zasłoniło słońce otworzyłam oczy i usiadłam.
Yukwon.
- Wiem, że lubisz czekoladowego - powiedział podając mi szejka i usiadł obok.
Podziękowałam i wzięłam go do ręki zaraz się nim zaciągając. Tego mi było trzeba.
- Jutro wracamy, prawda? - zapytałam z nikłym uśmiechem.
- Hm.. A co? Chciałabyś tu zostać?
- Jest pięknie. Ty byś nie chciał?
- No chciałbym.. Yumiko?
- Tak?
- Nie daje mi coś spokoju..
- O co chodzi?
- Przed wyjazdem, w kawiarni, wydawałaś się być naprawdę przygnębiona. Coś się stało, prawda? I to coś poważnego.
- Oh, Yukwon - zaśmiałam się - To nic takiego. Już jest wszystko okej.
- Nie byłbym tego taki pewien.
- Jak coś będzie nie tak, powiem. Na pewno.
- Niech ci będzie, ale ja wiem swoje.
- Oh, Pan Mądraliński się znalazł.
U-Kwon spojrzał na mnie, a ja jedynie się uśmiechnęłam.
Czas na plaży zleciał naprawdę szybko. Zanim się obejrzeliśmy już był wieczór i musieliśmy wracać do hotelu, spakować resztę swoich rzeczy, a rano samolot. Wszystko poszło zgodnie z planem.
Kłótnia o łazienkę, śniadanie i lotnisko. Byłam bardzo zmęczona, więc cały lot przespałam. Kiedy dotarliśmy do Korei, każdy z nas poszedł w swoją stronę.
Wróciłam do domu wypoczęta po wakacjach i wypompowana po podróży. Pierwsze co to rozpakowałam swoje rzeczy i poszłam się odświeżyć. Potem wysłałam sms'em Kyungowi mojego maila, by wysłał mi wszystkie zdjęcia i filmiki. Na koniec położyłam się i po prostu poszłam spać, nie odpowiadając na sms'y i telefony Taeila.
Reszta wakacji minęła w miarę spokojnie. Kilka razy spotkaliśmy się całą ekipą, kilka razy jakimiś grupkami. Co dwa dni spotykałam się z Jiho lub Jaerin, a dzień w dzień z Taeilem.
- No i znów tu wracamy - powiedział Jaehyo - Ciekawi mnie kto w tym roku obejmie miano Siódemki..
- Może spróbujemy się utrzymać? - zapytał wesoło Kyung.
- Nikt nie utrzymał się dłużej niż rok.. - powiedział Jihoon.
- Gadasz! Spróbujmy! Nic nie stracimy!
- To jest dobre - wtrącił się Yukwon - Wtedy będą kolejne Zawody... Kolejna szansa na Złoty Mikrofon! Jestem za.
- A ten nadal swoje.. - westchnął Taeil.
- W zasadzie możemy  spróbować. Nic nam nie będzie. Kto jest za? - zapyał Jiho.
Kyung i Yukwon od razu podnieśli ręce.
- Czemu nie - wzruszył ramionami Jaehyo i podniósł dłoń, a w jego ślady poszedł Minhyuk.
Uniosłam dłoń Taeila z uśmiechem.
 - No dobra. Niech wam będzie - powiedział P.O.
- Super! A teraz chodźmy, bo się spóźnimy! - powiedziała Jaerin i pociągnęła Zico za rękę, ale jacyś mężczyźni zagrodzili im drogę - Em? Przepraszam! Trochę nam się śpieszy.
- To wy jesteście tą sławną Siódemką? - zapytał jeden z mężczyzn.
- To my - powiedział spokojnie Jiho - O co chodzi ?
- Jesteśmy przedstawicielami wytwórni Stardom. - powiedział nieco starszy mężczyzna, stojący pośrodku i podał wizytówkę Jiho, na co wszyscy podeszli bliżej by zobaczyć - Obserwujemy was już od dłuższego czasu. Świetnie się razem dogadujecie, tworzycie zgraną... grupę. Myśleliście może nad założeniem zespołu?

niedziela, 3 maja 2015

Populars' Competitions, part II

Emocje sięgały zenitu.  Z każdych stron sali dało się słyszeć inne imię. Każdy chciał, aby wygrał jego ulubieniec. Ja byłam rozdarta.
Z jednej strony chciałam, aby wygrał Taeil, ale cichutki głosik mówił mi, że może to być Jiho lub Yukwon. 
Prowadzący już otrzymał kopertę z imieniem zwycięzcy. Droczył się ciągle, zaczynając otwierać kopertę, ale zaraz znów ją zamykał. Krzyki stawały się coraz głośniejsze. Chcieliśmy wiedzieć kto wygrał. 
