Muzyka :)
poniedziałek, 30 września 2013
Yes or no?
- Kochanie? - usłyszałam nad sobą ciepły głos.
- Umma - uśmiechnęłam się.
- Wszystko w porządku? - zapytała siadając obok mnie - Jesteś jakaś zamyślona... coś nie tak?
- Wszystko okej - skłamałam.
- Na pewno?
- Jasne. Wiesz umma.. musisz mi w czymś pomóc..
- Chodzi o zadanie z matematyki? Przykro mi, ale wiesz, że w tym ci akurat nie pomogę. Wiesz przecież, że jestem słaba z tego przedmiotu.
- Nie chodzi o to.
- Więc o co?
- Na dzisiejszy wieczór zostałam zaproszona na kolację przez.. pewnego chłopaka - powiedziałam, a umma uśmiechnęła się - Ty masz tyle fajnych rzeczy... pomogłabyś mi się przyszykować?
- A więc randka. Już myślałam, że nigdy na nią nie pójdziesz.
- Umma!
- Oh, no przepraszam. Zależy ci jakoś specjalnie na tym chłopaku? - zapytała starsza kobieta gładząc mnie po włosach.
- Nie bardzo.. z tego co się dowiedziałam to ja mu się niby podobam, ale to głupie gadanie..
- Czemu głupie gadanie? Może naprawdę mu się podobasz.. to źle?
- To Popular umma, Popular.
- Sława nic nie znaczy.
- Sława znaczy bardzo dużo. Wystarczy, że krzywo spojrzysz w stronę któregoś z Siódemki, a już możesz pożegnać się z życiem.
- Siódemki?
- Siedmiu najpopularniejszych.. Popularsi.. eh, mniejsza o to. Pomożesz mi czy nie?
- Oczywiście. Zejdź na dół jak odrobisz lekcje i coś pomyślimy - uśmiechnęła się umma i cmoknęła mnie w czoło po czym wyszła z mojego pokojum
Spojrzałam na książkę i wzięłam ołówek do ręki, po czym rozwiązałam zadanie. Nie było ono trudne, więc poszło mi szybko.
Poskładałam książki i zeszyty na miejsce, i zeszłam na dół gdzie czekała na mnie moja umma.
- To jak? - zapytała z uśmiechem - Rozumeim, że idziemy na zakupy?
- Umma.. - jęknęłam.
Zazwyczaj lubiłam chodzić z moją ummą na zakupy, ale w tym przypadku miałyśmy za mało czasu.
- Umma.. możesz mi pożyczyć coś ze swojej szafy? - spytałam z głupkowatym wyrazem twarzy.
- Nie chcesz na zakupy?
- Mamy za mało czasu... nie wyrobimy się. Szczególnie przy twoich ruchach, umma.
- Uh.. no dobrze. Chodź, zobaczymy co tam mam... - mruknęła kobieta i skierowała się do swojej garderoby, a ja zaraz za nią.
- I ty nie masz się w co ubrać - otworzyłam oczy ze zdumienia.
- Taka jest prawda, moja droga... w co by cię tu... zaczekaj. Zaraz coś wymyślę.
- Uhm - kiwnęłam głową i stanęłam przed wielkim lustrem - Wyszczuplające - mruknęłam do siebie.
- Czarna, czerwona, beżowa.. - uśmiechała się umma i wyrzucała z szafy coraz to kolejne rzeczy - O, ta będzie dobra.
Wzięłam do ręki czarną sukienkę i przyjrzałam jej się uważnie. Była naprawdę ładna.
- Idź się przebierz, później pomyślimy co z włosami.
- O-okej...
Poszłam do łazienki i szybko ubrałam na siebie sukienkę. Była obcisła i krótka. Zdecydowanie za krótka.
- Umma! Czy ta sukienka nie jest aby trochę przykrótka? - spytałam wychodząc z łazienki i naciągając ubranie coraz niżej.
- Masz rację. Zaraz poszukam czegoś innego.
Westchnęłam cicho i spojrzałam na zegarek.