Na scenie w końcu pojawiły się dwie dziewczyny: jedna z kwiatami i wstęgą, a druga ze złotym mikrofonem, o który wszyscy walczyli. 
- Jesteście gotowi aby poznać zwycięzcę?! - zawył chłopak na scenie, na co wszyscy rytmicznie krzyczeli "Otwórz!". 
Gdy już to zrobił i zobaczył kto wygrał, sam oniemiał z wrażenia i nie mógł wydusić słowa.  Spojrzał na publiczność, szukając kogoś wzrokiem. Yukwon, pewien, że to on wygrał, dumnym krokiem kroczył w stronę sceny.  Wtedy zaskrzeczał mikrofon.
- Koleżanki i koledzy. Zwycięzcą XVI Zawodów Popularsów jest... - wszyscy byli cicho, jak nigdy dotąd. Ktoś niespokojnie odetchnął - ... jest Wu Jiho!
Wtem rozległy się ogromne brawa i krzyki. Wszyscy wiwatowali imię chłopaka, a on sam stał osłupiały, dopiero po chwili rozumiejąc co się stało. Odruchowo chwycił twarz Jaerin w dłonie i pocałował ją w usta (Musiała doznać szoku..), po czym pognał na scenę. Obok sceny stał U-Kwon. Był załamany. W jego oczach widać było wściekłość jak i smutek. Niepewnie podeszłam do niego i położyłam dłoń na jego ramieniu, ale ta natychmiast została strącona.
- To oszustwo! To niemożliwe! - wydarł się - To nie tak! To ja miałem wygrać! - patrzyłam uważnie na niego, a po policzkach spływało mu kilka łez - To nie tak miało być! 
- Sunbae.. - zaczęłam niepewnie - Następne zawody będą i...
- Następne? Mnie wtedy nie będzie! Ten Mikrofon miał być mój! - wkurzony chłopak oddalił się i wszedł na scenę, gdzie Jiho właśnie składał podziękowania. U-Kwon wtargnął na scenę i podchodząc do młodszego uderzył go z pięści w twarz, na co ten się przewrócił, wypuszczając z ręki Złoty Mikrofon oraz kwiaty. Starszy usiadł na jego biodrach, chcąc znów go uderzyć, ale prowadzący ograniczył jego ruchy. - To ja wygrałem! Ten Mikrofon należy do mnie! Nie masz do niego prawa! - krzyczał z wściekłości.
Reszta Popularsów natychmiast zjawiła się na scenie, a ja pobiegłam za nimi. 
- Yukwon! Oszalałeś? Zostaw go!  - Jaehyo oraz Minhyuk odciągnęli chłopaka z dala od Zico. Prowadzący zasłonił kurtynę, a na scenie pojawili się Kyung i Jihoon, zaczynając rapować, aby uspokoić publiczność.
- To należy do mnie! - darł się model - Do mnie.. Tylko do mnie! 
- Uspokój się! - wszyscy starali się opanować wybuchowe reakcje chłopaka. 
Podeszłam do niego obok i uklęknęłam na kolanach blisko niego. 
- Yukwon.. - wyszeptałam, a on spojrzał na mnie nieco spokojniej. Objęłam go nieśmiało, przytulając do siebie. - Wygrałeś. To był błąd w liczeniu. Jesteś zwycięzcą. - powiedziałam, przytulając go cały czas. Już od dawna pragnęłam takiej bliskości z nim.. Chociaż chwilę mogłam się tym nacieszyć. 
- Jestem? Jestem.. tak, jestem najlepszy. - odszepnął uspokojony i objął mnie swoimi ramionami. 
Westchnęłam i spojrzałam na nich wszystkich. Taeil stał i patrzył na nas pustym wzrokiem.
Po jakimś czasie chłopak ochłonął już całkiem. Wstał przecierając oczy i podszedł do Jiho, wyciągając ku niemu drżącą dłoń. 
- Przepraszam.. - mruknął od niechcenia, ale szczerze. 
Wstałam, patrząc na nich i podniosłam kwiaty oraz Złoty Mikrofon. Zico uścisnął bez słowa dłoń starszegoi zszedł ze sceny.
- Jiho..! - spojrzałam za nim, po czym przeciskając się przez tłum śledziłam go. Musiałam oddać to co jego. I porozmawiać przy okazji. 
Jiho wyszedł z klubu i stał przed nim, wpatrując się w gwiazdy. Podeszłam bliżej, wiodąc za nim wzrokiem.
- Gwiazdy są dzisiaj wyjątkowo piękne - powiedział z nikłym uśmiechem. 
- Tak myślisz? - zapytałam i oddałam mu jego rzeczy, po czym znów spojrzałam do góry.
- Wiesz, naprawdę z całego serca chciałem wygrać, ale widząc reakcję Hyunga, myślę, że jemu bardziej na tym zależało. 