- CO?! Już 18:50?! Spóźnię się! - spanikowałam i zbiegłam do holu. Szybko ubrałam czarne koturny i wrzuciłam telefon oraz klucze od dormu do torebki po czym wybiegłam na zewnątrz jak oszalała - Pa, umma!
O mały włos nie wywaliłabym się na schodach, ale w ostatniej chwili utrzymałam równowagę i znów szybkim krokiem ruszyłam w strę szkoły.
Robiło się coraz ciemniej i zimniej, a ja z pośpiechu zapomniałam kurtki.
Dotarłam pod szkołę akurat na czas. Było mi zimno, a gdzie nie-gdzie dało się zauważyć jak zapalają się latarnie. Po jakiś kilkunastu minutach zrobiło się już naprawdę ciemno, a Taeila nadal nigdzie nie było. Spojrzałam na ekran telefonu; 19:27.
- Ehh... ale ja jestem głupia - powiedziałam do siebie i ruszyłam z powrotem w stronę dormu - Mogłam się domyśleć, że on sobie jaja robi.
- Yumiś ~ gdzie uciekasz? - usłyszałam głos chłopaka przy swoim uchu.
Odwróciłam się i zauważyłam uśmiechniętego Taeila z różą w ręku. Był ubrany dość elegancko, ale nie w garnitur i wyglądał naprawdę dobrze.
- Taeil-sshi... spóźniłeś się.
- Mianhae... musiałem coś jeszcze załatwić.
Przewróciłam oczami i mimowolnie uśmiechnęłam się.
- Proszę - rzekł podając mi kwiat - Lubisz róże, prawda?
- Chyba każda dziewczyna lubi - parsknęłam biorąc od niego prezent.
- Dlaczego nie wzięłaś kurtki? Chłodno się robi i masz zimne ręce. Oh, Yumiś, Yumiś - chłopak pokręcił głową i zdjął z siebie kurtkę po czym zarzucił mi ją na ramiona - Chodźmy, bo się przeziębisz - dodał obejmując mnie ramieniem.
Kiwnęłam głową i ruszyłam za nim. Przez chwilę szliśmy w ciszy, aż w końcu Taeil odezwał się.
- Yumiś?
- Hm? - podniosłam na niego wzrok i delikatnie się zarumieniłam widząc jego rozbawiony wzrok - C-co jest? - jęknęłam spuszczając głowę.
- Nic. Tak sobie... czemu nic nie mówisz? - spytał mocniej zaciskając dłoń na moim ramieniu i zamilkł.
Stanęłam i przyjrzałam mu się uważnie. Miał niemiły wyraz twarzy i wyraźnie patrzył przed siebie w jeden punkt. Naprzeciw nas stał Jaehyo i uśmiechał się chytrze.
Ahn Jaehyo to piąty z Popularsów. Zawsze dobrze wyglądał i nie mógł odkleić się od dziewczyn. Był poważny, rzadko się uśmiechał i prawie nigdy nic nie mówił. On i Taeil nie lubili się, albo raczej wprost się nienawidzili.
- No, widzę, że nie tracisz czasu - parsknął Jaehyo opierając się o murek - Szybko sobie znalazłeś pocieszenie po swojej byłej.
- Pocieszenie? -zdziwiłam się - P-pocieszenie..?!
- Nie, to nie tak - bronił się Taeil - Co ty gadasz? Jaka była?
- Oj, no już nie udawaj takiego niewiniątka.
- A więc to tak... - szepnęłam - Tak to sobie wszystki ymyśliłeś?
- Nie, Yumiś. Nie wiesz mu. On gada głupoty!
- Czemu się tak bronisz? - zapytał Ahn - Zaraz i ona ci się znudzi, więc o co chodzi?
- Zamknij się i zejdź nam z drogi - warknął Taeil i ruszył przed siebie, szybko wymijając Jaehyo.
- Zapamiętaj sobie moje słowa! Wykorzysta cię i zostawi tak jak to zrobił innym dziewczynom! - krzyknął za nami chłopak i odszedł w przeciwną stronę.