- O czym ty mówisz? Każdy z was chciał wygrać równie mocno. Po prostu on nie przyjął tego z godnością.
- Równie mocno? Heh.. Jemu zależało na tym tak jak Taeilowi na tobie. To widać gołym okiem, Yumi. - dodał i odwrócił się - Myślę, że powinnaś z nim porozmawiać. Jeśli nie jesteś pewna co do niego czujesz, nie dawaj mu złudnej nadziei.
- To tyczy się też ciebie, Jiho. 
- Wiem. Właśnie dlatego idę wyznać Jaerin to co czuję - uśmiechnął się do mnie i wrócił do klubu. 
Westchnęłam jedynie. Wiedziałam, że ma racje, ale co mogłam zrobić? Nie oszukujmy się. Od początku byłam zakochana w Yukwonie. Jego arogancja, pewność siebie, on cały bardzo mnie pociągał. Był naprawdę piękny (nie chodzi mi tu o wygląd).  To była tak zwana "miłość od pierwszego wejrzenia". Tylko, że jednostronna. Jego popularność nie pozwalała mi się do niego zbliżyć. To naprawdę bolało, że miałam go na wyciągnięcie ręki, a nic z tym nie zrobiłam. Poza tym nie chciałam się ośmieszyć. Wokół niego kręciły się tylko piękne dziewczyny, a ja byłam... przeciętna. No i wtedy pojawił się Taeil. Był jak rzep do psiego ogona. Wszędzie za mną łaził. Nawet nie zauważyłam, kiedy stał mi się tak bliski. Pomagał mi, pocieszał, doradzał, robił wszystko bym była szczęśliwa. Udawało mu się to. Był wyjątkowy. Teraz myśląc o tym, jestem naprawdę wdzięczna, że go mam. Nie wyobrażam sobie życia bez niego. Tyle spędzonych razem chwil. Tych dobrych i tych złych. Co powinnam zrobić?
- Yumi - usłyszałam głos, który przerwał moje rozmyślania.
- Taeil. 
- Przepraszam - wyszeptał, spuszczając wzrok - Obiecałem, że wygram dla ciebie te zawody. Nie dotrzymałem obietnicy. Przepraszam. - zaśmiałam się cicho. Był taki głupi. - Dlaczego się śmiejesz?
- Dla mnie jesteś zwycięzcą, Taeil.
- To samo mówiłaś Yukwonowi... 
- Jemu powiedziałam to, aby go pocieszyć i uspokoić. Tobie mówię to szczerze. I.. jest jeszcze coś.
- Słucham?
- To ja powinnam cię przeprosić. Byłam tak zaślepiona idealnością Yukwona, że nie zauważyłam, jaki prawdziwy ideał jest obok mnie. - zaśmiałam się zażenowana - Jestem głupia i nie wiem co mam zrobić. Bez względu na czas, miejsce, pogodę czy cokolwiek innego, zawsze byłeś przy mnie. Robiłeś wszystko, bym była szczęśliwa i nigdy się na ciebie nie złościła, a ja zawsze porównywałam cię do niego.  Byłam tak w niego wpatrzona.. raniłam cię, zdając sobie z tego sprawę, ale nic z tym nie robiłam. Czy kiedykolwiek mi wybaczysz?
On tylko wpatrywał się we mnie bez słowa. 
Prawda, o której wiedział, ale nie dopuszczał do swoich myśli, wypłynęła z moich ust i spadając na niego niczym grom z jasnego nieba. To musiało go naprawdę mocno zaboleć. 
- Kochasz mnie, Yumi? - zapytał jedynie. 
Nie wiedziałam co powiedzieć, więc tylko wpatrywałam się w jego ciemne tęczówki. I wtedy spadł deszcz. 


Krótko po tym zdarzeniu, kiedy wróciliśmy do szkoły, zostałam sama. 
Jaerin i Jiho zaczęli ze sobą chodzić, a co za tym idzie każdą wolną chwilę spędzali ze sobą. Tak oto straciłam dwójkę przyjaciół. 
Taeil całkiem mnie zostawił. Traktował mnie jakbym nie istniała. Żadnego pisania, mówienia, dzwonienia, nawet patrzenia na mnie. Kolejny przyjaciel w plecy. 
- To już miesiąc. Nic z tym nie zrobisz? - zapytał Kyung. On jako jedyny się mną "interesował". Pytał, dzwonił, pisał, spędzał ze mną czas. Jak to kumple. 
- A co mam niby zrobić? - przymknęłam oczy, machając lekko nogą. Pogoda była coraz lepsza. Świeciło słońce, ale było dużo śniegu. Siedzieliśmy właśnie na Grodach. Dyrektorka otworzyła bramę, jak co rou w lutym. Podobno wtedy kwiaty były najpiękniejsze. 