Kiedy już kawałek odeszliśmy, wyrwałam się z uścisku Taeila i przyjrzałam mu się uważnie.
- Wytłumacz mi - powiedziałam - Wytłumacz mi co to wszystko miało znaczyć?
- Y-Yumiś... to wszystko co on mówił to nie prawda. Uwierz mi, proszę - uśmiechnął się delikatnie chłopak i złapał mnie za ręce - Yumiś, nie mam pojęcia o czym on mówił. Chociaż... - dodał i zamilkł na chwilę - Niedawno byłem na kilku randkach z pewną dziewczyną, ale to nie było nic poważnego. Źle się czułem w jej towarzystwie, więc powiedziałem, że nie będę się więcej z nią spotykać... trochę się zezłościła, ale to nic wielkiego.
- P-po co ty mi to...
- Chciałem, żebyś wiedziała. Nie myśl sobie, że jak jestem popularny i bogaty to zachowuję się jak ostatni cham. Szanuję dziewczyny i traktuję je poważnie.
- T-Taeil-sshi... - powiedziałam i poczułam jak chłopak mocno mnie do siebie przytula.
Nie wiedziałam co zrobić, więc tylko delikatnie odwzajemniłam uścisk.
- Odechciało mi się jeść, a tobie? Może się przejdziemy? Spacer dobrze nam zrobi - szepnął chłopak, a ja odsunęłam się od niego na bezpieczną odległość.
- Masz rację - powiedziałam szybko - Spacer dobrze nam zrobi.
Taeil uśmiechnął się i znów objął mnie ramieniem, po czym ruszyliśmy w stronę parku. Nic się nie odzywaliśmy. Słuchałam przyjemnego szumu wiatru hulającego między liśćmi na drzewach.
Nagle poczułam jak coś kapie mi na nos. Otworzyłam oczy i spojrzałam w górę. Nie wyglądało to za ciekawie, lecz zanim zdążyłam cokolwiek powiedzieć, byłam już do reszty przemoknięta. Najgorsze było to, że moja czarna sukienka nieco się skurczyła i stała się jeszcze krótsza i ciaśniejsza niż przedtem. Kiedy się obejrzałam staliśmy z Taeilem pod jakimś daszkiem.
- Odprowadzę cię - rzekł nie patrząc na mnie - Nie chcę, żebyś była chora czy coś...
- Nic mi nie będzie... - mruknęłam trzęsąc się z zimna.
- Nic? Trzęsiesz się jak galaretka - zaśmiał się i żwawym krokiem ruszyliśmy w stronę mojego dormu.
Przewróciłam oczami i prawie za nim biegłam. Jednak mogłam ubrać inne buty....
Przechodząc obok szkoły, minęliśmy się z Jaehyo. Chłopak uśmiechał się złośliwie.
- Widzisz? Tak szybko chce się ciebie pozbyć.. - parsknął - Dzisiaj taki cudowny i kochany, a jutro nie będzie się do ciebie przyznawał. Zobaczysz - dodał wzruszając ramionami.
Minęliśmy go bez słowa. Złowroga mina Taeila nie schodziła, dopóki nie dotarliśmy pod mój dorm.
- Wybacz mi za dzisiejszy wieczór... to nie tak miało wyglądać - chłopak odwrócił wzrok. Był wyraźnie zażenowany tym wszystkim.
- Nic takiego się nie stało - uśmiechnęłam się delikatnie, a on złapał mnie za ręce i spojrzał na mnie.
- Mianhae, Yumiś - powiedział i nachylił się nade mną, a ja cofnęłam głowę do tyłu - Do jutra - dodał obejmując mnie na pożegnanie i odszedł.
Weszłam do dormu i ściągnęłam buty oraz kurtkę, którą zapomniałam oddać Taeilowi. Westchnęłam ciężko i ruszyłan w stronę kuchni. Na blacie leżała kartka od mojej ummy.
" Nagła sprawa. Musiałam jechać do firmy.
Nie czekaj na mnie.