- Może go przeproś i powiedz, że możecie zostać przyjaciółmi?
- Problem w tym, że nie wiem czy tego chcę. Nie wiem co czuję. Moje uczucia są bardzo poplątane. Gdyby to było tak łatwe jak mówisz, już dawno bym to zrobiła. 
Kyung urwał jednego kwiatka i obracał go w palcach.
- Z tego co wiem, dałaś już sobie z Yukwonem spokój. 
- Wystarczająco się nacierpiałam z własnej głupoty - zaśmiałam się - Z nim jestem na takim etapie jak z Jihoonem.
- Czyli "Cześć. Co u ciebie? "?- kiwnęłam głową, a Kyung wplótł mi kwiatka we włosy. Zerknęłam na niego, a on jak zwykle uśmiechał się w ten uroczy, głupkowaty sposób. - Myślę, że to już czas. Kwiaty są niebywale piękne, więc weź się na odwagę i porozmawiaj ostatecznie z Taeilem zanim one zwiędną i będzie za późno. - wstał i odszedł, nadal się uśmiechając.
Początkowo nie wiedziałam o co mu chodzi. Pewnie o to, że kwiat jest wyjątkowy i piękny niczym miłość. Kwitnie i rozwija się, aż pewnego dnia osiąga maksimum. Jednak źle pielęgnowany, umiera. Tak jest też z uczuciem. Pewnie chciał mi przekazać to, że Taeil mógłby dać sobie spokój. 
A może nie o to mu chodziło? Źle zrozumiałam ?
Siedziałam tak wpatrując się w swoje uda. Naprawdę nie wiedziałam co zrobić. Kyung miał rację. Musiałam z nim porozmawiać, ale.. za bardzo się bałam. Wezmę się w garść!
Wstałam i wzdrygnęłam się lekko. Czy zawsze, kiedy o nim myślę, on musi się pojawiać? To co najmniej dziwne..
- Porozmawiajmy - powiedział i ruszył przed siebie. Po chwili dołączyłam do niego. - Wiesz dlaczego się do ciebie nie odzywałem, prawda?
- Tak...
- Wiesz o czym chcę porozmawiać?
- Tak. 
- Jesteś gotowa na to co mam ci do powiedzenia?
- Tak! Taeil!
- Przepraszam. Więc najpierw.. Jesteś okropną egoistką. Myślisz tylko o sobie i o tym by tobie było dobrze. Czasem tylko pomyślisz o innych. Bardzo mnie zraniłaś, ale jestem w stanie ci to wybaczyć. Nie.. Już dawno wybaczyłem. Ponownie możesz wbić mi nóż w plecy, sprawić by serce znów krwawiło, ale.. jeśli znów zobaczę twój szczęśliwy uśmiech, wytrzymam wszystko. Wybaczę znów... 
- Kocham Cię. - powiedziałam, przerywając mu. Patrzyłam w jego ciemne tęczówki, oczekując jakiejś reakcji, ale  on tylko stał - Taeil, zasłaniałam się przed tym, miłością do niego, a tak naprawdę już od dawna wiedziałam, że to ty jesteś tym jedynym. Bałam się. Pewnie masz mnie za idiotkę i za niedorzeczność to co mówię, ale.. przemyślałam to. Kyung mi pomógł dotrzeć do serca. Zrozumiałam to co zrobiłam. Z tobą chcę być. Nie mogę więcej patrzeć jak cierp... - urwałam, bo ten głupek mnie pocałował. To było zdecydowanie to czego pragnęłam od dłuższego czasu. Od zawsze.
- Mała głupia Yumiś - zaśmiał się, czochrając moje włosy. Po chwili złapał moją dłoń i wyprowadził z Grodów. O dziwo, przy fontannie na dziedzińcu stałą cała gromadka, włącznie z Jaerin. 
- C-Co to ma znaczyć? - zapytałam - Wszyscy razem? 
- Ale ty jesteś głupia.. - mruknął Jihoon i zaraz się uśmiechnął - Od Zawodów.. nie. Wcześniej nawet, staliśmy się jednością. Bardzo się ze sobą zżyliśmy.  Teraz tworzymy ekipę i ty w końcu też będziesz do niej prawowicie należeć.
- Prawowicie? 
- Aish, wiesz co mam na myśli. 
Uśmiechnęłam się szeroko na te słowa. Myślałam, że straciłam wszystko, a tak naprawdę zyskałam nowych przyjaciół i miłość. Byłam naprawdę szczęśliwa. 
Podeszłam do nich i przytuliłam mocno Jaerin i Jiho. 
- Żadnych kłótni - zażądałam ze śmiechem.
To było naprawdę coś czego potrzebowałam. Nawet dostałam więcej niż mogłam się spodziewać..