Umma"
- Praca.. no tak - mruknęłam i sięgnęłam do torebki po telefon, który właśnie dzwonił - Halo?
- Yumiś ~
- T-Taeil-sshi?! - zerwałam się na równe nogi, a po chwili o mało co nie wybuchnęłam ze złości.
- Spokojnie, jutro z nim sobie poromansujesz - zaśmiała się Jaerin - Jak było?
- Hmm... normalnie. Nic ciekawego się nie zdażyło, poza tym, że spotkaliśmy Jaehyo-sshi...
- Spotkaliście go?! No, no....
- Nie ważne. Jutro ci powiem. Teraz nie mam siły. Pójdę wziąć szybki prysznic i kładę się spać.
- Skoro tak chcesz.. to do jutra.
- Do jutra, unni - powiedziałam i rozłączyłam się rzucając telefon na blat.
Jeszcze chwile posiedziałam w kuchni, aż wreszcie wstałam i ociężale ruszyłam do łazienki. Wzięłam prysznic i jak długa rzuciłam się na łóżko tym samym zasypiając w głębokim śnie.
niedziela, 22 września 2013
Long time ago..
Razem z Jiho znaliśmy się od dziecka. Byliśmy najlepszymi przyjaciółmi. Byliśmy dla siebie jak brat i siostra, a może nawet coś więcej...
Zawsze i wszędzie chodziliśmy razem. Czy to gdzieś na miasto, czy do kina, klubu, czy nawet szkoły. Byliśmy bardzo ze sobą zżyci. Poszliśmy nawet do tego samego liceum. Tyle, że profile wybraliśmy inne.
On chciał zostać gwiazdą, znanym raperem i mieć swój własny zespół, natomiast ja wolałam zostać aktorką.
Od tamtego czasu wiele się zmieniło. Mimo, że nadal wszędzie byliśmy razem to i tak bolało mnie to, że coraz rzadziej niż kiedyś.
Poza tym, że Zico (Jiho otrzymał taki pseudonim) stał się jednym z najpopularniejszych ludzi w szkole to nadal był tym samym kochanym przyjacielem, na którego można liczyć.
Martwiło mnie jedynie to, że jego popularność z dnia na dzień rosła i bałam się, że stracę najlepszego przyjaciela.
W szkole oprócz Zico było jeszcze pięciu popularnych chłopaków, którzy walczyli o miano najpopularniejszego. Cała szóstka - włącznie z Zico - była zagrożeniem dla U-Kwona.
Kim Yukwon, pseudonim U-Kwon, był numerem jeden zawsze i we wszystkim. Miał urodę, kawał głosu i wielkie powodzenie nie tylko u dziewczyn, ale też i u niektórych chłopaków. Przeważnie nie przejmował się niczym ani nikim. Dziewczyny zmieniał jak rękawiczki, a każdy zawsze chciał być na jego miejscu. Najbardziej Jiho, który od zawsze marzył, że kiedyś stanie się numerem jeden. Jego celem w życiu było osiągnięcie władzy. Po prostu chciał być we wszystkim najlepszy, a od kiedy poznał Yukwona pragnął tego jeszcze bardziej.
- Znowu cię olał? - zapytała Jaerin stając obok mnie.
- Olał? To za dużo powiedziane. Może po prostu mnie nie zauważył - wzruszyłam ramionami.
Kim Jae Rin była moją najlepszą przyjaciółką, zaraz po Jiho. Chodziłyśmy razem na zajęcia i to ona jako pierwsza wyciągnęła do mnie rękę. Na początku trudno nam było się ze sobą porozumieć, ale z czasem znalazłyśmy wspólny język i się mocno zaprzyjaźniłyśmy.
- Nie zauważył? - parsknęła dziewczyna - Proszę cię, przecież wyraźnie patrzył się w naszą stronę. Po prostu jest zajęty swoimi nowymi przyjaciółmi.
- Daj spokój - rzekłam poprawiając włosy - Przesadzasz. Jiho oppa nie zapomniałby o mnie tak łatwo.
- Może i by nie zapomniał, ale ignorować to cię ignoruje.
Pokręciłam głową i założyłam torbę na ramię, po czym ruszyłam w stronę dziedzińca zostawiając tym samym moją unni w tyle.
Jaerin miała trochę racji. Od pewnego czasu Jiho mnie ignorował, unikał... nie dzwonił, nie pisał, nie odbierał, a gdy tylko mnie widział to od razu odwracał wzrok lub gdzieś odchodził.
Rozejrzałam się po dziedzińcu i napotkałam mojego przyjaciela. Zico sam stał pod drzewem i rozmawiał przez telefon. Postanowiłam, że wyjaśnię z nim sobie kilka spraw.
- Oppa?
- Zaczekaj chwilę - powiedział Jiho do słuchawki, po czym zakrył ją ręką i zwrócił się do mnie - Co jest? Rozmawiam.
- To nie może poczekać?
- Nie może. Wybacz mi Yumi, porozmawiamy innym razem - dodał szybko i odwrócił się do mnie tyłem.
Popatrzyłam na niego z wielkim żalem i odeszłam ze spuszczoną głową.
- Hej, Yumiś! - zawołał Taeil, ale zignorowałam go i szybko poszłam w jakieś miejsce z dala od innych.
Lee Taeil to kolejny z popularsów. Wszystko traktuje na luzie i do każdej sprawy podchodzi z poczuciem humoru. Jest obrzydliwie bogaty. Podobno jest też bardzo dobrym przyjacielem i wszędzie rozsiewa pozytywną energię.. Zazwyczaj go unikam, bo nie chcę mieć problemów z ludźmi z jego towarzystwa. Z tego co się dowiedziałam, Taeil mówił, że mu się podobam... ale to tylko głupie gadanie.
- Yumiś, zaczekaj - uśmiechnął się chłopak łapiąc mnie za rękę - Dlaczego zawsze ode mnie uciekasz?
- Nie uciekam - powiedziałam szybko, wyrywając delikatnie rękę z jego uścisku.
- Unikasz mnie.
- Nie prawda.
- Yumiś ~
- Mógłbyś przestać tak do mnie mówić? - zapytałam krzyżując ręce na piersiach.
- Kiedy to jest takie urocze - powiedział z głupim wyrazem twarzy, znów łapiąc mnie za dłonie.
- Tail-sshi... możesz mnie puścić?
- Posłuchaj mnie tylko, dobrze?
- Uhh...
- Proszę, Yumiś.
- Z-zgoda..
- Nie chcę, żebyś mnie unikała, wiesz? To, że jestem popularny to nic nie znaczy.
- Dla mnie znaczy bardzo wiele...
- Yumiś, spotkajmy się.
- C-co? Jak? Gdzie? Kiedy?
- Spokojnie. Chciałbym cię zaprosić na kolację. Dzisiaj.. może być?
- K-kolację? Dz-dzisiaj?
- Jeżeli coś ci się nie będzie podobać to po prostu wyjdziesz. Chcę tylko cię trochę lepiej poznać. Yumiś co ty na to?
- Nie wiem...
- Yumiś, proszę. Obiecuję, że więcej cię o nic nie poproszę... przynajmniej na razie.
- Taeil-sshi...
Naszą rozmowę przerwał dzwonek oznaczający koniec przerwy. Jednak jeszcze przez chwilę Taeil stał i wpatrywał się we mnie.
- Yumiś...
- Pomyślę - rzekłam i odwróciłam głowę - Pójdę już. Spóźnię się za zajęcia.
- Dziękuję. W razie czego wiesz gdzie mnie szukać - uśmiechnął się chłopak i odszedł do swojej paczki.
Ruszyłam w stronę mojej osłupiałej unni. Dziewczyna przypatrywała mi się, aż w końcu wydobyła z siebie jakiś dźwięk.
- A... - pisnęła, ale zaraz się poprawiła - Ty i Taeil-sshi? Serio? Myślałam, że podoba ci się....
- To nic takiego. Chcę być dla niego po prostu miła. Poza tym wydaje się całkiem sympatycznym chłopakiem.
- Jasne... mamy już ten wiek, Yumiko. Chyba oczywiste, że Taeil-sshi chce.. no wiesz czego.
- Przesadzasz.
- Zobaczysz jeszcze, że tak będzie - Jaerin wzruszyła ramionami i weszła do pracowni matematycznej.
Podreptałam za nią i napotkałam rozbawiony wzrok P.O.
P.O czyli Pyo Jihoon to kolejny, czyli czwarty (zaraz po U-Kwonie, Zico i Taeilu) z siedmiu najpopularniejszych. Zawsze niemiło na wszystkich patrzył, ale często się uśmiechał. Ci, którzy przebywali w jego towarzystwie byli bardzo ostrożny z tym co mówią poza kręgiem Pyo. Chłopak nie był tym, który łatwo odpuszcza zdradę czy coś w tym stylu, dlatego też miał tylko kilku swoich. Zawsze załatwiał wszystko po swojemu czy komuś się to podobało, czy też nie. Potrafił być brutalny, ale mimo wszystko był też łagodny.
- Siadajcie na miejscach - zarządził nauczyciel i kiedy zapadła cisza w klasie, zaczął sprawdzać obecność.
Spojrzałam w stronę okna i zamyśliłam się.
Spotkanie z Taeilem jakoś przeżyję, ale sprawa z Jiho nie dawała mi spokoju. Dlaczego on się tak zachowywał? Przecież byliśmy jak rodzeństwo. Był moim bratem...
- Kim Yumiko? - powiedział nauczyciel - Czy jest panienka Kim Yumiko?
- O-oh... obecna - wstałam i ukłoniłam się na znak przeprosin, po czym znowu usiadłam.
Klasa posłała sobie nawzajem złośliwe uśmieszki, a ja tylko przewróciłam oczami.
- Skup się - mruknęła Jaerin dźgając mnie długopisem w żebra - Ciągle jesteś zamyślona.
- Martwię się o Jiho oppę... nigdy się tak nie zachowywał - szepnęłam i położyłam głowę na ławce.
- Panno Kim - powiedział nauczyciel bez wyrazu - Zechce pani rozwiązać to zadanie na tablicy?
- A-ale...
- Zapraszam panią do tablicy, panno Kim.
Westchnęłam ciężko i podeszłam do tablicy potykając się przy tym o nogę Pyo. Cała klasa parsknęła śmiechem, a ja nie odwracając się z małą trudnością rozwiązałam przykład.
Mężczyzna tylko przytaknął i kazał mi wrócić na miejsce. Opadłam ciężko na krzesło przy swojej ławce i już do końca lekcji uważałam.
Po zakończonych zajęciach udałam się prosto do dormu. Nie czekałam na unni, po prostu chciałam się znaleźć u siebie.
- Yumiś! - usłyszałam czyjś głos. Tylko jedna osoba mnie tak nazywała - Yumiś, co jest? - zapytał Taeil podchodząc do mnie.
- Nic, po prostu chcę już wrócić do dormu - uśmiechnęłam się sztucznie.
- Mogę cię odprowadzić.
- Nie, dzięki. Potrzebuję chwili spokoju.
- N-no dobrze.. a co z tą kolacją?
- Ah, no tak. Wiesz skoro tak bardzo tego chcesz i...
- Bardzo! Zgodzisz się? Naprawdę?
- N-no...
- Świetnie! O 19 pod... tutaj, zgoda? - uśmiechnął się.
- Z-zgoda.
- To do zobaczenia, Yumiś - Taeil puścił mi oczko i odbiegł w przeciwną stronę.
Wróciłam do dormu nie myśląc o nim, lecz o Jiho. Naprawdę się o niego martwiłam. Zawsze byliśmy razem, a teraz?
Teraz sława go niszczy.
Woo Jiho znika, a naradza się Zico.
Do U Wanna B? Strong B!
Jak już pewnie niektóre osoby zdążyły się dowiedzieć to ten blog będzie o... Block B.